Avenue 5 [RECENZJA]. Czerwony Olbrzym na horyzoncie!
Spokojnie, to tylko awaria
Akcja najnowszego serialu HBO Avenue 5 toczy się w niedalekiej przyszłości. Podróże po Układzie Słonecznym nie są już pomysłem rodem z literatury science-fiction, ale prężnie rozwijającą się, wycenianą na setki miliardów dolarów gałęzią turystyki. Wspólnie z ekscentrycznym miliarderem Hermanem Juddem (Josh Gad) oraz kapitanem Ryanem Clarkiem (tradycyjnie znakomity Hugh Laurie) w rejs ten wybiera się blisko 5000 kosmicznych turystów, z których w pierwszych odcinkach poznajemy ledwie garstkę.
Punktem kluczowym, jednocześnie zasadniczo zawiązującym akcję, jest wypadek jednego z pracowników Avenue 5, który ginie w trakcie naprawy łącza telekomunikacyjnego z Ziemią. Nie dość, że chwilowy wstrząs grawitacyjny skutkuje śmiercią kilku osób, zboczeniem z kursu przedłużającym rejs o trzy lata, to szybko wychodzi na jaw, że zmarły tragicznie Joe był jednym z niewielu kompetentnych ludzi na statku.
Tu zaczyna się szybko nabierająca tempa karuzela niekompetencji, której kulminacyjnym momentem jest wyjawienie absolutnej fasadowości Clarka, jako kapitana niemającego żadnej władzy nad sterowanym automatycznie statkiem.
Załoga Avenue 5 stara się w sytuacji kryzysowej kontynuować wyuczone zachowania, co jeszcze mocniej wykazuje różnice w ich kompetencji. Iannucci w swoim zwyczaju bardzo dobrze potrafi zobrazować dysfunkcyjne środowisko pracy. Problemem jest jednak to, że póki co nie jest to opowieść tak śmieszna, jak mogłoby się spodziewać po tak uznanym twórcy satyry.
Czy ten rejs skończy się szczęśliwie?
To co daje nam Avenue 5, to ciekawe kreacje aktorskie z zachowaniem wdzięku niektórych wybitnych i sympatycznych wykonawców. Dotyczy to w szczególności Lauriego, ale także Suzy Nakamury (uczciwego dyrektora biznesowego), Lenory Crichlow (rzetelnej inżynierki), Daisy May Cooper (zabawnie poważnej sterniczki) oraz Zach Woods (z jednej strony doradca pasażera, z drugiej kompletny ignorant tylko przypadkiem zajmujący się tą pracą).
Problem, który najmocniej uwypukla się po seansie początkowych odcinków serialu Avenue 5 to niesprecyzowany kierunek rozwoju gatunkowego serii. Jako satyra seria radzi sobie jak na razie średnio. Jeśli jeszcze czuć komediową moc przy pokazywaniu problemów środowiska pracy, czy niekompetencji skrywanej za dobrym wizerunkiem, to anturaż społeczny jest tutaj póki co kompletnie niewykorzystany.
Świat poza statkiem jest ledwie zarysowany. Najmocniej ostrze satyry dotyka Judda, pokazując go jako bogatego ignoranta myślącego tylko o pieniądzach. Póki co jest to jednak satyra dosyć prosta. Po Iannuccim oczekiwać możemy nieco więcej.
Recenzja Avenue 5 – podsumowanie
Mimo tych niedociągnięć twórcom Avenue 5 udaje się zainteresować widza losem uczestników pechowego kosmicznego rejsu. I jestem w pełni przekonany, że do końca pierwszej serii będę z zaciekawieniem obserwować zmagania nieco nieporadnego, lecz mającego dobre intencje kapitana Clarka oraz jego równie niekompetentnej, ale miłej załogi.
Recenzowany serial Avenue 5 jest częścią oferty HBO GO na styczeń 2020. Po premierze wyznaczonej na 20 stycznia kolejne odcinki produkcji trafiać będą na platformę w każdy poniedziałek nad ranem, a w tradycyjnym kanale HBO emisja zaplanowana jest na godz. 21.10. Szykuje się więc kilka naprawdę ciekawych miesięcy z dziewięcioma odcinkami serialu z Dr House’em.
Grafika: HBO.