Hellblade: Senua’s Sacrifice [RECENZJA]
Profesjonalne podejście w kreowaniu postaci
Hellblade: Senua’s Sacrifice to historia celtyczniej wojowniczki, która przemierza świat zmarłych w poszukiwaniu duszy swojego ukochanego. To opowieść wielowarstwowa, ponieważ pod misją ratunkową kryje się przede wszystkim walka Senui z własnymi demonami. Młoda wojowniczka cierpi na schizofrenię. Choroba całkowicie uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie i doprowadza na skraj szaleństwa. Nie pomaga fakt, że Senua żyje w krwawym świecie, gdzie widok trupa nie jest niczym niezwykłym. Trudno, żeby w takich warunkach jej stan mógł się poprawić.
Twórcy z Ninja Theory podczas pracy nad Hellblade konsultowali się nie tylko ze specjalistami zajmującymi się na co dzień chorobami psychicznymi, ale także z samymi chorymi. Osoby cierpiące na zaburzenia poprosili o opisanie ich doświadczeń. Następnie wykorzystali te opisy podczas tworzenia postaci Senui i jej “przygód”. Wyszło świetnie, na co wskazują opinie samych chorych, którzy po po obejrzeniu finalnej wersji gry stwierdzili, że to są właśnie ich przeżycia. Ninja Theory zbudowało tak sugestywny klimat psychozy, że przed samą rozgrywką gracz dostaje ostrzeżenie, że jeśli cierpi na podobne schorzenia, gra może powodować u niego dyskomfort.
Rozgrywka wcale nie na pierwszym miejscu
Dlatego też to nie rozgrywka w Hellblade jest na pierwszym miejscu. Tutaj liczy się fabuła, klimat i powolne osuwanie się w szaleństwo. Ogromną rolę odgrywa warstwa dźwiękowa. Niby każdy z nas wie, że schizofrenicy mogą słyszeć głosy i wiedzieć rzeczy, których nie ma, ale mało kto jest sobie to w stanie wyobrazić. W Hellblade dostajemy ogromną dawkę “prezentacji psychozy”. Cały czas słyszymy głosy, które nam albo podpowiadają, co należy teraz zrobić w walce albo mówią, że nie damy rady, nie nadajemy się, zginiemy tutaj… Wrażenie jest tak intensywne, że nie dałam rady grać w słuchawkach.
Z drugiej strony warto było słuchać tych głosów, bo niektóre w nich dawały ostrzeżenia przed przeciwnikami, których nie było akurat widać w walce (uważaj, za tobą).
Dodatkowo klimat gry buduje dobrze dopasowana muzyka, m. in. podczas pojedynków, jak to na pojedynki przystało, możemy usłyszeć szybkie melodie. Jednak wierzcie mi, to nie na muzyce będziecie się skupiać, tylko na tych cholernych głosach, które będą rozwalać wam czaszkę. Inaczej tego wrażenia nie da się opisać.
Świetnie w rozgrywce został wykorzystany jeszcze jeden z elementów schizofrenii, czyli widzenie dziwnych rzeczy, znaków. Senua musi rozwiązywać zagadki, aby przejść dalej do miejsc, które według niej są zamknięte dopóki nie zobaczy pewnej konfiguracji znaków i wzorów. Gdzie ich szukać? Na drzewach, skałach, w krajobrazie. A teraz wyobraź sobie, że na co dzień w życiu szukasz wzoru, który powie ci, co robić. W moim mieście pewien bezdomny nie może rozmawiać z innymi ludźmi, dopóki nie przełoży pięć razy monety przez różne miejsca.
Poza szukaniem wzorów Senua musi oczywiście walczyć. Ma tylko jeden miecz i zaskakująco mało kombosów do wykorzystania jak na grę hack and slash. Myślę jednak, że było to w pełni zamierzone po to, żeby gracze poczuli jeszcze większą immersję. Bezsilność i smutek napiętrza się tu w każdej scenie i walce aż do bardzo smutnego finału.
Po tej grze będziecie potrzebować dużo słońca…
Hellblade wizualnie stoi na wysokim poziomie. Lokacje są smutne, opuszczone, przerażające – a o to właśnie chodziło. Główna bohaterka jest silna, ale tylko fizycznie. Na jej twarzy ciągle widzimy strach i stres – aktorka odgrywająca Senuę wykonała kawał dobrej roboty. Po zakończeniu tej gry sami będziecie mieć szkliste oczy z przerażenia, zupełnie jak Senua.
Chciałabym tej grze dać dziesiątkę, ale warto się do czegoś przyczepić. Walka potrafi być frustrująca, podobnie jak bieganie za tymi wszystkim wzorami. Co nie zmienia faktu, że doskonale odzwierciedlono osuwanie się szaleństwo. Wyobraźcie sobie, że stoicie w pięknym i bezpiecznym miejscu, które nagle zmienia się w zimną skorupę ziemi, na której czyhają na was samej niebezpieczeństwa. Okropne wrażenie.
Hellblade to gra na jakieś 8-10 godzin. Po tej rozgrywce będziecie naprawdę potrzebować śmiechu, słońca i innych ludzi. I na pewno bardziej zrozumiecie schizofreników.
Plusy
- rzetelne podejście do tematu choroby psychicznej,
- dobra grafika,
- przekonująca kreacja protagonistki,
- oprawa audiowizualna – niepokojące szepty sprawiają, że można się naprawdę zacząć martwić o własne zdrowie psychiczne,
- intrygujący klimat,
- wersja pudełkowa zawiera film dokumentalny, który opowiada o początkach Hellblade.
Minusy
- mało combosów jak na hack and slash,
- małe spadki animacji.
Ocena redakcji 9 / 10
spoko giera fajna grafika
same pokazuwki nie polecam jak hcecie ogladac film to idzxcie do kina