Fallout 76’ [PORADNIK DO GRY]
Nie ma też psychodelicznych glitchy, które sprawiały, że w niektórych lokacjach zwyczajnie nie dało się grać. Jednakże po najnowszej aktualizacji gra to czysta przyjemność. Zapraszam Was do poradnika Fallout 76′. Poznacie tu wszystkie hinty, które przydadzą Wam się podczas postnuklearnego hikingu w Apallachach.
Przeżyj to sam aka nie nie daj się zabić
Zaczynacie praktycznie od zera. Zero przedmiotów i wszystkie statystyki na poziomie pierwszym. Wariant Pvp uruchomi się dopiero po przekroczeniu piątego poziomu. Także na początku jesteście w miarę bezpieczni. Na początku lepiej nie świrować z podróżowaniem na pałę w randomowych kierunkach na drugi koniec mapy. Można się zniechęcić. Nie ciśnijcie lepiej na złamanie na karku na wschód, bo tam się robi bardzo niebezpiecznie. Północ od Vault 76 jest jeszcze do przeżycia, choć jałowe okolice Grafton to jeszcze trochę za dużo jak na początek.
Na zachodzie nie ma zbyt wiele do zwiedzenia, ale nie spotka tam Was żadna hekatomba. Najlepiej udać się na południe. Tyle że też nie możecie przesadzic z wojażami – to znaczy, że nie może być to zbyt dalekie południe. Kurort Whitespring powinien być ostatnim przystankiem w podróży w tym kierunku i na wschód. Tam też powinniście na siebie uważać, ale jeżeli nie ma przynajmniej dwudziestego levelu, to po prostu pokręćcie się po okolicy o której pisałem wcześniej, bo ziemie na wschód i południe od Whitespring puszczą Was bez butów z torbami. Dosłownie popsuje się Wam dotychczas zdobyty sprzęt i prawdopodobnie stracicie resztki amunicji.
Mój jest ten kawałek podłogi
Amunicję, broń, pancerze, leki i jedzenie możecie tworzyć w bardzo przyjemnej opcji craftingu, która dopracowywana przez Bethesde była od trzeciej części gry. Na początku będziecie pewnie zbierać wszystkie klamoty, które nawiną Wam się pod rękę. Zaowocuje to pewnie tym, że gdy będziecie się zbliżać do poziomu trzydziestego będziecie musieli bardzo selektywnie dobierać śmieci do recyclingu.
Problematycznym może okazać się brak planów konkretnego stanowiska do craftingu. Jeżeli tak będzie to skazani będziecie na obozowanie w pobliżu konkretnego stanowiska rzemieślniczego lub będzie zdani na dobrą wolę innych graczy w ich obozowiskach. Niestety różnie z tym bywa.
Natraficie na bardzo różnych ludzi. Jedni będą koleżeńscy i wczuci w klimat wspólnej idei, która przyświeca mieszkańcom Vault 76 – czyli walce w celu odbudowania postnuklearnych Appallachów. Natraficie też na graczy, którzy niczym nie różnią się od łupieżczej hołoty wybitej do nogi przez Spalonych i Super Mutantów. Nic w przyrodzie nie ginie. Dla każdego znajdzie się miejsce w Apallachach, ale na serwerach jest dosyć kameralnie. Także gdy napotkacie jakiegoś gracza miejcie się na baczności.
Robot gwałci krokodyla, małpę gryzie pies
Przy okazji recenzji wspominałem o tym, że bestiariusz stworzeń wałesających się po postnuklearnych Apallachach jest najbardziej obfity względęm wszystkich części. Z tego co się orientuję w Fallout 76′ są wszystkie istoty, które znalazły się we wcześniejszych częściach plus nowe. Ma to swoje minusy. Na górze łańcucha pokarmowego stoi Spalacz, który tworzy Spalonych. Deathclaw to przy nim naprawdę miętus.
Nawet kiedy będziecie mieli trzydziesty poziom walka z nim jest skazana na porażkę. Najlepiej zawinąć manatki i udać się na hiking jak najdalej od rozpadliny w okół której żeruje ta hybryda nietoperza i ćmy. Ciężko go w ogóle trafić gdy lata, a kiedy odda z nawiązką to co otrzymał to nie ma przebacz. Pojawia się jeszcze trochę nowych mutantów, ale nie będę Wam psuł zabawy w odkrywaniu ich.
Ten człowiek bierze nóż
Kluczem do sukcesu w rozgrywce będzie racjonalna gospodarka surowcami. Sprzęt psuje się bardzo szybko, spektakularnie szybko na mocnych, wysokopoziomowych przeciwnikach. Obserwujcie amunicję, którą macie na stanie i według tego czego macie najwięcej craftujcie sobie spluwy i rozwijajcie pod nie umiejętności. Przykładowo jeżeli macie dużo amunicji .38 to rozwijajcie percepcję i bierzcie perki w stylu komandos.
Craftujcie broń pod maksymalną opcję wysokości obrażeń i nie obawiajcie się dodawać lunet i innych usprawnień. Amunicja również kończy się szybko. Dlatego dobrym pomysłem jest zainwestowanie w siłę i w perka stylu gladiator. Walka bronią ręczną pozwoli Wam oszczędzić trochę amunicji, a siła tak czy siak się przyda do noszenia większej ilości ekwipunku.
Dobrym rozwiązaniem będzie też skołowanie sobie karabinu kolejowego. Metalowy złom znajdziecie wszędzie, więc łatwo wycraftujecie sobie gwoździe kolejowe. Pamiętajcie tylko o tym żeby mieć w obozowisku zestaszowane kilka sprężyn na wypadek gdyby się popsuł. Najłatwiej go dostać w Harpers Ferry. U handlarza z Wolnych Stanów. Jeżeli nie będzie miał go w stocku po prostu przelogowujcie się do skutku na inne serwery.
Nie dajcie się nabrać na recyclingowaną głowę Szturmotrona. Jednym strzałem pozbędziecie się wszystkich ogniw, a efekt nie jest tego wart. Straciłem siedemset jednostek, a przeciwnik stracił 1/6 energii – bez sensu. Lepiej wycraftujcie sobie trochę ołowianych kul do zabytkowego, prochowego karabinu z niepodległościowej epoki. Wolno się ładuje, ale ma kopa jak mało co.
Skołujcie sobie też gdy osiągnięcie piętnasty poziom jakiś bandycki power armor, nawet sam szkielet podniesie Wam siłę tak, że walka bronią ręczną to będzie wysoce efektywna frajda. Do zobaczenia w postnuklearnej Appalachii!