Trials Rising – może nie zaskakuje, ale z pewnością bawi [RECENZJA]
Wiadomo o co chodzi
Jakie są gry tego typu – każdy widzi. Jedziemy sobie w prawo na motorze, naszym celem jest dojechanie do mety, wskazane jest osiągnięcie tego bez kraks i w możliwie krótkim czasie. Jest jednak haczyk – po drodze czekają na nas przeszkody, które taki Mario po wciśnięciu jednego guzika po prostu by przeskoczył.
W Trialsach trzeba jednak brać poprawkę na fizykę – odpowiednią prędkość, kontrolę przyspieszenia, w końcu balansowanie ciałem, by zyskać na przyczepności, albo nie wywrócić się z naszym wehikułem. Proste? Proste. Tylko że w odpowiedni sposób przyrządzone cholernie wciąga. Tak właśnie jest z Trials Rising.
Godny konkurent dla Urban Trial Playground
Nie jest to pierwsza gra tego typu w ostatnim czasie. Nie tak dawno temu mieliśmy także premierę Urban Trial Playground, w którą grało mi się bardzo przyjemnie, bo lubię ten model zabawy, jednak produkcja ta szybko stawała się monotonna. Większość leveli wyglądała bardzo podobnie, a głównym wyzwaniem było wykręcanie lepszych czasów, bo samo dojechanie do finału nie było największym problemem.
Trials Rising pokazuje polskiemu konkurentowi jego miejsce w szeregu, demonstrując jak to się powinno robić. W motocrossowej eskapadzie przyjdzie nam przemierzyć spory kawał świata, bo kolejne trasy prowadzą nas przez kilka kontynentów.
Trial Rising – gra zróżnicowana i urozmaicona
Podstawowym atutem gry jest urozmaicenie i rozmach. Trafimy na pociąg pędzący przez Syberię, Wielki Mur w Chinach, rajskie wyspy Azji Wschodniej, europejskie fortyfikacje z epoki średniowiecza, kaniony z USA czy na Bliski Wschód. Nie zabraknie też japońskich pagod z widokiem na górę Fuji.
Każda trasa ma swój własny charakter, wynikający z oprawy, ale też każda różni się od poprzedniej sposobem ustawienia przeszkód. Część z nich prezentuje się dość spektakularnie, wpuszczając motor w pętle, wyrzucając go z katapulty na wielkie wysokości pozwalające docenić widoki czy w końcu prowadząc go po pochylniach w dół i dodając jeszcze więcej szybkości.
Trials Rising zapewnia mnóstwo zróżnicowanej rozrywki. Samych podstawowych tras jest kilkadziesiąt, a przy ich pokonywaniu stopniowo podnosi się poprzeczka wymagań. O ile łatwe i średnie nie stanowią większego wyzwania, często przy pierwszym podejściu pozwalając nabić złoto, o tyle przy tych trudniejszych często trzeba się nie tylko natrudzić, ale i solidnie nakombinować, oczywiście wykazując się przy tym małpią zręcznością, bo zaprojektowano je naprawdę perfidnie.
Maszyny i wyzwania
Dodatkowym urozmaiceniem są motory. Jest ich zaledwie kilka, ale naprawdę bardzo różnią się osiągami. Dla przykładu, najpotężniejszy z nich ma przyspieszenie tak spektakularne, że trudno go utrzymać oboma kołami przy ziemi, ale tylko on pozwala na pokonanie bardziej wymagających tras, dla których pozostałe maszyny mają zbyt małą moc. Do tego odblokować można BMX-a albo spróbować swoich sił we dwójkę – na tandemie.
Na pewno nie można narzekać też na brak wyzwań. Na znudzonych, którzy wyzłocili wszystkie trasy i mistrzostwa, czeka tryb multiplayer i trasy przygotowane przez innych graczy. Kombinatorzy, którzy chcą się wykazać kreatywnością, mogą spróbować swoich sił przy projektowaniu wyzwań. Do tego niezliczone opcje customizacji postaci i motorów, które dają zdobywane pudła z losową zawartością, przyjemna dla oka oprawa graficzna i świetna, energetyczna ścieżka dźwiękowa, na której nie brakuje gwiazd rocka czy metalu.
Trials Rising – podsumowanie
Trials Rising na pewno nie jest grą odkrywczą, ale chyba ostatnią rzeczą, jakiej oczekuje się po grze tego typu, to odkrywania możliwości dwóch kół na nowo. Produkcja Ubisoftu pokazuje ile można wycisnąć z oklepanej formuły, jeśli pozwolić developerom na nieco szaleństwa i fantazji.
Rising wysoko ustawia poprzeczkę, będąc chyba najlepszą grą tego typu na Switcha, na którym grałem (bardzo dobre wrażenia, nawet pomimo rzadkich spadków wydajności), i jedną z najlepszych gier tego typu na pozostałe platformy. Warto dać szansę, bo gra na pewno nie zaskoczy nowatorstwem, ale może zaskoczyć swoim poziomem.