Owieczki Boże: opowieść z końca świata [RECENZJA]

Krzysztof Kapinos Seriale Publikacja: 29.10.2019, 13:00 Aktualizacja: 29.10.2020, 13:05
Okolice Tasmanii, odizolowana od świata wyspa, zakonnice żyjące w odcięciu od cywilizacji i nagłe pojawienie się obcego. To idealne składniki na gotycki horror. Australijski serial Owieczki Boże wymyka się jednak łatwemu przyporządkowaniu gatunkowemu, dzięki czemu dostajemy jedno z najsmakowitszych telewizyjnych dań roku.
owieczki boze hbo go recenzja
5 Udostępnień

Odcięte od świata Owieczki boże

Iphigenia (Essie Davis, „Zagadki kryminalne panny Fisher”), Margarita (Ann Dowd, „Opowieść podręcznej”) i Carla (Jessica Barden, „The End of the F***ing World”) samotnie zamieszkują odległe opactwo, gdzieś w rejonie Tasmanii. Odcięte od cywilizacji, hołdujące pradawnym obyczajom i żyjące w dosyć krwawej symbiozie z naturą tworzą swój wewnętrzny świat poza czasem. Jedyną ich stałą jest praca i Bóg.

Zgodnie jednak z wzorcem opowieści ich świat wywróci do góry nogami przybycie obcego. Tym obcym będzie niezwykle urodziwy a jednocześnie pełen pogardy wobec kobiet ojciec Ignatius (Sam Reid, Tylko dla wybrańców, Główny podejrzany 1973).

Symboliczna fabuła serialu HBO GO

Wraz z przybyciem Ignatiusa na wyspę dociera nie tylko przyszłość (zakonnice pierwszy raz w życiu widzą telefon komórkowy), ale również skrywana przeszłość. Ignatius przyjeżdża wysłany przez biskupa, aby sprawdzić wartość wyspy, na której wkrótce ma zostać zbudowany hotel. Zakonnice, dowiadując się o planie kościoła, nie mogą pozostać bezczynne, co doprowadza do serii horrorowo–groteskowych zdarzeń.

Symboliczna dla całej historii jest rola opowieści w życiu głównych bohaterek. Bez względu na to, co wydarzyło się w trakcie dnia, siostry zawsze wieczorem siadały do wieczerzy wieńczonej opowieścią jednej z nich. Podobną opowieść prowadzi siostra Ignatiusa, wyleczona narkomanka, która szuka brata, mimo że ten zostawił ją w chwili najgorszego kryzysu. Jej oparciem nie są jednak siostry zakonne a grupa wsparcia.

Piękna opowieść o tęsknocie do miłości

I tu możemy doszukać się właśnie klucza do zrozumienia Owieczek Bożych. Jest to współczesna baśń, zgodna w każdym elemencie z zasadami gatunku. Baśń wypełniona przemocą, ale też trafnymi diagnozami społecznymi.

Punktem wspólnym tych opowieści jest tęsknota. Tęsknota do miłości. Tej utraconej i tej nigdy nie zrealizowanej. Opowieści te przybierają znajome nam barwy – mamy tu i złą królową, i porzucone dziecię. Mamy też Małgosię, która cały czas szuka swojego brata w złowieszczym lesie rzeczywistości.

Recenzja Owieczek Bożych – podsumowanie

Owieczki Boże to czteroodcinkowa, wielowarstwowa opowieść, z której każdy widz może wyciągnąć coś dla siebie. Jest to jednocześnie sensacyjna opowieść o walce z machiną wielkiej korporacji, horror gore o zderzeniu z quasi sektą oraz opowieść o miłości do natury.

Dodajmy do tego pierwszorzędne aktorstwo, przepiękne, naturalistyczne zdjęcia oraz przesiąknięty metafizyką, symboliką i czystą niezwykłością klimat, a otrzymamy serial absolutnie wyjątkowy. Świadectwem tego jest aż 11 nominacji do nagród Australijskiej Akademii Sztuki Filmowej (AACTA).

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments