Koniec Showmax w Polsce i nikt nie roni łez…
Czemu koniec Showmax w Polsce nastąpił tak szybko?
Wśród wielu moich znajomych Showmax nie cieszył się zbyt wielką estymą, jednak powodem wyjścia tej platformy z Polski raczej nie jest sytuacja bieżąca. Po kilku solidnych produkcjach oryginalnych z Rojstem na czele marka ta umacniała się na rynku, chociaż większości użytkownikom do wyczyszczenia kolejki seriali i filmów wartych obejrzenia wystarczał pakiet trzymiesięczny lub konto powiązane z abonamentem telefonicznym w Play. Spokojne oświadczenie właścicieli serwisu nie brzmi jak próba gaszenia jakichkolwiek pożarów.
– Pomimo dobrych wyników i popularności serwisu, dalszy rozwój Showmax Polska, jako jedynej firmy działającej w obszarze wideo poza Afryką, nie mieści się w ramach przyjętej strategii zarówno MCG, która koncentruje się na kontynencie afrykańskim, jak i Naspersa. Showmax Africa nadal będzie działać jako część MultiChoiceGroup – czytamy w komunikacie podpisanym przez Magdalenę Marzec, communication manager serwisu Showmax.
Koniec Showmax jest spowodowanym niemożnością dostarczania coraz to nowszych produkcji produkowanych wyłącznie na zamówienie platformy. O ile nie sprawia to problemu wyjadaczom rynku światowego (HBO GO oraz Netflix, a także szybko goniący je Amazon Prime) ani usługom VOD powiązanym z najpopularniejszymi stacjami telewizyjnymi (Ipla z Polsatu oraz Player.pl od TVN), tak w dłuższej perspektywie czasowej Showmax zacząłby wyraźnie odstawać. Nawet mimo kilku udanych współprac z rodzimymi twórcami, za którymi z pewnością zatęskni wielu widzów nie odnajdujących się w realiach zachodnich platform.
Za czym zatęsknimy, gdy skończy się Showmax?
Z pewnością koniec Showmax nie sprawi, że pustkę odczują wyjadacze jakościowych produkcji nominowanych do wszelkich możliwych nagród. W ofercie tej platformy znajdowały się wprawdzie takie perełki jak Fargo czy Opowieści podręcznej, jednak siła Showmaksa tkwiła przede wszystkim w produkcjach skierowanych przede wszystkim do polskiego widza.
Wśród filmów były to produkcje Smarzowskiego oraz poszatkowane na odcinki filmy Patryka Vegi (dzięki rozwinięciu historii znacznie lepsze i głębsze niż ich kinowe odpowiedniki!), jesienią ukazał się bardzo solidny pięcioodcinkowy Rojst, a spore grono oddanych fanów zebrały również produkcje komediowe. Fani Kapitana Bomby spod ręki braci Walaszek mogli rozkoszować się Egzorcystą, śledzących politykę z obu stron barykady łączyło sympatyczne Ucho prezesa ze świetnymi rolami drugoplanowymi, za kilka udanych skeczów odpowiadało również Saturday Night Polska.
Koniec Showmax zdecydowanie nie będzie ciosem druzgocącym, jednak kilka ciekawych opcji zniknie – przynajmniej dopóki na licencje nie rzuci się sfora wygłodniałych contentu platform VOD, które walczą o dominację w Polsce.