Czy istnieje coś takiego, jak konkurencja dla The Sims? Kłótnie o pada #4
Paralives chce wyprzeć The Sims
Zagraniczne media donoszą, że w końcu powstaje godna konkurencja dla serii The Sims. Tą konkurencją ma być Paralives, projekt pewnego niezależnego dewelopera Alexa Masse’a. Patrząc na krótkie filmiki prezentujące działanie gry można odnieść wrażenie, że to po prostu nieco ulepszone The Sims – widzimy na nich tryb budowania domu, w którym znikają ograniczenia związane z ustawianiem przedmiotów w konkretnych odległościach od siebie i konkretnych miejscach. Wystarczy kliknąć na wybrany przedmiot, aby go powiększyć lub zmniejszyć, a także zmienić jego kolor.
Akcja Paralives rozgrywa się w otwartym świecie, więc gracze z założenia mają nie być ograniczani w tym, gdzie chcą się udać. To byłaby dobra zmiana względem tego, że w większości przypadków wydostanie się z parceli w The Sims 4 wiąże się z dzwonieniem po transport i wgapianiem się w ekran wczytywania – a jako że sporo podróżuję, to czasem 1/4 gry to jedno wielkie czekanie, aż wczyta się jakaś lokalizacja. Według zapowiedzi w produkcji Paralives mają się znaleźć także środki transportu, efekty pogodowe i zwierzęta. Za Paralives stoi tylko jedna osoba i wygląda na to, że po prostu wzięła ona na warsztat wszystko to, co nie domaga w produkcji EA. A, niestety, nie domaga tam wiele rzeczy.
The Sims ciężko strącić z obecnej pozycji na liście symulatorów
Czy wszystko, co zaoferuje Paralives wystarczy, aby miliony fanów odwróciły się od (obecnie) The Sims 4? Osobiście wątpię, bo choć Simsy są pełne błędów i potrafią niszczyć gracza swoim absurdem, to wciąż jest to dobra gierka do odstresowania się po… właściwie po wszystkim. W końcu każdy z nas robił w The Sims coś, czego normalnie by nie zrobił, ale tutaj mógł sobie na to pozwolić. Nie mówię tu o przypadkach hardcore’owych, takich z rodzaju tych, które można spotkać w 5 najbardziej kontrowersyjnych modach do The Sims 4. Za to topienie Simów w basenie czy palenie ich w kominku to już klasyka i chyba nie znam gracza, który tego nie robił tylko po to, aby mieć ładny cmentarz przy domu.
Nie wiemy jeszcze, jak będzie wyglądało tworzenie postaci w Paralives ani nie znamy daty premiery gry, ale z pewnością chętnie porównamy działanie tego symulatora z The Sims 4. Chociaż sama grafika (widoczna na filmikach) nie powala, to możliwe, że Paralives będzie doskonałym pstryczkiem w nos dla EA. Firma co prawda doskonale rozwija swój tytuł i szybko wypuszcza nowe dodatki, ale nie stara się naprawiać błędów, więc zdarza się, że moja postać regularnie zastyga w pozie podstawowej na kilka godzin, chodzi cały czas z talerzem w ręku (nawet pod prysznic i do łóżka) albo przenika przez inne postacie niczym duch. Dlatego konkurencja zawsze jest czymś na plus, bo czas, żeby EA też zabrało się do pracy, a nie tylko tworzyło dodatki i odcinało kupony od swojego sukcesu. Nie zmienia to jednak faktu, że jakie to Paralives by nie było, to trudno mu będzie walczyć z gigantem, jakim jest EA. Chociaż z drugiej strony Apex Legends udało się stać równie popularną gierką battle royale jak Fortnite.
W każdym razie wiele ulepszeń, jakie ma dać Paralives, można sobie w The Sims 4 załatwić, wpisując odpowiednie kody – samo umieszczanie przedmiotów w wybranych miejscach ogarnia się zwykłym bb.moveobjects. Co oczywiście także prowadzi czasem do błędów, ale wystarczy uważać, żeby Sim mimo “nienormalnego” ustawienia mógł dalej używać danego przedmiotu i wszystko chodzi.
Paralives nie powinien więc być zagrożeniem dla The Sims, ale jeśli ktoś tak jak ja nie ma sentymentu do tej produkcji i nie spędził z nią części swojego dzieciństwa, to na pewno łatwiej przyjmie projekt Alexa Masse’a. Zwłaszcza jeśli naprawdę okaże się, że nie trzeba już kodów, ale wykluczyć wkurzające elementy. Cóż – czekamy na kolejne doniesienia o Paralives, a w międzyczasie możemy grać w stare, dobre Simsy. Albo któryś z dostępnych już najdziwniejszych symulatorów.