Pokemon Detektyw Pikachu [RECENZJA FILMU]
Czy w tym filmie wszystko pika pika?
Za kilka dni w Polsce odbędzie się premiera bardzo wyczekiwanego filmu, czyli Pokemon Detektyw Pikachu. Produkcja, która jest adaptacją gry o tym samym tytule zdążyła już zebrać mnóstwo krytyki za banalną historię z przewidywalnym zakończeniem.
Może rzeczywiście Detektyw Pikachu nie odkrywa Ameryki w dziedzinie fabuły, ale ma w sobie coś takiego, że chce się go oglądać. I niekoniecznie jest to tylko przeurocza postać małego, żółtego Pokemona, który jest jednym ze znaków mojego dzieciństwa.
Detektyw Pikachu – fabuła
Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy niezrównany prywatny detektyw Harry Goodman znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Jego 21-letni syn Tim dowiaduje się, że jego ojciec zginął w wypadku. W tym samym wypadku miał też zginąć jego partner – pokemon Pikachu, jednak jak się okazuje ten nadal żyje. Powstaje więc nadzieja, że Harry także mógł przeżyć wypadek.
Tim z pomocą Pikachu próbuje więc ustalić, co się stało, po drodze spotykając Lucy – dziewczynę pretendującą do roli dziennikarki, która wykryła wielką aferę. Po drodze spotykają różne Pokemony, których widok z pewnością natychmiast przypomni wam wasze dzieciństwo i ulubione stworki z kreskówki. Jeszcze przed premierą filmu było głośno od plotek na temat tego, że w produkcji pojawi się jeden z legendarnych Pokemonów: i rzeczywiście jest! Postać Mewtwo została świetnie oddana, podobnie jak zresztą wszystkie Pokemony.
Fabuła Detektywa Pikachu jest prosta, lekka i przyjemna. Krytycy twierdzą, że wręcz za prosta, ale z drugiej strony trzeba też tak na to spojrzeć: historia ma trafić nie tylko do fanów serii, ale też do nowych odbiorców. Choć ciekawe, jak to wyjdzie, bo podczas pokazu przedpremierowego sala była pełna raczej dorosłych odbiorców w wieku 30+.
Postacie w Detektywie Pikachu
Kolejny duży zarzut krytyków, z którym nie mogę się nie zgodzić, to budowa postaci w filmie. A właściwie nie o same postacie chodzi, tylko o ich relacje. Więzy między nimi są tak nikłe, że aż dziw, że bohaterowie w ogóle ze sobą rozmawiają. Tim ma (podobni) najlepszego przyjaciela, który pojawia się w pierwszej scenie, a potem znika na resztę filmu. Następnie chłopak znajduje wiele śladów w mieszkaniu swojego ojca, które świadczą o tym, że ten naprawdę go kochał (Tim nie utrzymywał kontaktu z Harrym).
Z drugiej strony ojciec chłopaka doskonale wiedział, gdzie go szukać, ale poza smutnym rozmyślaniem o zmarnowanej relacji nic nie zrobił, żeby odzyskać syna. W filmie tłumaczą to tak: był zapracowany, postawił Pokemony ponad syna, ale żałował. Jednak co to za żal, skoro wystarczyło wsiąść w pociąg i od czasu do czasu odwiedzać dzieciaka? Albo chociaż do niego zadzwonić?
Kolejną dziwną relacją jest relacja Tima i Lucy. Jak łatwo się domyślić młodzi się w sobie zakochują, ale nie jest to jakaś płomienna miłość – ot, współpracują, to się przydarzyło. Wątek, który zdecydowanie dało się bardziej rozwinąć, bo Lucy pełni ważną rolę w historii.
Jak wypadły pokemony w Detektywie Pikachu?
Genialnie! Pamiętacie, jak Jeffa Fowler, reżyser Sonica zebrał mnóstwo krytyki za animację niebieskiego jeża? Na szczęście ani Pikachu, ani inne Pokemony nie mają takiego problemu. Są świetnie wykonane i wiernie odwzorowują pierwowzory.
A sam Pikachu jest po prostu okropnie słodki – a że mówi jeszcze głosem Ryana Reynoldsa, to już w ogóle. Dobór aktora do tej roli to strzał w dziesiątkę.
Humor w Detektywie Pikachu
Żarty może nie są odkrywcze, ale śmieszą. Przez prawie dwie godziny trwania filmu jest sporo momentów, w którym można się chociażby uśmiechnąć. To przyjemna i zabawna historia.
Kiedyś w czasie podróży autostopem ktoś powiedział mi, że dobry sposób na szczęście to pozbyć się oczekiwań. Na Detektywa Pikachu poszłam bez żadnych oczekiwań, a z sali wyszłam zadowolona. Może te wszystkie głosy krytyki to po prostu głosy zawiedzionych fanów starej bajki bądź gier, którzy zupełnie inaczej wyobrażali sobie przygody nowego Pikachu? Jedno jest pewne: ten film trzeba zobaczyć. Chociażby dla Ryana Reynoldsa i wielkich, złotych oczu osadzonych w żółtym futerku.
P.S. Nie ma sceny po napisach, ale warto je obejrzeć, bo są fajne zrobione.
Data premiery: 31 maja 2019 (Polska)
Reżyseria: Rob Letterman
Studia filmowe: Warner Bros., Legendary Entertainment, Tōhō