Czego nauczyły nas gry postapo, gdyby doszło do prawdziwej apokalipsy

Grzegorz Ćwieluch Publicystyka Publikacja: 10.04.2021, 14:20 Aktualizacja: 10.04.2022, 20:58
Zastanawialiście się kiedyś, ile przydatnej wiedzy na temat przetrwania po apokalipsie udało się wam przyswoić po ukończeniu tych wszystkich gier o postapokaliptycznej sromocie? Ortodoksyjny preppers parsknąłby pewnie śmiechem, słysząc takie pytanie. Mimo tego, czy przemknęło wam to kiedyś w myślach?
0 Udostępnień

Źródło: Flickr/Kenneth DM – Fallout 3

Które gry postapo jakkolwiek uczą nas przetrwania

Większość klasycznych gier postapo daje jakieś niejasne hinty o skradaniu, survivalu i broni palnej. Często jednak jest to wszystko sprowadzone do procentowych statystyk i ujemnych modyfikatorów. Nie będę jednak bił w erpegową mechanikę jak w piniatę, bo oddaje ona najzwyczajniej w świecie uproszczony rachunek prawdopodobieństwa.

Wracając do broni, skradania i survivalu – dopiero seria XCOM, która nie do końca podchodzi pod widełki gatunku postapo wprowadza doń kwestię szukania osłony. W strzelankach z pierwszej perspektywy robisz to instynktownie, ale to już odruchy, które wyuczono w nas w prehistorii gamedevu (Doom, Wolfenstein).

Kolekcjonujemy te wszystkie spożywczo-medyczne itemy, ale tak naprawdę w niewielu grach zaimplementowano wymóg korzystania z płynów, jedzenia. W pierwszych trzech Falloutach należało zwrócić uwagę jedynie na promieniowanie. Chciałem napisać coś pozytywnego o Falloutach Bethesdy, bo w Fallout 76’ survivalowy mode jest podstawą rozgrywki. Utrzymywanie odpowiedniego stopnia nawodnienia, zaspokajanie głodu i dbanie o niski poziom radiacji w organizmie przy pomocy chemii, a nawet obróbka znalezionej wody, aby straciła radiację. Przypomniałem sobie jednak, że tego rodzaju opcje survivalowe były już w hardcore mode w Fallout: New Vegas. Czyli jest to kolejna rzecz, której nie wymyślili, tylko co najwyżej podrasowali.

Stany, Stany – fajowa jazda, a co u nas?

Dobra, dobra, ale to postapo w Stanach, a u nas jest przecież trochę inaczej. Nie mamy tak powszechnego dostępu do broni palnej. Żeby ją zdobyć, trzeba by było udać się na szaber na posterunek policji albo do opuszczonej bazy wojskowej, ale przecież to konkluzja, na jaką wpadłoby mnóstwo ludzi. Także pewnie nie bylibyśmy jedynymi ludźmi, którzy, by tak zrobili. Poza tym czy granie w strzelanki równać się może z wizytą na strzelnicy? Szczerze wątpię.

Zabawne, że w Rosji o ile mi wiadomo – nie jest tak, jak w Szwajcarii, że każdy obywatel płci męskiej przeszedł przymusową służbę wojskową i ma w szafie karabin (co jest też strategią wojsk obrony terytorialnej w tym kraju). No cóż w Metro 2033 sytuacja wygląda tak jakby każdy NPC co najmniej raz zrobił szaberek w jakiejś bazie wojskowej. Gdyby to jeszcze była broń myśliwska to, by to tak nie zgrzytało, ale broni jest tam po prostu na pęczki. Założyć można, że przez te wszystkie lata w metrze jego mieszkańcy wynieśli z pobliskich baz, ile się dało i stąd tyle broni, a i rusznikarstwo ruszyło. To o ile się nie mylę jedna z niewielu innowacji, którą do gatunku jeżeli chodzi o gry pierwszy wprowadził Fallout 4 – samoróbki. Gustowna lufa osadzona w nieoszlifowanej deseczce.

Co nam po broni palnej jeżeli nie umiemy jej obsługiwać, ale załóżmy, że strzelanki dają nam mgliste pojęcie jak to robić.

Jak się poruszać po postapokaliptycznym świecie

Mamy jedną przewagę nad obywatelami USA. Jak masz prawo jazdy zrobione w Polsce to naprawdę umiesz jeździć i znasz przepisy. Zdanie prawka w niektórych stanach USA to farsa. Może nie ma u nas zbyt wiele broni, ale za to mocno się nas ciśnie podczas nauki jazdy. To może być pomocne, ale jeżeli zakładamy jak preppersi, że system globalnego wolnego rynku się załamie czy apokalipsa postępować będzie kaskadowo ze względu na globalne ocieplenie to na początku naszej podróży wystarczy rower. Nie każdy przecież jest takim kozakiem, że umie włamać się do fury, a co ważniejsze odpalić ją poprzez stykanie kabelków. To jest też zasadniczo koncept, którego nie było jeszcze w grach. Postapo na rowerze. Nasza postać mogła być byłym kurierem rowerowym albo dostawcą jedzenia z mobilnej aplikacji. Cywilizacja pękła jak bąbelkowa folia w naszych rękach. Kiedyś kurier, dziś typ, który jest najszybszym rowerzystą w zrujnowanym mieście.

Swoją drogą, gdy mówimy o globalnym ociepleniu czy biopunkowych wątkach mogących wywołać głód na całym świecie, przypomina mi się jedyna gra, która w tym roku w ogóle o tych kwestiach wspominała. Świat w Cyberpunk 2077 to jest takie quasi postapo. Niby podnosi się z ruin, ale jednak to cywilizacja schyłku przemieszana z idiokracją pstrokatego konsumpcjonizmu. Scenarzyści tej gry naprawdę fajnie sobie to rozkminili. Na elektryczne fury z CP2077 jeszcze poczekamy, ale globalne ocieplenie dojedzie nas dopiero w 2050 and so on także istnieje szansa, że będą w Polsce bardziej popularne niż dziś.

Apokalipsa Zombie? Nie no to chyba ostatnia rzecz, jaka przytrafi się tej splądrowanej planecie

Nie oznacza to, że te wszystkie gry o apokalipsie zombie niczego nie są w stanie nas nauczyć. Sztuki scavengingu czy tam szabrowania tożsamej gatunkowi jak najbardziej. Z kolei seria na podstawie komiksu The Walking Dead to w dziesięciu sezonach opowieść o tym, jak sobie radzić kiedy padnie globalny system ekonomiczny. Zombie podkręcają tam dramatyzm, ale te historie są właśnie o tym, że zdobycie antybiotyków czy innych lekarstw to cholerny problem. Dlatego też w pewnym momencie serii dochodzimy do wniosku, że jazda konno to rekurencja Średniowiecza. Zresztą pogubieni ludzie szukają, jak to zwykle bywa silnych przywódców. Także pojawiają się najróżniejsze satrapie, dyktatury. Nawet monarchia pod rządami poetyckiego króla z grubymi dredlokami, który oprócz ostrego miecza uzbrojony jest w nieco otępiałą, jowialną charyzmę. The Walking Dead pokazuje jak szybko sytuacja przemienić się może w bardzo złą. Konkluzja jest taka, że kiedy brakuje zasobów, od których jesteśmy uzależnieni, wszystko zaczyna pękać. Jak szybko głodni ludzie chcący przeżyć przełamują tabu kanibalizmu.

Najsmutniejsze postapo to takie, które może się ziścić, prawda?

“Dobra wojna, ale w telewizji” napisał w dymku z powstańcem styczniowym Papcio Chmiel. Było to w zeszycie Tytusa, Romka i Atomka, który ukazywał podróż do wnętrza ziemi i królestwa mrówek o rozmiarach homo sapiens.

Gramy w gry, obserwujemy w nich NPC żyjących na gruzach starego świata i czerpiemy z tych historii jakąś słodko-gorzką rozrywkę. Zawsze z tyłu głowy mam to, że Warszawa była takim pogorzeliskiem. Wyglądała jak sceneria postapo.

Najmocniejsze w serii Fallout były te kluczowe słowa credo: “War, war never changes”. Szczerze wątpię, żeby strzelanki w anturażu postapo pomogły przetrwać tydzień, miesiąc, rok w realiach, które opisują. Myślę, że ekstensywny trening wojskowy, wiedza na temat roślin i ziół, jako takie ogarnięcie kartograficzne, pierwsza pomoc i chirurgia w warunkach polowych czy schron z zapasami preppersa na przezipowanie to rzeczy, które byłyby niezbędne. Do tego niezłomna psychika. To cechy nabyte, wyszkolone albo takie, które odkrywamy w sobie gdy chodzi o szybkie reakcje związane zagrożeniem życia czy przetrwaniem – czyli często instynktowne.

Przesłanki, które dostarcza nauka na temat probabilistycznej przyszłości naszej planety, raczej mijają się i to ostro z fantasmagoriami twórców gier. Co zabawne filmów, gier i książek, które korzystają z tych przesłanek, jest jak na lekarstwo. Z drugiej jednak strony konflikty zbrojne prowadzi się dziś inaczej niż w czasach Zimnej Wojny. Duże państwa prowadzą wojnę rękami tych państw, które są mniej znaczące na arenie międzynarodowej i tkwią w desperackim położeniu. Czerwone guziki są tylko po to, żeby trzymać się we wzajemnym uścisku. Nikt nie jest na tyle szalony, żeby je wcisnąć. Może się mylę i to płonne nadzieje geopolitycznej stabilności względem konfliktu nuklearnego, ale wydaje mi się, że to jest clue popularności postnuklearnego postapo. Skansen zimnowojennego lęku i nasza pozycja bezpieczeństwa względem niego. Tak jak napisał Papcio Chmiel.

Apokalipsa zombie z kolei to jest już jakiś skomplikowany amalgamat lęku na temat śmierci, jednostek chorobowych, starości, demencji, artretyzmu i głodu. Zombie to groteskowi ludzie kierowani jedynie fizjologią. Chyba warto dodać, że pozbawieni są w tym wszystkim godności w pełni świadomego człowieka. Zabicie ich to po prostu coup de grace. To są lęki tożsame dla każdego, ale jednocześnie chochoł i fantazmat. The Walking Dead to świetne postapo, które bada człowieka i mikrospołeczności, ale jednocześnie nie dosięga problematyki realnych zagrożeń katalizujących zagładę planety.

Najbardziej smutna postapokalipsa to postapo McCarthy’ego. Dlatego, że to dziś najbardziej prawdopodobne postapo. Ponieważ to historia o umierającej planecie. Ziemia nie daje plonów. Co się stało? Nie wiemy? Drzewa wyłażą z korzeniami albo tkwią wbite w ziemię jak zapałki. Czy nie ma już pszczół i dlatego nie ma pożywienia? Nie wiemy, ale to jest realny problem. Czy chodzi o globalne ocieplenie i degradację fauny i flory z tym związaną? Możliwe. Tego też nie wiemy. Ludzi dotyka tak zatrważający nihilizm w obliczu dogorywającego środowiska tak mocno, że nawet już nie szabrują w poszukiwaniu pożywienia. Polują na innych ludzi – “piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj”.

Ta rodząca moralnego czy tam etycznego kaca historia postapo to jednocześnie opowieść o rodzicielstwie i odpowiedzialności. Z tą ogromną ilością niewiadomych na temat czynników katalizujących zagładę możemy tylko gdybać. Co prawda w trailerze pojawiają się topniejące lodowce, katastrofy meteorologiczne, a więc w nienachalny sposób nakierowuje to naszą refleksję na odpowiednie tory. The Road to jedna z najbardziej wartościowych historii postapo, jakie kiedykolwiek powstały.

Czy ta historia daje nam przewagę? Daje nam przewagę na dziś. Jeszcze możemy odpalić sobie internet. Wpisać w Google ‘nauka o klimacie’. Możemy spróbować naszymi codziennymi wyborami zmniejszyć ślad węglowy i liczyć na to, że politycy również oprzytomnieją. Trzymać kciuki albo jak kto woli modlić się o to, że zobaczą coś poza krótkowzroczną realizacją partykularnych interesów w obrębie ich kadencji.

Możecie nas śledzić na Facebooku i Instagramie.

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
zenek
zenek
3 lat temu

Z rozpędu przeczytałem „Czego nauczyło nas gestapo” i to był mocniejszy kop niż poranna kawa…