W nowym sezonie Cobra Kai zobaczymy wielkiego przeciwnika z przeszłości
Moda na recykling naszej nostalgii i powroty do starych sprawdzonych marek, by oglądając kontynuacje filmów i serialów z młodości raz jeszcze przeżyć, chociaż część tego, co kiedyś (fun fact: to jest niemożliwe, tylko się oszukujecie) nie maleje. Idealnym przykładem tego jest hype wokół „powrotu Przyjaciół”, który w rzeczywistości był dokumentem i spotkaniem po latach oryginalnej obsady na planie słynnego sitcomu.
Oczywiście takie powroty wychodzą twórcom z różnym skutkiem. Jeżeli spojrzeć na krajobraz wysokobudżetowego kina, to mam wrażenie, że nie ostała mi się już żadna franczyza z okresu mojego dorastania, której nie przemielono w hałaśliwy bełkot – patrzę na was Predator, Aliens, czy przede wszystkim Gwiezdne Wojny.
Serialowo jest znacznie lepiej. Idealnym tego przykładem jest chociażby – funny-horror-gore-fest – Ash kontra Martwe zło (wspaniałe dzieło) sprzed kilku lat oraz… Cobra Kai, czyli kontynuacja słynnego w latach 80. i 90. Karate Kid. Historia serialu przedstawia dalsze losy bohaterów filmu – tego, jak potoczyły się ich losy, kim są teraz w życiu. Co jednak ważne – fabuła koncentruje się w znacznym stopniu na… niegdysiejszym antagoniście Karate Kid, zmieniając tego tekturowego (anty) bohatera sprzed lat w pełnokrwistą postać.
Początki Cobra Kai miały miejsce na platformie YouTube, która wypuściła do sieci kilka pierwszych odcinków, chcąc zachęcić do zakładania kont „premium”, by mieć dostęp do następnych. Skończyło się w ten sposób, że serię przejął Netflix, dając widzom trzeci sezon, a teraz pojawił się teaser czwartego, a wraz z nim zobaczymy kolejnego przeciwnika sprzed lat – Terry’ego Silvera, który był jednym z dwóch największych drani filmu Karat Kid III. To człowiek, który przed laty założył oryginalny klub Cobra Kai, można więc zakładać, że Terry wrócił… by odebrać, co jego.