Anarchizm i zaangażowanie polityczne w komiksach
Celem „nowego początku” ma być zaprezentowanie dojrzałemu czytelnikowi serii, które nie tylko będą w stanie autentycznie zainteresować kogoś, kogo raczej nie obchodzą osoby w skórzanych kalesonach. Komiksy te mają być też wyraźnie zaangażowane w aktualne sprawy społeczne i polityczne.
Restart imprintu Vertigo
Reakcję tzw. fandomu nietrudno było przewidzieć. Znów mogliśmy zagrać w swoiste bingo, w którym na wyścigi zaznaczaliśmy na naszych wymiętych już karteluszkach „poprawność polityczna”, „nowy totalitaryzm”, „lewactwo”, „wojna kulturowa” itd.
Oczywiście o żadnej z nowych serii nie wiemy jeszcze nic poza kilkoma zdaniami opisu udostępnionymi przez wydawcę, ale warto pamiętać, że zaangażowanie polityczne tkwi dość mocno w „genach” Vertigo, a autorzy serii należących do tego imprintu nie tylko nie kryli się ze swoimi poglądami, ale czasami wykorzystywali karty swoich komiksów do wygłaszania wręcz politycznych manifestów. No dobra, właściwie to prawdziwy manifest zrobił chyba tylko jeden twórca. Grant Morrison. A ten manifest to prawie 60 zeszytów „Invisibles”.
Uwikłanie polityczne – wyraz ewolucji poglądów Granta Morrisona
Ogólnie rzecz biorąc przy interpretowaniu tego monumentalnego dzieła wszyscy zwolennicy tzw. „śmierci autora” muszą mieć nie lada zagwozdkę. Ta koncepcja interpretowania tekstów z grubsza zakłada zapomnienie o tym kim jest autor. Tak, żeby chcąc zrozumieć tekst nie sugerować się biografią jego twórcy (a zatem również jego poglądami). Ale jak tu nie widzieć Morrisona w komiksie, w którym jedna z głównych postaci jest jego wymarzoną wersją siebie i razem z nim ewoluuje?
Jak można interpretować całą pojawiającą się w „Invisibles” teorię magii, jak nie przez pryzmat tego, że sam autor magią się para od osiemnastego roku życia (w pewnym momencie zresztą seria została uratowana przez rytuał symultanicznej masturbacji wykonany przez twórców i największych fanów serii)? Razem ze swoimi poglądami na kwestie magiczne, Morrison nie waha się również przedstawiać swoich (równie osobliwych) poglądów politycznych.
Nie dziwi więc, że uwikłanie polityczne przygód głównych bohaterów jest wyrazem ewolucji poglądów Granta Morrisona. Konkretnie chodzi o przejście z pozycji anarchizmu tradycyjnego, do tzw. terroryzmu ontologicznego. Tak, zdaję sobie sprawę że pewnie nie wiecie, o co chodzi z tym drugim, zwłaszcza że jest to idea dość nietypowa i wyjątkowa. Postaram się to wytłumaczyć, ale niestety będę musiał się posłużyć fabułą samego komiksu więc spodziewajcie się mocarnych spoilerów.
Anarchizm tradycyjny
Najpierw jednak trochę o anarchizmie tradycyjnym. Nie jest to praca naukowa, a dość luźny tekst o komiksie, więc pozwolę się sobie posłużyć niezawodnym Existential Comics:
W filozofii pojęcie anarchizmu wywodzi się od takich twórców jak William Godwin, Piotr Kropotkin i Michaił Bakunin. W ogromnym uproszczeniu dążyli oni do osiągnięcia społeczeństwa bezklasowego, bez jakichkolwiek struktur hierarchicznych. Własność powinna być wspólna, a praca odbywałaby się w sposób kooperatywny.
Jeszcze przed powstaniem „Invisibles” anarchizm miał swoje miejsce zarówno w literaturze fantastycznej (chociażby w twórczości Ursuli K. LeGuin), jak i w komiksach. Do dzisiaj najprawdopodobniej najbardziej znanym komiksem dotyczącym anarchizmu pozostaje „V jak Vendetta”, w którym Alan Moore opowiada antyutopijną historię Wielkiej Brytanii rządzonej przez faszystowski rząd, który ostatecznie upada, pokonany przez anarchistycznego terrorystę „V”. „V jak Vendetta” pokazuje nam „tradycyjny” obraz anarchizmu.
Niszczenie istniejących mechanizmów sposobem na anarchizm
Abstrahując od samych poglądów Moore’a (z których nigdy nie robił żadnej tajemnicy), z komiksu moglibyśmy wywnioskować, że anarchistyczne państwo można osiągnąć poprzez systematyczne niszczenie istniejących mechanizmów władzy prawnej i politycznej. Z kolei Morrison proponuje nietypową koncepcję anarchizmu.
Jego wizja nie jest manichejska, nie mamy prostego podziału na dobro i zło. Nie mamy złych instytucji, których jedynym celem jest umocnienie władzy klas panujących i dobrych anarchistów, którzy chcą wyzwolić klasy zdominowane i podporządkowane. Dla niego władza i anarchizm to konkurencyjne formy wyrażania tej samej chęci władzy. Tradycyjny anarchizm nie jest po prostu przeciwieństwem autorytaryzmu, sam jest próbą wpływania na innych lub manipulowania nimi.
Hakim Bey i jego koncepcje zmieniania świata
Jeśli chcielibyśmy poczytać o tej teorii jako takiej, w świecie myśli politycznej najbliżej do „Invisibles” jest chyba Hakimowi Beyowi. Przedstawia on dwie koncepcje zmieniania świata: rewolucję i insurekcję. Celem rewolucji jest nagła, trwała, nieodwracalna zmiana. Zdaniem Beya ponosiła ona zawsze porażkę.
Aby tej porażki uniknąć, należy zastąpić ją insurekcją, której istotą jest pogodzenie się z własną tymczasowością, nieuchronnością nieodległej porażki. Insurekcja ma służyć do wywalczania tu i teraz określonych stref wolności bez myślenia o zachowywaniu ich na stałe, ale które nawet po swojej porażce pozostawiać będą po sobie pewne trwałe ślady. Terroryzm ontologiczny jest formą anarchizmu, która zamiast stawiania sobie odległego, utopijnego celu, opowiada się za oporem – tu i teraz – przed wszelkimi formami władzy rządowej, językowej, psychologicznej, duchowej czy ontologicznej.
Jest to ta forma anarchizmu, która ostatecznie została rozwinięta zarówno przez „Invisibles” jako dzieło, jak i przez tytułowych Niewidzialnych.
„Invisibles” – historia Jacka
Seria zaczyna się od historii Jacka, nastolatka ze zubożałej rodziny mieszkającego w Liverpoolu. Jack jest gniewnym nonkonformistą, buntującym się przeciwko wszelkim formom władzy instytucjonalnej, ale bez jasnego planu czy celu. Widzimy go po raz pierwszy, kiedy z radosnym wyrazem twarzy i koktajlem Mołotowa w ręku krzyczy „Fuuuuck!”, tuż przed rzuceniem bomby przez okno swojej szkolnej biblioteki.
Nie ma to być żaden manifest polityczny, Jack robi to po prostu dlatego, że nie lubi szkoły. Seria zaczyna się od demonstracji anarchizmu w jego najbardziej brutalnej i najbardziej namiętnej formie. Żądza Jacka, by zniszczyć wszystkie prawne i instytucjonalne autorytety jest motywowana nienawiścią i urazą. Jest sfrustrowany swoim miejscem w świecie. Wie, że konieczna jest zmiana, ale nie zna żadnego sposobu działania poza przemocą.
Dobro i zło – nic pomiędzy
Po tym występku Jack trafia do Harmony House, który jest ośrodkiem dla trudnej młodzieży, a jego dyrektorem jest pan Gelt. Reprezentuje on typowo dualistyczne poglądy – na świecie istnieje tylko dobra i zło, nic pomiędzy. Dobro jest reprezentowane przez kontrolę i konformizm, „harmonię”, zło to anarchia, chaos i zróżnicowanie. Chociaż takie poglądy na znaczenie kontroli i nieograniczonej wolności są z konieczności uproszczone na potrzeby narracji, to nie są one wcale tak dalekie od poglądów niektórych konserwatywnych głosów w mediach.
Niektórzy argumentują, że nieograniczona wolność musi oznaczać zamieszanie i przemoc, a zatem kontrola i władza mają kluczowe znaczenie dla utrzymania porządku i pokoju. Thomas Hobbes twierdził, że stan natury, czyli społeczeństwo bez rządu, jest koszmarem permanentnej wojny wszystkich ze wszystkimi. Pogląd ten jest nadal popularny i powszechnie panuje przekonanie, że anarchia jest czymś, czego należy unikać za wszelką cenę.
Wojna między Niewidzialnymi i Archontami
Jack zostaje uratowany z Harmony House przez King Moba, anarchistycznego superbohatera – charyzmatycznego, buntowniczego i niezwykle brutalnego – którego odpowiedzią na próby manipulacji Gelta jest tradycyjny strzał w twarz. Jakiś czas później Jack spotyka na swojej drodze Toma O’Bedlama, któty wyjaśnia mu „Wojnę”: ten sam dualizm, o którym wspominał wcześniej Gelt, ale tym razem z perspektywy zwolennika wolności. Wojna toczy się pomiędzy kontrolą i wolnością, władzą i anarchią, Archontami i Niewidzialnymi. Archontowie kontrolują rządy świata, a Niewidzialni są bojownikami o wolność, walczącymi o wyzwolenie ludzkości.
Z czasem jednak główne postaci dojrzewają i ewoluują. W ostatnim akcie historii wojna między Niewidzialnymi i Archontami trwa, ale różnice między dwiema stronami prawie całkowicie się zacierają. Postaci zaczynają zmieniać strony, duża część walczących ze sobą zaciekłych wrogów to w rzeczywistości podwójni agenci, a przywódca spisku Archontów okazuje się być jednocześnie ważną postacią w ugrupowaniu Niewidzialnych.
Anarchiści zaczynają wykorzystywać techniki swoich głównych wrogów: zajmują się porwaniami, brutalnymi przesłuchaniami i praniem mózgów. Manicheizm okazuje się być złudzeniem.
Symbole władzy. Co zamiast niszczenia?
Ostatecznie Jack pokonuje Archontów, ale robi to nie poprzez przemoc, tylko ich „zjada”. Zamiast niszczyć symbole władzy i kontroli, rozumie je, akceptuje, przyswaja i rozbraja. Anarchizm dla Morrisona w tym momencie nie dotyczy już gwałtownego oporu i konfrontacji z władzą instytucjonalną w imię wolności. Dualistyczny „ortodoksyjny” anarchizm został wyparty przez anty-dualistyczny ontologiczny terroryzm, próbę uratowania wszystkich – w tym innych anarchistów – przed ograniczeniami, które sami na siebie narzucili.
Do zrozumienia ewolucji, jaką podczas pisania „Invisibles” przeszedł Grant Morrison niezwykle ważne jest jego alter ego, czyli King Mob. Poznajemy go jak swoistą karykaturę bohaterskiego buntownika, który całe życie poświęca idei wolności. Jest okrutny i bezlitosny, ale początkowo akceptujemy jego morderstwa, ponieważ zabija tylko tych „złych”.
Fałszywość manicheizmu
Jednak wraz z rozwojem serii, gdy przemoc eskaluje, zaczynamy kwestionować jego działania. Morderstwa są przedstawiane coraz bardziej realistycznie. Zaczynamy się zastanawiać, jaka jest różnica pomiędzy antagonistą, który zabija z przyjemnością, a protagonistą, który również czerpie przyjemność z kolejnych zabójstw.
King Mob ostatecznie zdaje sobie sprawę z fałszywości manicheizmu, w jakim dotychczas żył. Pod koniec serii to właśnie on reprezentuje Niewidzialnych w ostatecznej konfrontacji z Archontami. Zbliża się z bronią do „ostatecznego” przeciwnika, a kiedy strzela do Archonta, z magazynku wyłania się kolorowa flaga z napisem „pop”. Scena ta ma przynajmniej trzy warstwy interpretacyjne: „pop” to humorystyczne odniesienie do dźwięku normalnie wytwarzanego przez broń. King Mob używa wyimaginowanego pistoletu, ponieważ Archont – monstrualny symbol kontroli – jest wyimaginowanym stworzeniem.
Ironia i humor najlepszą bronią przeciw władzy
Morrison sugeruje również, że najlepszą bronią przeciw władzy, która bierze siebie zbyt poważnie, to nie przemoc, bierny opór czy ponura krytyka, ale ironia i humor.
Oczywiście udało mi się tylko pobieżnie zarysować tematy polityczne poruszane w tej ogromnej serii. Na temat interpretacji tego dzieła napisano już tony tekstów, w tym całe książki. Najważniejsze jest jednak to, żeby pamiętać, że właściwie każde dzieło popkultury zanurzone jest w polityce, a czasami wręcz ich głównym celem jest przedstawienie poglądów autorów na daną sprawę.
Dlatego nie ma co rozdzierać szat, kiedy słyszymy, że założeniem jakiejś serii ma być aktualny temat, o którym dyskutują politycy w naszych telewizorach. W takiej sytuacji powinniśmy po prostu umieć wyłuskać poglądy polityczne, które próbuje przekazać autor i podejść do nich krytycznie.