„Nowe” Six Days in Fallujah. Ani słowa o politycznej stronie wojny w Iraku
Powrót, który być może nie jest potrzebny
Pod koniec zeszłego tygodnia wspominaliśmy o powrocie Six Days in Fallujah, strzelanki mającej przedstawić II bitwę o Falludżę, która była częścią wojny w Iraku toczonej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a siłami Al-Ka’idy. Pierwotnie, ze względu na poruszaną tematykę, gra spotkała się ze sporą krytykę, co ostatecznie doprowadziło do jej anulowania. Tytuł, mimo że był skończony, nigdy nie ujrzał światła dziennego, a Konami (wydawca gry) ostatecznie porzucił projekt.
Dlatego właśnie zapowiedź powrotu gry wzbudziła spore zainteresowanie branżowych mediów, a na „jedynkach” serwisów można było przeczytać o „kontrowersyjnej strzelance”, która jeszcze w tym roku trafi do sprzedaży. Choć opisywany konflikt – jak każda wojna – ma w sobie wyraźny aspekt polityczny, to Peter Tamte, szef firmy wydającej „nowe” Six Days in Fallujah (Victura), podkreśla, że gra nie będzie poruszać tego tematu.
Pełny realizm, ale bez polityki
Dla nas jako zespołu tak naprawdę chodzi o pomoc graczom w zrozumieniu złożoności miejskiej walki. Chodzi o doświadczenia tej osoby, która jest tam teraz z powodu decyzji politycznych. Chcemy pokazać, jak wybory dokonywane przez osoby decyzyjne wpływają na wybory, których [żołnierz piechoty morskiej] musi dokonać na polu bitwy. Tak jak ten [Marine] nie może odgadnąć intencji decydentów, my nie próbujemy robić politycznego komentarza na temat tego, czy sama wojna była dobrym, czy złym pomysłem.
Mówi Tamte w wywiadzie dla Polygonu. Choć taki pomysł na realistyczną grę wojenną może wydawać się dziwny, i samo osadzenie swojego tytułu w tym konkretnym miejscu i czasie stanowi de facto komentarz polityczny, to w branży gier wideo nie jest to nowe podejście. Przy okazji wydania Call of Duty: Modern Warfare w 2019 roku dwaj deweloperzy z Infinity Ward w wywiadzie dla Game Informera również odcinali swoją grę od kontekstu politycznego. Neil Druckmann, reżyser serii The Last of Us, skomentował sprawę apolitycznego Six Days in Fallujah na Twitterze:
Jeśli twoja gra dotyczy poważnych tematów, jest z natury polityczna. Jeśli to jest problem, zrób inną grę… w przeciwnym razie powinieneś oprzeć swoją grę właśnie na tym kontekście, robiąc wszystko, co w twojej mocy, by traktować ją tak uczciwie, jak to tylko możliwe. Ze wszystkim, co się z tym wiąże.
If your game deals with serious subject matter then it is inherently political. If that’s a problem, make a different game… otherwise you owe it to your game to lean into it, doing your damnedest to treat as honestly, completely as possible. Warts and all.
— Dr. Uckmann (@Neil_Druckmann) February 15, 2021
To nie będzie Call of Duty
Innym aspektem, który poruszył Tamte w wywiadzie, była chęć uniknięcia stworzenia gry w stylu Call of Duty, czyli szybkiej strzelanki, gdzie bezrefleksyjnie zabija się setki osób:
Dla większości [krewnych weteranów wojennych] jedynym pomysłem na grę wideo jest oglądanie, jak ktoś inny gra w Call of Duty. Call of Duty to sport i gdyby ktoś zrobił zabawę z zabójstwa mojego syna, byłbym bardzo zdenerwowany. Naszym zadaniem jest teraz pokazać ludziom, że nie tworzymy takiego tytułu.
W wywiadzie wspomniano również, że przez 90% czasu gracze będą śledzić perspektywę amerykańskich żołnierzy, reszta natomiast ma być poświęcona irackim cywilom, których – według danych Międzynarodowego Czerwonego Krzyża – zginęło około 800.
Dalej nie wiadomo, kiedy dokładnie ukaże się Six Days in Fallujah. Gra w założeniu ma zadebiutować na komputerach osobistych i nie ogłoszonych jeszcze konsolach w tym roku.