Black Mirror: Bandersnatch [RECENZJA]
Black Mirror: Bandersnatch – film interaktywny
Twórcy Black Mirror: Bandersnatch zdecydowali się na stworzenie filmu interaktywnego, w którym decyzje podejmowane przez bohatera pozostawia się w dużej mierze w gestii widza. Ta charakterystyczna dla gier komputerowych konwencja alternatywnych rozwiązań fabularnych stanowi dla kina nie lada innowację. Dlaczego jednak trudno uwierzyć w to, by produkcja Netfliksa rozpoczęła rewolucję porównywalną z przystosowaniem do potrzeby kina dźwięku albo efektów specjalnych i CGI?
Od początku zaznaczam, że eksperyment, na jaki zdecydował się pomysłodawca i scenarzysta serii Charlie Brooker, uważam za więcej niż udany. W Bandersnatchu forma doskonale współgra z treścią. Funkcjonalność pomysłu włączenia widza w tkankę opowieści, której tematem jest właśnie oddziaływanie odbiorcy na wykreowaną przez kogoś rzeczywistość, robi wrażenie. Bohater filmu to programista pracujący nad interaktywną grą, która powstaje na podstawie książki także stworzonej z myślą o zaangażowaniu czytelnika w podejmowane przez postaci wybory.
W interaktywność uwikłane są tu zatem różne media, które Booker zmyślnie zszywa ze sobą w scenariuszu. Nie chcę jednak skupiać się na analizowaniu kolejnej odsłony serii, ponieważ ten inter-film sprowadzić można do konkluzji „ilu widzów, tyle różnych rozwiązań historii”. Dlaczego w takim razie Black Mirror: Bandersnatch sprawdza się jako jednorazowy eksperyment, choć trudno na jego podstawie stwierdzić, że przed filmem interaktywnym jako nowym rodzajem kina stoi świetlana przyszłość?
Bierność > aktywność
Twórcy takiego inter-filmu jak Black Mirror: Bandersnatch muszą stawić czoła odwiecznym przyzwyczajeniom filmowych odbiorców, które po wielu latach istnienia sztuki ruchomych obrazów trudno będzie zmienić. Już od samych początków kina widzowie powierzali swój czas spędzony na seansie w mniej lub bardziej zaufane ręce filmowców, którzy zabierali ich w absorbującą (albo i nie) podróż do światów znanych i nieznanych.
Miliony ludzi pokochało kino za to, że daje im możliwość nieruchomego siedzenia w ciemnej sali i jednoczesnego zatapiania się w innej rzeczywistości, zaś w trakcie seansu wymaga się od nich wyłącznie jednego – patrzenia.
Black Mirror: Bandersnatch radykalnie zmienia te przyzwyczajenia, zmuszając odbiorcę do nieustannej aktywności, która sprowadza się do wybierania co kilka minut lub nawet sekund jednej z kilku opcji rozwiązania danej sytuacji. Kino nigdy dotychczas nie wymagało tyle zaangażowania ze strony widza, który przecież nadal ceni swą wygodną pozycję biernego podglądacza ekranowych wydarzeń.
Przeżycie zbiorowe > doświadczenie indywidualne
Walna część konsumpcji dzieł spod znaku X muzy odbywa się nadal poprzez kina, o czym świadczą rosnące z każdym rokiem wyniki box office’u. Film wciąż postrzegany jest jako doświadczenie, które lubimy przeżywać zbiorowo – najlepiej w ogromnej sali i przed słusznych rozmiarów ekranem. Black Mirror: Bandersnatch możliwy jest jednak do śledzenia wyłącznie przed laptopem lub telewizorem i jedynie w jednostkowym, praktycznie samotnym wymiarze.
Można oczywiście próbować oglądać go w towarzystwie, ale w końcu pilota lub myszkę (które w świecie inter-filmu stanowią szczególne narzędzie władzy) dzierżyć winna tylko jedna osoba. Problematyczne staje się także dyskutowanie oraz pisanie o interaktywnych filmach, ponieważ w związku z tym, że możliwych rozwiązań wariantów fabularnych jest sporo, każdy z nas ogląda nieco inną historię.
Pieniądze > reszta
Netflix podpowiada, że czas spędzany przy seansie Black Mirror: Bandersnatch to 90 minut, ale jest to raczej sugerowana długość jednej z kilku linii fabularnej. Niektórzy widzowie pod wpływem podjętych decyzji i frustracji z tym związanej zakończą seans po 30 minutach, drudzy – zaangażowani i zafascynowani alternatywnymi wersjami fabuły – spędzą przed telewizorem i laptopem więcej czasu.
Twórcy Black Mirror: Bandersnatch oferują nam taką możliwość, ponieważ nakręcili aż 6 godzin materiału. Zakładając, że kolejne inter-filmy jeszcze w przyszłości powstaną, to najprawdopodobniej wymagać będą sporych nakładów produkcyjnych. Nie da się bowiem stworzyć historii z wieloma odnogami fabularnymi bez zadbania o możliwy zapas materiału. I tu pojawia się problem.
Każda dodatkowa minuta filmu kosztuje i wymaga większych nakładów pracy od całej ekipy, począwszy od scenarzystów, rozpisujących historię na kształt wielkiego drzewka wyborów, po grających różne wersje tej samej sceny aktorów, a kończąc na próbującym to wszystko ogarnąć do kupy reżyserze.
Czy w sytuacji, gdy producent może wyprodukować w tym samym czasie i za porównywalne pieniądze trzy półtoragodzinne filmy lub cały sezon serialu, decyzja o nakręceniu jednego inter-filmu, nad którym widz i tak spędzi średnio dziewięćdziesiąt minut, a większości materiału nigdy nie obejrzy, będzie dla kogokolwiek opłacalna?
Rzecz jasna Netflix jest streamingowym molochem, który od czasu do czasu może pozwolić sobie na rzucanie na stół milionów dolarów bez pokrycia, ale jednak nawet w ich przypadku hajs na dłuższą metę musi się zgadzać. Wydaje się więcej niż prawdopodobne, że koszty produkcji takich inter-filmów mogą w przyszłości się nie zwracać i zwyczajny rachunek ekonomiczny spowoduje, że nikt nie będzie chciał inwestować pieniędzy w takie bądź co bądź ryzykowne projekty.
Scenariusz filmu ≠ scenariuszowi filmu interaktywnego
Nie każda historia ma potencjał na przekucie jej w inter-film. Scenariusz Black Mirror: Bandersnatch został napisany w taki sposób, aby bohater jak najczęściej stawiany był przed poważnymi dylematami, od których zależy życie jego i innych postaci. Stworzenie skryptu interaktywnego filmu wymaga ponadto od jego twórcy sporej wyobraźni i ogromnego nakładu pracy.
W przypadku klasycznego filmu fabularnego scenarzysta pracuje zwykle tylko nad jedną, główną linią fabularną. Inaczej jest natomiast w przypadku Black Mirror: Bandersnatch, gdzie dróg jakimi może podążać nasz bohater jest kilkanaście. Siłą rzeczy niektóre rozwiązania fabularne będą ciekawsze, inne z kolei zostawią z widza z poczuciem niedosytu.
O ile w scenariuszu normalnego filmu możemy liczyć na to, że twórca maksymalnie dopracował i przemyślał całą konstrukcję, tak w przypadku interaktywnego filmu niektóre alternatywne ścieżki rozwoju fabuły mogą wydawać się niedopracowane, nieprzemyślane lub po prostu dodane na siłę, co może działać na niekorzyść odbioru takiego dzieła.
Czy taki los spotkać musi Black Mirror: Bandersnatch?
Wymieniłem tylko kilka z możliwych problemów, które mogą uniemożliwić w przyszłości rozwój nowego typu kina jakim jest film interaktywny. Czas pokaże, czy Black Mirror: Bandersnatch będzie jednorazowym wybrykiem, który po latach wspomnimy tylko jako ciekawostkę, czy może jednak stanie się tytułem pionierskim dla kolejnych produkcji, które zmienią nasze dotychczasowe postrzeganie filmu jako medium.