Osiedle Swoboda: Niedźwiedź i Centrum [RECENZJA]

Tomasz Pstrągowski Recenzje komiksów Publikacja: 17.12.2019, 15:00 Aktualizacja: 17.12.2020, 15:22
Dziś nie brzmi to szczególnie rewolucyjnie, ale na początku XXI wieku, gdy polski komiks niezależny dopiero budził się z trwającego niemal dekadę letargu, Osiedle Swoboda uwodziło świeżością, autentycznością i poczuciem humoru - pisze w recenzji najnowszych albumów komiksu Osiedle Swoboda Tomek Pstrągowski.
osiedle swoboda centrum
35 Udostępnień

Niezależne Osiedle Swoboda

Najpierw trochę historii. W swoich czasach Osiedle Swoboda było prawdziwym przełomem w polskim komiksie. Michał Śledziński schylił się do poziomu ulicy i opowiadał o zwykłej, blokowiskowej codzienności, czerpiąc inspiracje z własnego życia. Dziś nie brzmi to szczególnie rewolucyjnie, ale na początku XXI wieku, gdy polski komiks niezależny dopiero budził się z trwającego niemal dekadę letargu, Osiedle Swoboda uwodziło świeżością, autentycznością i poczuciem humoru. Zwłaszcza, że było flagową serią modnego magazynu dla nastolatków Produkt.

W drugim tomie OS odeszło od tej poetyki, skręcając w kierunku bardzo udanej opowieści sensacyjnej. Wątki blokowiskowe i główni bohaterowie serii z Produktu zostali zepchnięci na dalszy plan, a na pierwszy wkroczyli dzielnicowi quasi-superbohaterowie walczący z przestępczością. W efekcie powstał tom zupełnie inny, a jednocześnie bardzo podobny; poruszający w czytelniku podobne struny, ale wykorzystujący całkiem odmienną konwencję i narysowany bardziej spektakularnie.

Najsłabszy Niedźwiedź na osiedlu

Podobnie, choć znacznie gorzej, rzecz miała się w Niedźwiedziu – trzecim tomie, wznowionym teraz przy okazji premiery Centrum. Śledziu znów postanowił zmienić poetykę. Wprawdzie tytułowym bohaterem jest jeden z najważniejszych bohaterów pierwotnego Osiedla Swobody, ale historie o nim są już zupełnie inne. Śledziu zmierza w tym tomie ku miejskiej anegdocie, wchodzi na terytorium współczesnych opowieści łotrzykowskich.

Sam Dźwiedź pozuje z jednej strony na domorosłego filozofa, z drugiej na osiedlowego wojownika. Kiedy trzeba wygłosi monolog o popkulturze, by innym razem uratować niewiastę, spuszczając łomot głupim dresiarzom. Jednocześnie, jak na mściciela i filozofa przystało, jest to człowiek nie przejmujący się swoim stanem materialnym, zadowalający się w życiu tanim alkoholem i byle jakim dachem nad głową.

Niedźwiedź to najmniej udany tom. Otwiera go niedobra (i zaskakująco, jak na Śledzia, nieśmieszna) nowelka Wyburzanie. Najlepiej byłoby szybko o niej zapomnieć, ale trzy następujące następujące po niej: Krew, pot i streetball, Mareczek oraz Kalkulator, są równie naskórkowe, nastawione na jeden oczywisty żart. Tomik ratuje zamykająca go Altana. Jej konstrukcja jest taka sama jak poprzednich, ale lepiej rozwinięci bohaterowie sprawiają, że łatwiej przejąć się ich losami.

Sam Dźwiedź, choć bardzo się stara, nigdy nie ma nic naprawdę mądrego do przekazania. I to nie tylko na poziomie filozoficznych wynurzeń, ale i na poziomie narracji. Choć formuła miejskiej legendy kusi, by po zamknięciu tomu pokiwać w zamyśleniu głową, ja tylko wzruszyłem ramionami. Nie podoba mi się też sposób, w jaki scenariusze Śledzia zilustrował Kamil Kochański. Ciężka krecha Kochańskiego, przywodząca na myśl prace Franka Millera i Wojciecha Stefańca, odbiera historiom o Dźwiedziu niezbędną w takiej konwencji umowność, zmusza, by traktować je serio.

Centrum rozbudowanego uniwersum

Centrum to zbiór siedmiu nowelek osadzonych w coraz luźniejszym i bardziej rozbudowanym uniwersum Osiedla Swobody – serii traktującej już nie tyle o samym Osiedlu, ale o całym Mieście. Zaczynamy w znajomych okolicach od historii Tydzień SKS, której bohaterami są znani z wcześniejszych tomów Kufaj i Sztama. Później ruszamy do Centrum, by poznać dalsze losy Kundzia, próbującego wraz z kolegami zrobić biznes na blogowaniu. Z kolei w Niedźwiedź kontra Papa Stajlo śledzimy ustatkowanego Dźwiedzia i odwiedzającego go Szopę, wspominających Smutnego.

Wszystkie te trzy historie łączy jedno – konstatacja, że czas gna do przodu, a świat i ludzie się zmieniają. Śledziński, który sam ma już 41 lat, przygląda się przemianom swoich bohaterów z drwiną i wrażliwością. Zdaje się, że najbardziej interesuje go odpowiedź na pytanie, czy można dorosnąć pozostając jednocześnie wiernym młodemu sobie. Przed takim dylematem stają zarówno łobuzy z Tygodnia SKS – wciąż zanurzone w blokerskiej mentalności – jak i porządniejsze chłopaki z Centrum – pijący tak, jakby wciąż mieli naście lat.

Ci bohaterowie wiedzą, że ich dawny tryb życia jest nieadekwatny do obecnej świadomości i w pewnym wieku wypada zadać sobie pytanie o rolę przemocy i używek; z drugiej jednak strony niechętnie się ze swoimi dawnymi personami żegnają, bo wciąż żywe jest w nich przekonanie, że to „prawdziwi oni”.

O ile w dwóch pierwszych nowelkach Śledziu łapie bohaterów w momencie przejściowym, o tyle Dźwiedziu z trzeciej nowelki jest już po drugiej stronie. Filozof i wojownik, który jeszcze w Niedźwiedziu sypiał w altance na działkach, zmienił się w poważnego przedsiębiorcę i odpowiedzialnego ojca. Ale i on – rozmawiając z Szopą – wraca do momentu przełomowego, tego pamiętnego dnia, w którym zdał sobie sprawę, że coś musi się zmienić (i w którym po raz ostatni widział Smutnego, co jest zapowiedzią tomu Osiedle Swoboda 3).

Trzy główne historie Centrum (pozostałe cztery to krótkie shorty) wydają się być idealnie wymierzone w czytelników Produktu i fanów Osiedla Swoboda, którzy – podobnie jak Śledziu – dorośli. Jest w tym albumie zaskakująco dużo czułości wobec zmieniającego się życia i morał, że nawet jeżeli wiedziesz życie osiedlowego chuligana dorosłość w pewnym momencie cię dorwie. Są też dowcipne, silne bohaterki kobiece, których wcześniej brakowało serii skupionej na chłopięcej przyjaźni.

Recenzja Osiedla Swoboda – podsumowanie

Zebrane komiksy, choć krótkie to powstawały przez wiele lat. Dzięki temu czytelnik dostaje wgląd w rozwój stylu Śledzińskiego. Trzeba przyznać, że przemiana jaka zachodzi pomiędzy pierwszymi kadrami Tygodnia SKS – rysowanymi w stylu komiksów publikowanych w Secret Service i Resecie – a powstałym w 2019 roku spotkaniem Dźwiedzia z Papa Stajlo jest olbrzymia.

Nie wiem, czy lekki styl tego starcia to to, co mi najbardziej odpowiada, ale cóż… Być może, jako czytelnik, muszę przejść podobny proces, co bohaterowie Śledzia: dorosnąć, przestać narzekać i pogodzić się z faktem, że życie poszło do przodu.


Tomasz Pstrągowski – dziennikarz i scenarzysta, doktorant Uniwersytetu Gdańskiego, współzałożyciel podcastu Niezatapialni.pl.

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments