W głębi lasu [RECENZJA]. Coben po polsku na Netflix!

Radosław Dąbrowski Seriale Publikacja: 12.06.2020, 9:00 Aktualizacja: 12.06.2021, 17:25
12 czerwca o godz. 9.00 na platformie Netflix debiutuje nowy polski serial. Scenariusz przygotowano na podstawie thrillera Harlana Cobena. Jakie wrażenia towarzyszyły mi w czasie przedpremierowego pokazu? Czy W głębi lasu stanowi odpowiednią propozycję na długi weekend? Zapraszam do przeczytania recenzji gorąco wyczekiwanego serialu.
W głębi lasu to polski serial wyprodukowany dla Netflix
11 Udostępnień

Polscy filmowcy adaptują thriller Harlana Cobena

Harlan Coben to pisarz niezwykle popularny i chętnie czytany również w naszym kraju. Potwierdza to ukazanie się na rodzimym rynku literackim wszystkich jego powieści – zarówno tych z Myronem oraz Mickeyem Bolitarem, jak i pozostałych. Nic zatem dziwnego, że podczas kampanii promującej W głębi lasu nazwisko autora książkowego pierwowzoru pojawia się bardzo często.

W głębi lasu to thriller z 2007 roku, w Polsce wydany rok później. Być może nie jest to tak sławny tytuł jak przykładowo Nie mów nikomu, ale przed seansem liczyłem przede wszystkim na zdecydowanie lepszą adaptację (francuski film w reżyserii Guillaume Canet okazał się w moim odczuciu sporym rozczarowaniem). W dziełach Cobena drzemie bowiem ogromny potencjał na realizację pierwszorzędnego thrillera i kwestią pozostaje dobranie odpowiednich do tego specjalistów. Czy okazali się nimi polscy filmowcy?

Co się wydarzyło 25 lat temu?

Być może w niektórych Czytelnikach od razu zrodzi się skojarzenie z True Detective – fabuła W głębi lasu rozpięta zostaje na dwie linie czasowe. Rok 1994 oraz 2019 łączy pewne tragiczne zdarzenie. Podczas letniego obozu doszło do serii morderstw oraz zaginięć. Spośród poszukiwanej czwórki nastolatków odnaleziono dwa ciała. Po dwudziestu pięciu latach nie w pełni wyjaśniona w 1994 roku sprawa powraca.

recenzja serialu w Głębi lasu

Głównym bohaterem W głębi jest lasu jest Paweł Kopiński (Grzegorz Damięcki), który uczestniczył w obozie jako bardzo młody opiekun. Wśród czwórki zaginionych była jego siostra, wciąż nieodnaleziona. Wraz ze swoją dawną miłością i partnerką z tamtych czasów, Laurą Goldsztajn (Agnieszka Grochowska), może wreszcie poznać tajemnicę tamtego tragicznego zdarzenia i przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie: Co się stało z jego siostrą?

Stara gwardia łączy siły z młodym pokoleniem

We W głębi lasu trafiamy na mieszankę doświadczonych artystów z dopiero stawiającymi poważne kroki w tym zawodzie młodymi aktorami. Na szczęście scenariusz został rozpisany tak, że ci drudzy odgrywają sceny, w których mogą się poczuć jak ryba w wodzie – podczas letniego obozu nie brakuje dowcipkowania, tańczenia, śpiewania, grania w koszykówkę, picia alkoholu czy romansowania. Naturalnie w bardziej dramatycznych momentach muszą poszerzyć spektrum ukazywanych emocji, ale na szczęście udało się uniknąć rażącego przerysowania i aktorzy sprawili, że nie powstał przesadny kontrast pomiędzy ich występami a kreacjami zdecydowanie starszych i bardziej doświadczonych kolegów po fachu.

W głębi lasu miesza aktorów doświadczonych i debiutantów

Można jedynie żałować, że tych drugich jest tak mało. Przyznam szczerze, że liczyłem na więcej scen z udziałem Adama Ferencego, który i tak zdążył stworzyć charakterystyczną, pamiętną postać. O umiejętności występowania przed kamerą nie zapomniała Ewa Skibińska, na co dzień znana bardziej jako aktorka teatralna niż filmowa, zwłaszcza we wrocławskim kręgu kulturalnym. Jest wreszcie znakomity Jacek Koman, a swoje równie udane pięć minut zaliczyli także Cezary Pazura oraz Arkadiusz Jakubik.

Najważniejsi pozostają jednak Damięcki z Grochowską. Ten pierwszy wiele emocji ukazuje w minimalistyczny sposób, zdawkowo przekazując widzom wewnętrzny tragizm, z którym zmuszony jest się uporać. Rola Grochowskiej natomiast nie wykracza poza to, co w wykonaniu tej aktorki zdążyliśmy już poznać na przestrzeni ostatnich lat. O ile dla Damięckiego postać Pawła Kopińskiego może być jakimś punktem zwrotnym w stale rozwijającej się karierze, tak w przypadku mającej silniejszą pozycję w polskim środowisku filmowym Grochowskiej kreacja Laury będzie rolą odłożoną na półkę i relatywnie szybko zapomnianą.

Polski dźwięk, czyli problem od zarania dziejów

Na temat udźwiękowienia w naszym kinie mówi się od lat. Ani recepty, ani odpowiedzi na pytanie, dlaczego pozostawia ono tak wiele do życzenia, nie znaleźli nawet najwięksi mistrzowie. Choćby sam Andrzej Wajda niegdyś odpowiedział: „Nie wiem”. W głębi lasu to produkcja przygotowana dla platformy Netflix, zatem oczekiwania względem jakości warstwy audialnej były całkiem spore.

Różnicę słychać – bez wątpienia. Jeżeli czasami pojawiają się problemy ze zrozumieniem dialogów, to wynikają one z nieidealnej dykcji wypowiadających się aktorów. Ponadto polecam oglądanie seansu na pięciu głośnikach. Ścieżka dźwiękowa potęguje ogólne napięcie, a poza tym w serialu roi się od rozmaitych hiciorów z początku lat 90. I tak w części fabuły skupiającej się na wydarzeniach z letniego obozu usłyszymy Hey czy Zielone żabki, a nie zabraknie także z nieco lżejszym brzmieniem T.Love oraz Wilków. Szkoda, że po stronie niediegetycznej pojawiają się już angielskie utwory.

w głębi lasu - premiera w netflix już w czerwcu

Rozważając o warstwie technicznej, nie można pominąć pracy kamery. Sporo w serialu sugestywnych zbliżeń, ujęć na twarze bohaterów, którzy zdają się dusić w wąskich planach i ciasnych kadrach, co tylko potęguje ogólne poczucia zagrożenia i przytłoczenia pełną napięcia sytuacją. Nie brakuje również ciekawych, dłuższych i utrzymanych w ruchu ujęć, zwłaszcza w plenerze przy wykorzystaniu rozległej leśnej przestrzeni.

Pojawia się także sporo interesujących, rzadko spotykanych w polskim kinie rozwiązań montażowych. To wszystko potwierdza, że nie mieliśmy do czynienia z typową rodzimą produkcją, lecz wszystko odbyło się pod znakiem platformy Netflix, a wśród producentów wykonawczych obecny był sam Harlan Coben, który na pewno trzymał rękę na pulsie i dbał o to, aby jak najlepiej oddać charakter jego powieści.

Realizacja z wadami, ale przy dobrze obranym kierunku

Napisałem sporo pochwalnych słów, choć oczywiście nie brakuje paru zarzutów. Być może to kwestia przekładu albo po prostu inwencji scenarzystów, Agaty Malesińskiej i Wojciecha Miłoszewskiego, lecz w niektórych scenach zwyczajnie wypadałoby zadbać o większą oryginalność dialogów.

Najgorsze są momenty, w których z dozą łatwości można przewidzieć następującą kwestię. Przykładem posłuży rozmowa Pawła z jego siostrą, która stwierdza: „Przeprowadźcie się. Będzie jak dawniej”, na co mężczyzna odpowiada: „Nigdy nie będzie jak dawniej”. Myślę, że w historii kina podobnych stwierdzeń usłyszeliśmy na pęczki i jest to rażąco oczywisty komentarz ze strony bohatera.

w głębi lasu - premiera w netflix już w czerwcu

O ile budowanie napięcia jest sukcesywne, a kryminalna intryga zawiązywana stopniowo, tak w drugiej połowie serialu bohaterom ewidentnie za bardzo zaczyna sprzyjać los, dane wydarzenia lub osoby, kluczowe dla danej sprawy, przytrafiają się bardzo szczęśliwie, przez co zaczyna słabnąć poczucie widza o naprawdę trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli bohaterowie. Oczywiście do znalezienia solucji prędzej czy później musiało dojść, niemniej dramaturgicznie należało to przedstawić zgoła odmiennie.

Ponadto uważam, że nie do końca wystarczająco ukazano motywacje osób odpowiadających za ogólne zdarzenie z roku 1994. Sporo w serialu rzucania podejrzeń na każdego, właściwie wszyscy wydają się podejrzani i mający powiązanie z zaginięciem czwórki nastolatków. O to w rasowym kryminale chodzi, aby wywołać w odbiorcy jak największy mętlik. Nie chcę komentować samego zakończenia, aby w żaden sposób nie nastawiać czytelników Zagrano.pl przed seansem. Powtórzę jedynie, że po rozwiązaniu całej intrygi przydałoby się objaśnić pewne rzeczy – zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia.

podstawą dla serialu W głębi lasu jest powieść Harlana Cobena

Abstrahując od przytoczonych zarzutów, trzeba przyznać, że W głębi lasu ogląda się z nieprzerwanym zainteresowaniem, co najlepiej poświadczy fakt, że serial obejrzałem w dwa dni. Poza tym będzie ciekawą propozycją dla tych, którzy w produkcjach retro, czym W głębi jest połowicznie jest, lubią znajdować rozmaite smaczki i symbole. Wspominałem już o warstwie audialnej, a poza tym są liczne znaki na koszulkach, gadżety, czy przedmioty charakterystyczne dla dekady lat 90.

W głębi lasu – podsumowanie recenzji

Jeżeli polskie kino ma się rozwijać, to kierunek, jaki obrali reżyserzy Leszek Dawid oraz Bartosz Konopka (odcinki zrealizowane pod dyktando tego pierwszego wydają się nieco lepsze), jest właściwy. W głębi lasu to serial, którego podstawowymi cechami jest gęsty, duszny klimat, warta pochwały praca operatorska oraz montażowa, a także udane występy szeregu doświadczonych, cenionych aktorów.

Nie jest to serial idealny i na pewno do wspomnianego True Detective mu trochę brakuje. Dlatego ze świadomością wszystkich mankamentów i elementów, które wymagają poprawy, jestem w stanie polecić rodzimą produkcję.

Wierzę, że Harlan Coben podziela moje odczucia.

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments