Assassin’s Creed III Remastered na konsole Switch [RECENZJA]

Przemysław Pawełek Recenzje gier Publikacja: 3.07.2019, 8:00 Aktualizacja: 3.07.2019, 8:00
Ponowna premiera trzeciej części cyklu na ulubionej platformie była dla mnie jasnym sygnałem: to właśnie ten moment. Nieważne, że gra po premierze zebrała sporo negatywnych głosów. Musiałem przekonać się samemu, czy remaster Assassin's Creed III na Nintendo Switch jest wart zagrania.
assassin's creed iii remastered
10 Udostępnień

Powrót do przeszłości

Trudno sobie wyobrazić dzisiejszy rynek gier bez serii Assassin’s Creed. Jednocześnie ewenementem są osoby, które grałyby we wszystkie części. Sam, pomimo konkretnych zastrzeżeń, śledzę serię praktycznie od początku, a i tak mam pewne zaległości. Na szczęście mamy Switcha, który obecnie jest moją ulubioną platformą do gier, bo nie tylko karmiony jest premierowym towarem, ale też galaktyką indyków, powrotami pozycji retro i wszelakiej maści remasterami.

Trzeci Asasyn w istocie jest piątą częścią cyklu, po trzech odsłonach rozgrywających się we Włoszech. Tym razem głównym bohaterem jest Connor, półkrwi Indianin, a fabuła przenosi nas do Ameryki Północnej ery wojny o niepodległość. Tak samo jak w pozostałych częściach cyklu mamy okazję wziąć udział w wielu ważnych wydarzeniach, poznać historyczne postaci oraz dowiedzieć się nieco więcej o tajemnych losach Świata.

Tym razem po stronie Asasynów walczymy przeciw Templariuszom o niepodległość USA. Historię dodatkowo pogłębia rodzinny konflikt. Connor jest synem Brytyjczyka, będącego wielkim mistrzem Templariuszy, więc walka o wolność kraju to dla niego także konfrontacja z ojcem.

Czas niezbyt łaskawy

W tym roku od premiery gry minie siedem lat. Niestety, upływ czasu nie był dla niej zbyt łaskawy. Wyraźnie zauważalne jest, że Ubisoft szukał nowej formuły i nowych rozwiązań, próbując tchnąć w grę nową krew, ale zabrakło odwagi. Trójkę obciążają rozwiązania znane fanom od samego początku cyklu.

assassin's creed iii remastered

Znowu klamrą spinającą całą serię są losy Desmonda – współczesnego asasyna, który odwołuje się do swojej pamięci genetycznej. Niestety, nie był on zbyt interesującą postacią od samego początku, ale jego historia wpisana jest na stałe w nadnaturalną i tajemną historię ludzkości, pełną wspomnień o pradawnych istotach, które pozostawiły po sobie artefakty i wspomnienia o własnej działalności.

Od początku cyklu te opowieści były dla mnie niepotrzebnym dodatkiem do względnie klarownej teorii spiskowej o konflikcie Asasynów i Templariuszy. Próba nadania opowieści niemal kosmicznego wymiaru budziła we mnie zażenowanie. Tu też ich nie zabrakło. Zwykle jednak i we wcześniejszych, i w późniejszych częściach przymykałem na to oko, o ile działał na mnie czar epoki i odwiedzanych miejsc, a swoje robiła też charyzma protagonisty.

Nieciekawy świat Assassin’s Creed III

Niestety, ani Connor, ani jego ojciec Haytham, w którego również przyjdzie nam się wcielić, nie są postaciami zbyt głębokimi (choć doceniam przedstawienie perspektyw obu stron, Templariusze nie są tu już łotrami z papieru). Nigdy też nie fascynowała mnie zanadto amerykańska wojna o niepodległość. Wszystkie inne ramy czasowe i geograficzne, do których odwoływał się Ubisoft, były dla mnie ciekawsze niż herbatka bostońska i podobne wydarzenia. W końcu też ani ówczesny Boston, ani Nowy Jork, ani otaczająca je głusza nie są interesującymi miejscami – brak w nich tej rangi ikonicznych punktów topograficznych, którymi wypełniono większość pozostałych gier z cyklu.

assassin's creed iii

Drugim problemem gry są kwestie techniczne. Być może Boston z epoki wyglądał dobrze na Xboksie 360, ale na Switchu jest już średnio. Nie mnie oceniać, czy chodzi o to, że gra ma swoje lata, czy też coś poszło nie tak przy konwersji, ale całość graficznym urokiem nie tylko nie grzeszy, ale sprawia wręcz wrażenie kompletnie szaroburej.

Oddzielną sprawą jest szeroko rozumiany design gry. Odniosłem wrażenie, że autorzy starali się czerpać ze starszego o dwa lata Red Dead Redemption, ale wyszło to ze średnim skutkiem. Do naszej dyspozycji oddano nie tylko miasta, ale także lasy. Możemy więc polować na zwierzęta, ale autorom nie udało się mnie przekonać, dlaczego niby miałoby mi się chcieć zarzucać przynętę, rozstawiać wnyki i latać z łukiem za jeleniami.

Generalnie, jak to w Asasynach, mamy tu dużo do roboty, ale udostępniane funkcje niekoniecznie zachęcały mnie do zaangażowania. Misje fabularne można wykonywać razem z pobocznymi celami, ale nie czułem, by dla samej rozgrywki miało to jakiekolwiek znaczenie poza zdobytymi punktami.

Za mało konkretów, zbyt wiele nudy

Do gry dodano też komponent biznesowy, ale znowu niezbyt pociągający, bo handel napełnia sakiewkę, ale i tak wszystko rozbija się o system rozwoju postaci. Dzięki pieniądzom można kupować lepszą broń, którą znowu odblokowuje się naturalnie poprzez postępy fabuły, lub szperając po mapach, ale tu też ogranicza nas poziom ukończenia kampanii. Efekt był taki, że do końca gry biegałem z lekko tylko modyfikowanym uzbrojeniem. Tym bardziej, że system walki z obecnej perspektywy wcale do najciekawszych nie należy.

assassin's creed iii

Trzecia część Asasyna ciekawie wygląda na pewno dla fana jako pewien relikt, jednak przy tworzeniu gry zabrakło zdecydowana co do tego, jak gra ma się wyróżniać. Kwestie historyczne i geograficzne są sprawą subiektywną, pewnie inaczej reagowali na nie Amerykanie, ale w gameplayu brak konkretów, od systemu rozwoju postaci poczynając. Rozgrywka po prostu mało mobilizuje gracza do pobocznych aktywności. Z obecnej perspektywy widać, ile od tamtej pory nauczył się Ubisoft i o ile skuteczniej przykuwa graczy do ekranów.

Da się też zauważyć, że autorzy szukali poszerzenia możliwości serii, kierując nas choćby na morza i oceany. Wątek marynistyczny pozostaje jednak tylko przygrywką, zrębami systemu, który rozwinięto na użytek uwielbianego przeze mnie Black Flag.

Recenzja Assassin’s Creed III Remastered – podsumowanie

Wszystko to powoduje, że trójkę zaliczam jako odhaczoną, widząc w niej nieszczęsne przywiązanie do tych elementów, które obciążały poprzednie części, i brak śmiałości, by z gry zrobić coś nowego, innego, tak jak miało to miejsce w części o numerze cztery czy w znacznie późniejszych Originsach.

assassin's creed iii

W efekcie czas spędzony z Assassin’s Creed III Remastered był dla mnie czasem żmudnym. Niekoniecznie czasem męki, ale jednak monotonnego powtarzania czynności, irytowania się na niedzisiejsze rozwiązania gameplayu i generalną nudę. Nawet w dość mocnym dramaturgicznie momencie, gdy nasz bohater prowadzony jest na szafot, zrobiłem sobie dziesięć minut przerwy na sprawdzenie, co tam słychać w social mediach. Nie tak powinien działać dramatyzm.

Warto dodać, że zremasterowany na Switcha Assassin’s Creed III wzbogacony jest też o Assassin’s Creed: Liberation, produkcję na PS Vita z tego samego roku, która jednak mało grywalna wydawała mi się już pięć lat temu. Nawet redaktor naczelny nie jest w stanie zmusić mnie do przechodzenia także tej pozycji.

Jesteście fanami Asasynów i trzecia część to dla was dziura wymagająca załatania? Dajcie jej szansę, bo nawet jeśli się zawiedziecie, to niewiedza będzie was męczyć. Gra ma jednak także swoich fanów, znacznie mniej krytycznych niż ja. W przeciwnym przypadku oszczędźcie czas i pieniądze. Może wkrótce dostaniemy na Switcha pakiet przygód Ezio Auditore. Tu dla odmiany jestem gotów na powtórkę z rozrywki.

Ocena: 5/10

Zobacz także:
Tony Hawk’s Pro Skater 1 + 2. Remaster idealny
Aktualności o grach, 9 lip 2021
Loki w Fortnite
Gry, 30 cze 2021
Nie żyje pierwowzór psa z Fallout 4
Aktualności o grach, 28 cze 2021
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments