Card Captor Sakura 1-3. Manga, na którą długo czekano w Polsce [RECENZJA]

Michał Małysa Recenzje komiksów Publikacja: 23.09.2019, 9:00 Aktualizacja: 23.09.2020, 10:01
Mangi tworzone przez kobiecy zespół znany jako Clamp albo się uwielbia, albo się nienawidzi. Właściwie nie ma nic pośrodku. Specyficzna kreska i historie kierowane do bardzo konkretnej grupy odbiorców to znak rozpoznawczy tych autorek.
8 Udostępnień

Droga do wydania Card Captor Sakura w Polsce

Manga Card Captor Sakura została wydana w Polsce z okazji dwudziestolecia wydawnictwa Waneko. Już od kilkunastu lat polscy fani domagali się wydania tego tytułu, jednak autorki z grupy Clamp są kapryśne w kwestiach związanych z publikacją ich twórczości poza Japonią.

Mimo tego Waneko w końcu dopięło swego i kilka miesięcy temu podało w swoich mediach społecznościowych elektryzującą wiadomość – Card Captor Sakura ukaże się w Polsce! Klasyka gatunku mahō-shōjo ostatecznie zaczęła być wydawana w naszym kraju w marcu tego roku. Od tego czasu ukazały się już cztery tomy przygód młodej Sakury.

Card Captor Sakura – fabuła pierwszych trzech tomów serii

Akcja opiera się na przygodach 10-letniej Sakury Kinomoto, która pewnego dnia znajduje w bibliotece swojego ojca starą księgę. Kiedy ją otwiera, orientuje się, że są w niej (a raczej powinny być) przechowywane karty stworzone przez wielkiego maga – Clowa Reeda. Sakura poprzez otwarcie księgi przełamuje pieczęć i staje się osobą, która musi znaleźć wszystkie magiczne karty i z powrotem umieścić je w księdze. Jeśli tego nie zrobi, “na świat spadną wielkie nieszczęścia”.

10-latka rozpoczyna więc swoje poszukiwania w tajemnicy przed bratem i ojcem. Pomagają jej za to najlepsza przyjaciółka Tomoyo (która podkochuje się w Sakurze) oraz strażnik pieczęci księgi – Kerberos. To małe, słodkie zwierzątko, które przypomina latającego pluszaka. Nie jest to jednak prawdziwa forma, tylko kształt ciała, który wynika z chwilowego braku pełni mocy.

W Card Captor Sakura znajdziemy typowe, magiczne zmagania z potężnymi kartami. Sakura niejednokrotnie musi się narażać, aby inni byli bezpieczni. Ostatecznie jednak może liczyć na wsparcie swoich bliskich. W tej serii nie brakuje wątków romansowych, choć czytelnicy, którzy nie znają specyfiki romansów tworzonych przez Clamp mogą się nieco oburzyć. Często bywa tu bowiem tak, że dziewczynki romansujące z dojrzałymi mężczyznami są bardzo młode. W Card Captor Sakura pojawia się m.in. uczennica czwartej klasy szkoły podstawowej, która już myśli o zaręczynach ze swoim nauczycielem. Z kolei matka Sakury urodziła ją w wieku 16 lat – podczas gdy jej mąż miał 25.

Obecnie bardzo młoda Sakura zakochuje się w przyjacielu swojego brata, licealiście, i wiele wskazuje na to, że z wzajemnością. Nic dziwnego, że w polskim kręgu kultorowym twórczynie z Clampu niejednokrotnie były oskarżane o promowanie pedofili. Z drugiej strony – taka ich specyfika. Jak wspomniałam: dzieła Clampu albo się uwielbia w całości, albo nie można ich znieść.

Card Captor Sakura – warstwa graficzna

Kreska zastosowana w mandze jest prosta, oszczędna i narysowana bardzo wprawną ręką. W kadrach nigdy nie znajduje się więcej elementów niż powinno. Nie oznacza to, że tła są puste: po prostu ich wypełnienia są przemyślane, a nie zapychane na siłę. Sceny walki są dynamiczne, ale przejrzyste. Mimika bohaterów jest czytelna, natomiast sposób ich rysowania – choć wprawny – musi się po prostu komuś spodobać. W Card Captor Sakura została wykorzystana bardzo specyficzna, charakterystyczna kreska – taka, która nie każdemu przypadnie do gustu.

Zarówno po tej kresce, jak i po sposobie prowadzenia historii od razu widzimy, że mamy do czynienia ze starą mangą (Card Captor Sakura to tytuł z 1996 roku). Obecnie opowieść w mangach prowadzi się zupełnie inaczej, nie tłumaczy się wszystkiego tak dosadnie i jasno. Tutaj można odnieść wrażenie, że autorki robią wszystko, aby się upewnić, że czytelnik jest z historią na bieżąco (aż do przesady). Dlatego mamy sporo powtarzania faktów, o których była już mowa kilkukrotnie oraz wyjaśniania tego, co naprawdę już wyjaśniania nie potrzebuje.

Wracając jednak do warstwy wizualnej, warto wspomnieć o wyjątkowej dbałości Waneko o tę serię. Obwoluta mangi jest brokatowo-błyszcząca, kolory są dostosowane do specyfiki tytułu (lekko wyblakłe), a format tomów jest powiększony (13,5×19,5 cm). Na początku każdego tomu umieszczono kilka kolorowych stron, najczęściej przedstawiających sceny z Sakurą. Poza tym za obwolutą można znaleźć urocze karty, stylizowane na karty Clowa, ale przedstawiające najważniejsze postacie z mangi.

Podsumowanie recenzji Card Captor Sakura

To seria, która spodoba się wszystkim, którzy w dzieciństwie uwielbiali Czarodziejkę z Księżyca i wszystko, co tylko wyszło w tych klimatach. Ta manga może za to już nie trafić do nowego czytelnika, przyzwyczajonego do bardziej nowoczesnego sposobu prowadzenia opowieści. Jakość druku oraz dbałość autorek o kreskę i szczegóły robią wrażenie, ale to za mało, żeby zainteresować tą historią niedocelową grupę odbiorców. A grupą docelową są osoby, które mają sentyment do starych historii w klimatach magical girls.

Krótko mówiąc: Card Captor Sakura to klasyka gatunku mahō-shōjo. Jeśli będziecie chcieli się z nią zapoznać, czekają was przyjemne wrażenia wizualne i lekka, miła, ale nic niewnosząca do waszego życia historia.

Gatunek: mahō-shōjo/ magical girls
Autor: zespół Clamp
Data wydania: 10 września (IV tom)
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Cykl: Card Captor Sakura
Wydawca: Waneko

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments