Pokój w kolorach szczęścia #2. Naiwna historia czy rzecz o szczęściu? [RECENZJA]

Michał Małysa Recenzje komiksów Publikacja: 7.08.2019, 12:14 Aktualizacja: 7.08.2020, 12:14
Z jednej strony ciekawe przedstawienie dwóch syndromu: sztokholmskiego i limskiego, z drugiej dysputa o naturze szczęścia,a obok tego wszystkiego obawy o gloryfikację czynów zabronionych. Pod koniec czerwca ukazał się drugi tom Pokoju w kolorach szczęścia.
2 Udostępnień

Kontynuacja serii od wydawnictwa Studio JG

Został zapowiedziany także trzeci tom, docelowo seria ma składać się z sześciu mang. Pierwszy tom sugerował, że seria może zmierzać w kierunku romansu (co byłoby bardzo naiwną wizją) albo wielkiej tragedii (jeśli jednemu z bohaterów coś odbije i zmieni się natura ich dziwnej relacji). Drugi tom jest natomiast bardziej dysputą na temat natury szczęścia. Widzimy tam szczęście jako brak cierpienia i jako stan bez lęku, a nie jako zdolność do odczuwania radości z życia.

Główną bohaterką jest porwana czternastolatka. Jednak nie jest to typowa ofiara. Oprawca był jej stalkerem, ale nie planował porwania – można powiedzieć, że “tak wyszło”. Dziewczynie nie dzieje się żadna krzywda. Zamaskowany porywacz dba o nią, a ona wydaje się mu ufać (mimo świadomości, że nie jest to normalna więź). W prawdziwym życiu ta historia nigdy by się nie wydarzyła – a jeśli już, to “wybawca” dziewczyny szybko pokazałby swoje psychopatyczne oblicze i główna bohaterka znalazłaby się w jeszcze gorszej niż poprzednia sytuacji (nie chce uciekać, bo była maltretowana przez rodziców i nie tylko).

Syndrom limski. Kiedy opadnie maska miłego porywacza?

Mimo ciekawej fabuły wciąż pozostają wątpliwości co do gloryfikacji porwań i porywaczy. Tak jak wspominałam w recenzji pierwszego tomu Pokoju w kolorach szczęścia, przez jakiś czas na kanale TV Asahi był puszczany serial na podstawie mangi, ale stacja zdecydowała się na przerwanie serii telewizyjnej ze względu na kontrowersyjność produkcji. Jeśli Hakuri – autor mangi ukrywający się pod pseudonimem – nadal będzie pokazywał tylko dobre strony porywacza i skutków porwania, to rzeczywiście ktoś może pomyśleć, że było to coś dobrego. Może to i daleko idący wniosek, ale mimo wszystko trzeba zwracać uwagę na takie rzeczy.

Pokój w kolorach szczęścia na ten moment można nazwać ciekawą serią czy też świeżą historią na rynku. Jednak nie jest to manga, która po zakończeniu serii zostanie na mojej półce. Jest narysowana ładną kreską, jest czytelna i zwyczajnie mówiąc poprawna. Ale nie wciąga. Da się ją przeczytać i z przyjemnością dowiem się, co dalej, ale do tej historii już nie będzie chciało mi się wracać.

Nasza ocena: 7/10

Gatunek/tematyka: dramat, psychologiczny, romans
Autor: Hakuri
Data wydania: 28 czerwca (tom II)
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Cykl: Pokój w kolorach szczęścia
Wydawca: Studio JG

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Luna
Luna
3 lat temu

Przez ofiary przemocy domowej faktycznie stan spokoju pojmowany jest jako stan szczęścia.
Być może zamysł autora tak kontrowersyjny w założeniu miał na celu zwrócenie uwagi na problem przemocy w rodzinie.

Ofiary takie często mają inny stosunek do działań w zakresie przymusu. Dzieci będące w sytuacji przymusowego doznawania krzywdy fizycznej mogą więc marzyć aby ktoś wyrwał je nawet siłą z tego stanu.

Myślę, że autorka/autorzy tego wpisu powinni najpierw odbyć konsultację z psychologiem zajmującym się kwestią przemocy w rodzinie, zanim jeszcze napisali ten kategoryczny w ocenie serii tekst.

Anonim
Anonim
3 lat temu

Porywacz pokazał swe prawdziwe oblicze w 4 tomie. Uwaga spojler. Jest tak naprawde 7 tomów przynajmiej z tego co wiem jest minimów 7. I prawdopodobnie w 6 dowiemy się o jakiejś strasznej chorobie porywacza. Z tego powodu mi smutno. I tak naprawde nie myślcie że nie będzie motywu miłości bo ktoś kiedyś dał mi spoilera. I jest prawdopodobieństwo że pod koniec sie w sobie zakochają.