Kapitan Ameryka zostaje faszystą. Raport z trykotów #2
Superbohater Marvela faszystą?
Kapitan Ameryka to chyba najbardziej antyfaszystowski superbohater komiksowy. W końcu powstał po to, żeby sprać na kwaśne jabłko Hitlera. Nick Spencer w 2016 roku przejął stery nad serią Kapitana Ameryki, której punktem kulminacyjnym był event Tajne Imperium, w którym Kapitan Ameryka jako agent Hydry przejmuje władzę nad Stanami Zjednoczonymi. Steve Rogers z antyfaszysty zamienił się w zwolennika Hydry. Marvel stanął na głowie.
Seria powstała w dość skomplikowanym okresie w samych Stanach Zjednoczonych, czyli w czasie kampanii wyborczej, która skończyła się wygraną populistycznego prawicowego kandydata – Donalda Trumpa. Kapitana Amerykę Spencera można traktować jako komentarz dotyczący sytuacji wewnętrznej w USA i napięć, które miały i wciąż mają miejsce na całym świecie.
Egmont, podobnie jak Marvel, wpasował się w sytuację polityczną, ale tym razem w Polsce. Biorąc pod uwagę całość opowieści Spencera, o wiele ciekawsze od samego głównego eventu w mojej opinii jest to, co doprowadziło do przejęcia władzy przez Hydrę. Tajne Imperium nie jest pozycją słabą, ale ze względu na specyfikę takich opowieści, które wypełnione są po brzegi różnymi bohaterami z najodleglejszych zakątków uniwersum, scenarzysta musi iść na kompromisy.
Traci na tym intensywność opowieści. Poza tym samo wydarzenie ma na celu oczyszczenie wygenerowanej przez narastający konflikt atmosfery i wprowadzenie uniwersum w nową rzeczywistość poprzez zniszczenie starego ładu. Jak do tego dochodzi i gdzie tkwi najbardziej interesujący element Tajnego Imperium?
U podstaw faszyzmu leży kłamstwo
U podstawy konwersji światopoglądowej Steve’a Rogersa leży kłamstwo, a dokładniej kłamstwo stworzone przez jego arcywroga przy pomocy kosmicznej kostki i jej fizycznej emanacji, czyli dziewczynki o imieniu Kobik. Brzmi skomplikowanie? Będzie jeszcze bardziej.
SHIELD wykorzystało Kobik do zbudowania więzienia w Pleasant Hill, w którym trzymano przestępców w wymyślonym amerykańskim miasteczku. Wciąż za mało skomplikowane? Co powiecie na to, że w trakcie buntu w Pleasant Hill Steve Rogers został uratowany i odmłodzony przez Kobik, która przy okazji zmieniła jego wspomnienia tak, że ikona Avengers zaczęła identyfikować się jako agent Hydry.
No, i to jest to, od razu czuć, że mamy do czynienia z trykotami. Mimo tej całej szalonej otoczki wynikającej z konwencji, Kapitan Ameryka i Tajne Imperium to bardzo solidne thrillery polityczne.
Alt Right Hydra
Spencer to na naszym rynku wciąż mało znany scenarzysta. Dwa lata temu ukazał się jego Ant Man, całkiem solidne wakacyjne czytadło. Teraz od pewnego czasu za oceanem pisze scenariusze Amazing Spider-Man. Kapitan Ameryka i Tajne Imperium przekonały mnie do tego autora, choć nie są to idealne komiksy, ale na pewno pełne rozmachu i wszytych w fabułę diagnoz na temat współczesnych Stanów (i nie tylko).
Hydra Spencera to twór przypominający działaniem ISIS, ale poglądowo zbliżony do ruchów alt right, czyli nowej skrajnej prawicy, której nie do końca po drodze ze skostniałymi konserwatystami. To bardzo niejednorodny ruch, który spajają radykalne, wykluczające poglądy – od homofobii po antysemityzm. Hydra łączy w sobie dwa największe zagrożenia i lęki współczesnego liberalnego zachodu. Z jednej strony radykałowie religijni z zewnątrz, a z drugiej strony wewnętrzne antydemokratyczne zagrożenia.
Kapitan Anty-Ameryka
Rogers, nawet w swojej fałszywej biografii, pozostaje na swój skrzywiony sposób prawy. Uważa, że Red Skull jest zagrożeniem dla ideologicznych podstaw funkcjonowania Hydry, jego terrorystyczna wersja tej organizacji jest wynaturzona i działa na niekorzyść prawdziwego celu, jaki przyświeca Rogersowi i jego idealistycznej wersji Hydry. Tym celem jest wykorzystanie mocy Kosmicznej Kostki w celu odwrócenia wyników wojny i stworzenia świata, w którym to Naziści i Hydra wygrali II wojnę światową.
Mitem założycielskim nowego Rogersa jest kłamstwo o kłamstwie. Tym kłamstwem jest to, że alianci w 1945 roku wykorzystali moc kostki, aby odwrócić faktyczny wynik wojny i stworzyli iluzję świata. Celem Rogersa nie jest sama władza, ale zbudowanie dosłownie nowego świata. Kapitan Ameryka i Tajne Imperium Spencera są tak aktualne na poziomie koncepcji. Przecież każdy antydemokratyczny ruch ma na celu odwrócenie ładu stworzonego po 1945, a następnie 1989 roku, po czym powrót do stanu sprzed tych dat. Tylko w tym przypadku to odwrócenie ma być dosłowne i przeprowadzone za pomocą metafizycznego artefaktu. Pstryknięciem palcem.
Kłamstwo, w które wierzę
Jeżeli Kapitana Amerykę możemy traktować jako wizjonera, który ma dobre intencje, to dookoła zgromadził antybohaterów związanych z Hydrą (i nie tylko). Wokół idei wywodzącej się z resentymentu zebrała się grupa pozbawionych ideałów, brutalnych i żądnych władzy indywiduów.
Jednym z najciekawszych momentów całej serii jest moment, w którym Baron Zemo daje do zrozumienia, że wie, że to wszystko jest kłamstwem, a Rogers funkcjonuje w obrębie wielowarstwowej konfabulacji stworzonej przez Kobik i Skulla. Jest to najbardziej realny i przerażający moment tego eventu, bo to jest tak prawdziwe i tak straszne, kiedy zdajemy sobie sprawę, że ludzie dla władzy są w stanie wykreować największy możliwy fejk i zbudować wokół niego narrację.
Zemo jest z jednej strony cyniczny, a z drugiej bezwolny wobec swojej potrzeby władzy. Poza tym to jest jego zemsta wobec Bucky’ego Barnesa. Zemo zabiera mu przyjaźń i zajmuje jego miejsce jako najbliższy przyjaciel Kapitana Ameryki.
To, co najlepsze, dzieje się poza
Tajne Imperium jako event jest opowieścią mocno poprawną. Spencer całkiem fajnie radzi sobie z żonglowaniem tabunami trykociarzy, którzy zgodnie z normami wielkiej rozpierduchy superhero muszą pojawiać się w maksymalnej ilości i prać się po gębach. Ale w tym evencie najważniejsze jest to, co nie wysuwa się na pierwszy plan, a mianowicie proces wychodzenia z demokracji i metodyczne rozmontowywanie przez Kapitana Amerykę wszystkich mechanizmów demokratycznych.
Hydra nie przejmuje władzy siłą i chaosem w stylu Red Skulla. To proces trwający dłużej, ale konsekwentny i obliczony na zdobycie władzy w sposób demokratyczny, a następnie utrzymanie jej już siłowo. Spencer bardzo realistycznie pokazuje też reakcję społeczeństwa i opinii międzynarodowej. Mieszkańcy USA podporządkowują się nowej autorytarnej władzy, a nawet ją mocno popierają. Starają się nie zauważać jej zbrodni, bo w tej nowej rzeczywistości żyje im się podobnie albo nawet trochę lepiej. Z drugiej strony społeczność międzynarodowa funkcjonuje w negacji, ale też lęku, co sprawia, że tolerowane jest każde kolejne naruszenie zasad przez USA.
Nie ma eventu bez wad
Tajne Imperium na pewno jest dużo lepsze od ostatniego dużego wydarzenia ze świata Marvela – II Wojny Domowej. Na pewno nie warto zabierać się za główny tom (prawie 500 stron komiksu) bez znajomości dwóch tomów serii Kapitan Ameryka. Steve Rogers. Tak jak już napisałem wcześniej, wprowadza nas ona w Tajne Imperium.
Jeżeli chodzi o sam główny tom, to ogromnym plusem jest udział w tym projekcie włoskiego rysownika Andrei Sorrentino. Jestem ogromny fanem tego artysty, który nawet z poczciwego superhero potrafi zrobić swoją kreską przytłaczający dramat. Sprawdza się w tej historii naprawdę dobrze, a jego Kapitan Ameryka potrafi przerazić. Tajne Imperium do ósmego zeszytu prezentuje się bardzo dobrze, ale dwa ostatnie zeszyty przyspieszają, przez co wychodzi na wierzch zbyt wiele uproszczeń.
Mam takie wrażenie, że gdyby Spencer dostał dwa zeszyty więcej, to Tajne Imperium nie byłoby eventem dobrym, a bardzo dobrym. Mimo to naprawdę warto zakupić trzy opasłe tomiszcza i zobaczyć jak w USA w 2016 roku skończyła się demokracja.