Noc w bibliotece [RECENZJA]. Komiksowe stulecie Agathy Christie
Noc w bibliotece – panna Marple rozpoczyna śledztwo
Jak sugeruje tytuł – istotne dla fabuły miejsce stanowi biblioteka. To właśnie w niej o poranku najpierw służąca, a następnie zamożna para właścicieli znajduje ciało nieznanej im młodej dziewczyny o blond włosach. Kto ją zamordował i jak zwłoki znalazły się w bibliotece? Jakie były motywacje sprawcy? Ustalić to próbuje duet komisarz Melchett oraz inspektor Flem.
W tym momencie trzeba zaznaczyć jedno – słynna panna Marple tak naprawdę graniczy pomiędzy pierwszym a drugim planem. Starsza kobieta co jakiś czas po prostu pojawia się w danym miejscu, zadając wydałoby się mało ważne pytanie albo rzuca jakieś spostrzeżenie, po czym ponownie znika na pewien czas. Czytelnik podąża głównie śladami Melchetta oraz Flema. W Morderstwie w Orient Expressie to Herkules Poirot jest wyraźnym protagonistą i bohaterem niemal nieprzerwanie obecnym w komiksowej kratce.
Na Marple pomysł był inny. Jest to dość wyjątkowe rozwiązanie, ale oczywiście słynna detektyw-amator jest na tyle wyróżniającą się postacią, że tak naprawdę ani na chwilę nie przestajemy o niej myśleć i gdzieś podświadomie podtrzymujemy poczucie, że tak naprawdę to Marple prowadzi śledztwo. Finalnie przecież i tak wiadomo, że to ona rozwiąże całą sprawę, wyręczając nie zawsze wystarczająco roztropnych i uważnych Melchetta oraz Flema.
Postaci są zarysowane bardzo dobrze, poznajemy ich najważniejsze cechy charakteru i dotyczy to zarówno regularnie obecnych w historii prowadzących śledztwo, jak i poszczególnych osób przesłuchiwanych. Nie zabrakło także właściwego dla kryminału brytyjskiego humoru i podczas lektury możemy się parę razy szeroko uśmiechnąć.
Noc w bibliotece – przykład kreski przyjemnej dla oka
Dobór kolorów oraz kompozycja poszczególnych kadrów Nocy w bibliotece różnią się wyraźnie od recenzowanego Morderstwa w Orient Expressie. Chyba na niekorzyść pierwszego z komiksów. Oczywiście częściowo wynika to z innego charakteru tej historii i akcji rozgrywanej w różnych domostwach oraz plenerach. Niepotrzebne było wytworzenie gęstego klimatu i niemal klaustrofobicznego poczucia jak w opowieści dziejącej się w utkwionym w zaspach śniegu pociągu o ciasnych, oszczędnie oświetlonych przedziałach.
W Nocy w bibliotece nie trafimy na żadną grę barw, kostiumy postaci także są dość standardowe, co nie zmienia faktu, że jest to kreska bardzo przyjemna dla oka. Świetnie się ogląda te różnorodne pod względem wystroju domostwa, a w scenach plenerowych także mamy wyjątkową detaliczność jeżeli chodzi o ruch miejski czy zagospodarowanie przestrzeni lokacjami handlowymi.
Noc w bibliotece – ocena wydania komiksu
Podobnie jak w przypadku Morderstwa w Orient Expressie – sześćdziesiąt cztery strony Nocy w bibliotece wydano na kredowym, miłym w dotyku papierze w formacie A4. Komiks dzięki temu czyta się bardzo dobrze i wydawnictwo Egmont tradycyjnie nie zawiodło.
Mam jednak uwagę odnośnie do okładki – o ile na frontalnej stronie Morderstwa w Orient Expressie obecność pociągu była uzasadniona, choć mało odkrywcza, tak w przypadku Nocy w bibliotece liczyłem na coś może bardziej symbolicznego. Skąpane w kałuży krwi ciało denatki wydaje się bardzo prostym rozwiązaniem, a można było postawić np. na jakiś istotny dla opowieści przedmiot o specjalnym nacechowaniu. A takich w Nocy w bibliotece nie brakuje.
Noc w bibliotece – pierwszorzędnie prowadzona akcja w duchu lat 60.
Noc w bibliotece różni się od Morderstwa w Orient Expressie przede wszystkim tempem akcji. W drugim z komiksów mieliśmy pełne napięcia, ale spokojnie prowadzone przesłuchania kilkunastu pasażerów w obrębie kilku wagonów. Historia z panną Marple to nieustanne przemieszczanie się bohaterów. W nieustannym użyciu są samochody, lokacje zmieniają się na przestrzeni maksymalnie kilku stron, a prowadzone z rozmaitymi osobami dyskusje na temat ich potencjalnych powiązań z ofiarą cechuje żywy, barwny język. Nie są to dość powtarzalne, czasami szablonowe pytanie, które padały z ust Herkulesa Poirot.
Jest jeszcze jedna bardzo mocna zaleta komiksu – sprawdza się on jako utwór retro. Niemal na każdym kroku czuć lata 60. W domach przesłuchiwanych lecą utwory The Beatles, wiszą plakaty z zespołami The Who, The Kins czy filmami Michelangelo Antonioniego oraz Romana Polańskiego, a na miejskich murach można trafić na slogany na cześć Erica Claptona. Takich muzycznych oraz filmowych smaczków jest całkiem sporo.
Za wadę Nocy w bibliotece można uznać jej finał. O ile rozwiązanie rzeczywiście może zaskoczyć, tak wytłumaczenie tego, kto z kim i dlaczego jest dość zagmatwane, przez co mniej emocjonujące. Na szczęście rekompensuje to dosłownie ostatnie ujęcie, które uchyla furtkę do nowej interpretacji i czytelnik może wysnuć własne teorie.
Noc w bibliotece – podsumowanie recenzji
Noc w bibliotece to bardzo dobry kryminał z umiejętnie poprowadzoną akcją i zajmującymi dialogami. Fani panny Marple mogą być rozczarowani dość ubogim udziałem tej bohaterki, a finalne rozstrzygnięcie całej intrygi także wymagałoby delikatnej poprawy. Niemniej to warta uwagi propozycja na kilkadziesiąt minut dobrze spędzonego czasu i dobra zabawa przy rozwiązywaniu kryminalnej zagadki.
Grafika: Egmont.