100 ludzi [RECENZJA]. Netflix przygotował lekki pastisz i ciekawe badania w jednym
W jakim wieku jesteśmy najwydajniejsi pod każdym względem?
Okazuje się, że nie tylko w młodym wieku jesteśmy mocno wydajni! Tak przynajmniej wynika z jednego z eksperymentów przeprowadzonych na potrzeby produkcji 100 ludzi. To jedna z wielu marcowych premier Netflixa. Jest to jednak premiera nietypowa, bowiem nie jest to serial fabularny, tylko w pewien sposób dokumentalny.
“W pewien sposób”, ponieważ jednocześnie jest to lekki pastisz wszystkich produkcji tego typu. Miejscami serial ma mocno memiczny charakter oraz jawnie drwi z czegoś, co zwykło nazywać się “badaniami amerykańskich naukowców”. 100 ludzi to dobry serial, ale nie dla każdego. Prezentuje świeże i nietypowe podejście do tematu kręcenia produkcji dokumentalnych.
Na czym polega serial 100 ludzi od Netflixa?
Serial sam w sobie nie ma typowej fabuły. Pokazuje – dosłownie – eksperymenty na ludziach. Oczywiście ludziach, którzy się na nie zgodzili. Nie ma tu mowy o żadnych torturach, są to zabawne i nietypowe sytuacje, w których “naukowcy” sprawdzają zachowania konkretnych osób. W serialu wzięli udział ludzie z każdej grupy wiekowej i z różnych środowisk. Miało to na celu uzyskanie jak najbardziej rzetelnych wyników eksperymentów.
A o co byli proszeni uczestnicy? O składanie krzeseł w grupie, tańczenie, oddawanie spermy, ocenianie czyjejś atrakcyjności… Padało wiele absurdalnych pytań, a wyniki zawsze były prezentowane w zabawny sposób. Często wręcz prześmiewczy w stosunku do “pełnoprawnych seriali dokumentalnych”. Świadczy o tym fakt, że podczas prezentowania wyników niejednokrotnie w tle leciały odpowiednie do sytuacji memy. Padały też niebanalne, śmieszne komentarze osób prowadzących badanie. Osoby, które stworzyły dialogi głównym aktorom, zrobiły kawał dobrej roboty.
Aktorzy w serialu 100 ludzi
Ciężko ocenić grę aktorską grupy setki badanych osób, ale można zwrócić uwagę na aktorów, którzy odegrali role “poważnych naukowców”. Zainab Johnson i Alie Ward świetnie sprawdziły się w roli wyważonych, ale posiadających poczucie humoru kobiet naukowców. Z kolei Sammy Obeid dobrze odegrał swoją postać – trzeciego naukowca w tej drużynie, wyluzowanego i w teorii najlżej podchodzącego do badań.
Inną kwestią jest, że w tym przypadku aktorzy nie stali przed wielkim wyzwaniem. Nie musieli pokazywać ogromnych emocji, wystarczyło, że sami wczuli się w prowadzone eksperymenty.
100 ludzi – podsumowanie. Czy Netflix wypuścił dobry serial?
Netflix umieścił ten serial w kategoriach “dziwaczne” i “prowokacyjne”. To właśnie te dwa słowa idealnie opisują 100 ludzi. Dodatkowo jest to produkcja dobrze zrealizowana, ciekawa, zabawna i mało ambitna, co w tym przypadku jest zaletą.
Jeśli szukacie czegoś lekkiego, może nawet nieco głupiego i jednocześnie zawierającego małą dawkę wiedzy, to 100 ludzi to idealna propozycja dla was. Jeżeli jednak ten styl do was nie przemawia, to zachęcamy do przejrzenia pozostałych ofert recenzowanych i zapowiadanych przez nas seriali. Dobrym filmem dokumentalnym, utrzymanym w poważnym klimacie, może być m.in. Lost Girls – produkcja, która miała premierę 13 marca, czyli zaledwie kilka dni przed serialem 100 ludzi.
Fot. Netflix
Można powiedzieć, że serial prowokacyjny. Wstawki do osób 60+, że mogli komunikować się, żeby nie było globalnego ocieplenia nie wiem po co są. Pytania zadawane do mężczyzn podczas „testu” na wielozadaniowość, a pytania zadawane kobietom pokazują tylko stronniczość.