Już lepiej być „Wojownikiem” niż „Sierotą” – Kreski #2

Paweł Mączewski Publicystyka Publikacja: 11.01.2020, 15:37 Aktualizacja: 13.01.2021, 14:27
To historia żołnierzy, którzy musieli pokonać wrogi teren, spieprzając przed nieprzyjacielskimi siłami. I o tym samym w pewnym sensie jest „The Warriors” — o bitwach, tyle że toczonych w innych czasach i innym miejscu. Bez Ksenofonta i greckich żołnierzy, ale z młodymi gniewnymi facetami w czerwonych kamizelkach - pisze Paweł Mączewski w drugim odcinku cyklu Kreski.
the warriors
10 Udostępnień

Legenda dzielnych Wojowników

Wszystko wskazywało na to, że będzie sądna noc, o której powstaną legendy. Cyrus, uliczne guru nowojorskiego półświatka po raz pierwszy w historii zarządził spotkanie największych gangów ze wszystkich zakątków miasta. Każdy musiał wysłać swoją delegację, niezależnie od tego, jakie barwy nosiła jego banda — „The Rogues” (tłum. Łotrzykowie), „The Orphans” (tłum. Sieroty), „The Baseball Furies” (tłum. Baseballowe furie) i cała reszta. Wszyscy mieli stawić się o północy w Van Cortlandt Park na Bronksie.

Na zgromadzeniu pojawili się też „The Warriors” z Coney Island. Wojownicy byli daleko od swojego terytorium, gdzie mogli czuć się relatywnie bezpiecznie. Jednak sytuacja wymagała podjęcia takiego ryzyka.

the warriors - jaiblreak

Cyrus postanowił zjednoczyć wszystkie liczące się gangi Nowego Jorku. – Mówię wam, że przyszłość należy do nas… jeżeli potraficie liczyć […] Stoicie tu w sile dziewięciu delegatów ze stu gangów, a istnieje ich o sto więcej. To 20 tysięcy hardcore’owych członków. 40 tysięcy osób, jeżeli policzymy sprzymierzonych i jeszcze 20 tysięcy tych niezorganizowanych, ale gotowych do walki. Razem 60 tysięcy żołnierzy, kiedy w całym mieście jest tylko 20 tysięcy policjantów. Czy mnie kumacie? Czy mnie kumasz? — krzyczał do zgromadzonych Cyrus, przekonując ich do idei jednego gangu, jednej bandy, która weźmie we władanie całe miasto.

I właśnie wtedy, niespodziewanie, padł strzał przekreślający wspólny triumf. Martwe ciało proroka padło na ziemię, a z tłumu rozległ się krzyk Luthera, członka „The Rogues”, skrytobójcy, który pociągnął za spust: „To Wojownicy, widziałem, to oni zabili Cyrusa!”.

Wszyscy chcą dorwać The Warriors

Wybucha chaos. Na miejscu zgromadzenia pojawia się policja. Wrobieni w morderstwo, którego nie popełnili, członkowie „The Warriors” muszą uciekać. Od Coney Island dzieli ich ponad 40 km, a po mieście już rozeszła się informacja, że to oni zamordowali Cyrusa. Szanse na rozejm wszystkich gangów w mieście bezpowrotnie przepadły, ale na tę krótką chwilę połączą swoje siły w jednym celu — by dorwać „The Warriors”.

To jednak będzie sądna noc. I nie wszyscy dożyją poranka.

Film „The Warriors” w reżyserii Waltera Hilla swoją premierę miał 9 lutego 1979 roku. Chociaż teraz ma on status obrazu kultowego, początkowo spotkał się ze sporą krytyką i kiepskimi recenzjami, a studio Paramount Pictures zdecydowało się na chwilowe wstrzymanie promowania filmu, w związku z aktami przemocy (w których trakcie życie straciły trzy osoby), jakie towarzyszyły jego pokazom.

Papirus, książka, film…

Walter Hill oprócz reżyserii był też obok Davida Shabera współtwórcą scenariusza, będącego adaptacją opublikowanej w 1965 roku książki o tym samym tytule autorstwa Solomona Yuricka, amerykańskiego pisarza rosyjsko-litewsko-żydowskiego pochodzenia. Co ciekawe „The Warriors” Yuricka tak naprawdę opierała się na „Anabazie” (siedmiu księgach zwanych też „Marszem 10 tysięcy”, a w polskim wydaniu „Wyprawą Cyrusa”).

To jeden z pierwszych dzienników wojennych, którego autorem był Ksenofont, grecki pisarz i żołnierz (szacuje się, że dzieło powstało 370 p.n.e.). Jak podaje encyklopedia PWN: „Anabaza zawiera opis wyprawy Cyrusa Młodszego przeciw bratu, Artakserksesowi II Mnemonowi, królowi Persji. Ksenofont, początkowo prosty żołnierz, następnie jeden z dowódców, po śmierci Cyrusa Młodszego w bitwie pod Kunaksą (401 p.n.e.) wyprowadził 10 tys. zaciężnych Greków wzdłuż rzeki Tygrys i przeprowadził ich przez wyżyny Armenii do Trapezuntu nad Morzem Czarnym”.

the warriors - kreski #2

Komiksowa adaptacja filmu, której „Jailbreak” był kontynuacją.

Ujmując to prościej: to historia żołnierzy, którzy musieli pokonać wrogi teren, spieprzając przed nieprzyjacielskimi siłami. I o tym samym w pewnym sensie jest „The Warriors” — o bitwach, tyle że toczonych w innych czasach i innym miejscu. Bez Ksenofonta i greckich żołnierzy, ale z młodymi gniewnymi facetami w czerwonych kamizelkach z takimi ksywkami, jak: Swan, Ajax, Cleon, Snow, Cochise, Cowboy, Rembrandt i kilku innych.

Pomimo wyboistego startu film z budżetem 4 milionów dolarów ostatecznie zarobił ponad 22 miliony i po dziś dzień jest ważną częścią amerykańskiej popkultury. Podobno kiedyś jego fanem był sam Ronald Reagan (prezydent Stanów Zjednoczonych miał osobiście zatelefonować do Michaela Becka, odtwórcy głównej roli, by powiedzieć, jak bardzo podobał mu się seans). Natomiast dzisiaj w sieci można obejrzeć półgodzinne wideo, w którym Macaulay „Kevin sam w domu” Culkin wychwala tę produkcję — sam ubrany w charakterystyczną czerwoną kamizelkę z wyszytym na plechach napisem „The Warriors”.

Kinowa historia z komiksowym zacięciem

Co stało za ostatecznym trafieniem „The Warriors” do grona dzieł kultowych? – Tym, co sprawiło, że obraz odniósł sukces wśród młodych ludzi, było to, że po raz pierwszy ktoś nakręcił w Hollywood film o gangach, który miał dużą dystrybucję, a poruszany w nim temat nie był przedstawiony jako społeczny problem, a sytuacja mająca neutralne czy wręcz pozytywne aspekty w życiu bohaterów. […] Zaakceptowali ideę gangu, nie kwestionowali jej, to było ich życie, w którym funkcjonowali według tych wytycznych. Problem społeczny tych bohaterów nie polegał na tym, czy pójdą na studia, ale czy w ogóle przetrwają — wspominał po latach reżyser i współscenarzysta Walter Hill.

the warriors - ultimate director's cut

Tym samym „The Warriors” zwracało uwagę na temat klas społecznych, gdzie przynależność do ulicznych gangów staje się nie tylko substytutem własnej tożsamości i pozycji w grupie, ale i nadzieją na zachowanie bezpieczeństwa. Jednocześnie sposób opowiedzenia historii odrealniono — nadając jej komiksowy charakter, tworząc obraz nowojorskich gangów, przypominających bardziej odrębne plemiona; każde z własnym kodem wizualnym, hierarchią i sposobami komunikacji.

Komiksowy charakter całości podkreślił sam Walter Hill, kiedy w 2005 roku, blisko 30 lat po premierze „The Warriors” pojawiła się wersja „The Ultimate Director’s Cut”, w której dodano obrazkowy wstęp, nawiązujący do walecznych Greków, a także efekt komiksowych plansz, płynnie przechodzących w filmowe kadry (cztery lata później na amerykański rynek komiksów trafiła też oficjalna adaptacja filmu).

Wojownicy zwracają się w stronę świata gier

Opisując historię filmu, nie sposób przemilczeć jego konotacji ze światem gier. W artykule na „Den of Geek” zatytułowanym „8 films that have most influenced videogames” autor tekstu przytacza „Renegade”, „Double Dragon”, czy „Final Fight”, jako tytuły, których twórcy inspirowali się „The Warriors”. Natomiast portal „Film Inquiry” zestawia ze sobą konstrukcję filmu z tym, w jaki sposób tworzono oldschoolowe gry na automaty: bohaterowie muszą przedrzeć się przez kolejne dzielnice (czyt. każda dzielnica to następny level), którą będą mogli opuścić dopiero po pokonaniu wszystkich wrogów. Na końcu historii (czyt. rozgrywki) czeka Luther, sprawca wszystkich nieszczęść naszych bohaterów (czyt. final boss).

To też dzięki grze wydanej w 2005 roku przez Rockstar Games, zatytułowanej po prostu „The Warriors”, gracz może nie tylko wcielić się w postaci z filmu, ale także poznać ich historię i dowiedzieć się, w jaki sposób stali się członkami gangu. Z kronikarskiego obowiązku powinienem wspomnieć jeszcze o wydanym w 2009 roku tytule „The Warriors: Street Brawl” — grze typu „beat ’em up”, ale nie miałem okazji jej sprawdzić, więc jej ocenę pozostawię bardziej kompetentnym ode mnie (słyszałem tylko, że to gówno).

Jest gangsterka, są i Kreski

Jeżeli natomiast chcemy poznać ich późniejsze losy, należy sięgnąć po wydaną w 2009 roku (początkowo przez Dabel Brothers Publishing, później przez Dynamite Entertainment) czteroczęściową historię „The Warriors: Jailbreak” — komiks będący bezpośrednią kontynuacją filmu.

Autorem scenariusza jest Erik Henriksen, za oprawę graficzną odpowiadają Herb Apon i Todd Herman. Historia nawiązuje do filmowego wątku, w którym jeden z Wojowników, Ajax (grany przez Jamesa Remara) — znany ze swojej porywczości cham i homofob, lubiący nazywać innych „pedałami” — zostaje aresztowany przez policjantkę w przebraniu, do której chwilę wcześniej próbował się dobierać w parku. Po scenie zatrzymania postać Ajaxa nie pojawia się już do końca filmu. Komiks pokazuje, jak trafił do aresztu śledczego, gdzie oprócz przymykających oko na przemoc gliniarzy, Wojownik musi uważać na zamkniętego razem z nim członka „The Baseball Furies”, który za punkt honoru przyjął wysłanie Ajaxa do kostnicy.

the warriors - jaiblreak

W tym samym czasie reszta „The Warriors” pod przewodnictwem Swana (Michael Beck) nie tylko musi odpierać ataki wrogich band, próbujących zająć ich teren, ale też znaleść sposób na odbicie z aresztu śledczego jednego ze swoich, zanim będzie za późno.

Jak wskazuje powyższy opis, komiks nie jest zbytnio skomplikowany — oprócz grającej tu pierwsze skrzypce przemocy (co ciekawe: brutalniejszej, niż ta ukazana w filmie), Henriksen stara się eksplorować wzajemnie relacje bohaterów, gdzie wkrada się apatia i nieumiejętność dzielenia się swoimi emocjami. Rzuca to też światło na wewnętrzny kodeks, którym posługują się członkowie gangu. To on staje za motywacją Swana, a później jego ulicznych braci, by uratować z niewoli Ajaxa — nie z powodu wzajemnej sympatii, bo ta praktycznie nie istnieje. Dlatego, że to Wojownik, jeden z nich.


Paweł Mączewski – z wykształcenia socjolog, z zawodu dziennikarz. Były redaktor naczelny VICE Polska, obecnie sekretarz redakcji Magazynu Kreski, traktującego o sztuce komiksu. Współpracuje z zagranicznymi redakcjami VICE, ma swoją rubrykę o komiksach w magazynie PROwincja. Publikował w Gazecie Wyborczej, pisał felietony do Naekraniepl. W wolnych chwilach ogląda klasyczne horrory, stare filmy akcji oraz rysuje potwory.

Grafika: Amazon, Dynamite Entertainment.

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Tomek
Tomek
4 lat temu

Wielkie dzięki o info na temat komiksu brzmi intrygująco, natomiast co do filmu jeden z moich ulubionych a muzyka jeszcze potęguje klimat lat 70-tych.

Swoją drogą od lata powracają plotki jakoby miała powstać nowa wersja filmu czy to w postaci filmu czy serialu, chociaż nie mam nic przeciwko odnowieniu klasyków to obawiałbym się że dzisiaj nie łatwo byłoby stworzyć taki klimat.