After Life w Netflix [RECENZJA]. Przypominamy pierwszy sezon!

Michał Małysa Seriale Publikacja: 24.04.2020, 11:05 Aktualizacja: 24.04.2021, 11:07
Najbardziej wpływowy brytyjski komik powraca z serialem wyprodukowanym na potrzeby Netfliksa, co jest doskonałą okazją do przypomnienia recenzji After Life. Czy Ricky Gervais i jego produkcja będą w stanie ponownie przyciągnąć uwagę widzów na tyle skutecznie, aby kontrast między banalnymi truizmami a zjadliwą ironią uwypuklił się w całej krasie?
after life
7 Udostępnień

Zironizowaliśmy już wszystko

Kultura lubi skrajności. Zwyczajne przemyślenia i codzienne prawdy, pomagające ludziom ciągnąć wózek zwany życiem, upchnięte zostały na półki sygnowane nazwiskiem Paulo Coelho. Banały, komunały i frazesy – tak określamy dziś próby podjęcia trudnych tematów bez odpowiedniej obudowy, bez opakowywania ich w artystowską czy ironiczną oprawę. O trudnych sprawach rozmawiamy na tyle delikatnie i bezpiecznie, na ile tylko pozwalają nam słowa lub środki audiowizualne? Zerojedynkowa miłość, normalny ból po stracie i naturalna potrzeba bliskości? Kicz, sztampa i przeciętność, nic więcej.

after life

W opozycji do prostych sloganów oraz banalnych truizmów stanęła kultura beki i ironii, w której najdelikatniejszy nawet problem sprowadzony musi zostać do celnego bon motu. Ukoronowaniem tego zjawiska stał się humor stand-upowy, poruszający nawet najbardziej kontrowersyjne tematy bez cienia delikatności, redukujący każdą istotną kwestię do kategorii anegdoty. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę komik Ricky Gervais, pomysłodawca, producent, reżyser, scenarzysta i główny bohater serialu After Life, którego drugi sezon trafia pod koniec kwietnia 2020 do oferty Netfliksa.

Głęboka potrzeba banału

Pochodzący z robotniczej rodziny komik jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych brytyjskich stand-uperów, a zdecydowanie i bezdyskusyjnie – najbardziej wpływowym. To właśnie on stoi za sukcesem oryginalnej wersji sitcomu The Office,  a jego występy brutalnie zmuszają odbiorców do mierzenia się z trudnymi tematami, o których Ricky Gervais potrafi mówić brutalnie i bez ogródek. Wizerunek jednostki nieparlamentarnej oraz pozbawionej wszelkich oporów ma jednak także swoje wady.

after life

Co i rusz zarzuca się Gervaisowi, że zmiękł. Angażując się charytatywnie i politycznie, walcząc o prawa zwierząt czy środowisk LGBT, stale mierzyć musi się z oskarżeniami o popadanie w komediową dekadencję. Bo cóż to za komik, który nie poświęca każdego słowa dopieszczaniu spragnionego kontrowersji odbiorcy? Z jakiej niby racji ma wypowiadać się na jakikolwiek temat bez kręcenia beki, poświęcać się czemuś stuprocentowo nieironicznie?

Jest to jedno z pytań, na które odpowiada pośrednio jako główny bohater After Life. Ricky Gervais wciela się w lokalnego dziennikarza Tony’ego, który po nagłej śmierci żony stracił całkowicie chęć do życia, a jego głównym motorem napędowym stało się maksymalne uprzykrzanie egzystencji wszystkim, którzy chcą pomóc mu przetrwać trudne chwile.

Spektakl jednego aktora

After Life to serial skoncentrowany na protagoniście i jego emocjach. Pozostałe postaci są zbiorem komediowych archetypów, które służą wyłącznie jako tło. Jasne, osobowość każdego drugo czy trzecioplanowego bohatera zarysowana została odpowiednio wyraźnie, a wcielający się w nich aktorzy świetnie radzą sobie z portretowaniem poszczególnych postaw, jednak wyłącznie Tony zdaje się mieć w tym świecie moc sprawczą. To zabieg świadomy, gdyż celem głównego bohatera jest odnalezienie na nowo sensu życia. A jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało – dokonać może tego tylko on sam.

after life

Przedstawiona historia bardzo sprawnie żongluje dwiema skrajnościami, które tak ochoczo separuje od siebie kultura. Z jednej strony dostajemy liczne sceny, w których główny bohater bezceremonialnie wytyka wszystkim wokół najbardziej brutalne racje. Nie tylko sprowadza ich na ziemię, ale również rani, bezwzględnie i okrutnie wyrzucając napotkanym ludziom wszystkie wady, niedoskonałości oraz skazy. Skrzywdzony przez życie człowiek przyjmuje cechy najlepszego stand-upera, który bez litości potrafi wyśmiać każdą ułomność rasy ludzkiej. Sam ironicznie określa to „supermocą” – chęć skończenia ze sobą oraz całkowita obojętność wobec życia pozwalają mu na eksplorowanie relacji z ludźmi aż do granic okrucieństwa.

W opozycji do idealnego przedstawiciela kultury ironii dostajemy tyleż samo, a może nawet i więcej, scen z bohaterem poszukującym najprostszych wzruszeń. After Life nie jest jednak liniową opowieścią, w której zgorzkniały człowiek zaczyna doceniać życie i dopatrywać się przejawów piękna w kwitnących kwiatach czy zieleniejących na wiosnę koronach drzew. Postrzeganie Tony’ego jako zranionej postaci, która wyzbywa się bólu i dąży do oczyszczenia uczuć poprzez pogodzenie się z losem, byłoby sporym niedocenieniem zamierzonego kontrastu. Tak samo zresztą jak dopatrywanie się w nim jednostki, która raniąc innych rozpaczliwie krzyczy o uwagę i zrozumienie.

after life

Główny bohater prowadzi banalne rozmowy ze zwyczajnymi ludźmi (opiekunka w domu starców, wdowa na cmentarzu, zrezygnowany narkoman, stażystka lokalnej gazety) od pierwszego odcinka i wcale nie zmienia to jego życia, podobnie jak nie koją bólu przyjmowane eksperymentalnie narkotyki czy uporczywe zabiegi podejmowane przez przyjaciół Tony’ego. Zrezygnowany mężczyzna ma problem z odnalezieniem się w świecie, który trudne tematy i bolesne zagadnienia sprowadził do dwóch skrajności: albo akceptujemy je z uśmiechem na ustach i staramy się jakoś żyć dalej, albo ubieramy je w drastyczne i prowokujące szaty, aby odciąć się od ludzkich słabości pod pozorem siły.

Czy warto obejrzeć After Life?

Nie jestem przekonany, czy poszukiwanie złotego środka jest w stanie przebić się w kulturalnym krajobrazie skrajności. Widzom lubiącym typowych bohaterów Netfliksa, tych wszystkich neurotycznych wyrzutków, poszukujących odpowiedniego sposobu na wyrażenie swojej odmienności, z pewnością nie przypadną do gustu długie i stereotypowe sceny, które obrazują tęsknotę głównego bohatera. Odbiorcy lekkich i schematycznych w budowie tytułów odbić mogą się natomiast od narracji podporządkowanej wyłapywaniu kontrastów, szczególnie jaskrawych i mało stonowanych w przypadku zaledwie sześcioodcinkowej produkcji.

After Life oceniam zdecydowanie pozytywnie, ale zdaję sobie przy tym sprawę, że do czerpania przyjemności z serialu Ricky’ego Gervaisa potrzebne jest odpowiednie podejście. Może ukierunkowane bardziej na rozczulenie i przyziemność niż ironię i bekę, a może zwyczajnie balansujące między obiema perspektywami. Kontrast między truizmem i sarkazmem nigdy nie był tak jednoznacznie niejednoznaczny!

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments