PC kontra konsole: co wybiera redakcja Zagrano.pl
Michał Krawiel
Tylko konsole. Nie grałem na komputerze od kilku lat. A ostatnią grą, w którą pykałem na swoim laptopie, był któryś Football Manager. Jestem strasznie leniwy i nie lubię utrudniać sobie rozrywki. Gra na komputerze to wybór odpowiedniego sprzętu, który pewnie byłby kompromisem między tym jak chciałbym, żeby wyglądał mój komp, a tym ile chciałbym na niego wydać. Konsola to tak naprawdę zamknięty wybór, który ogranicza się do wyboru producenta. Oczywiście idzie z tym też decyzja dotycząca gier na wyłączność, ale to nadal prosta kalkulacja oparta na tym co lubimy.
Poza tym lubię ten styl kanapowego gracza. Opalam konsolę, siadam na kanapie, chwytam pada. Ciężko byłoby mi się relaksować na komputerze, bo przez ostatnią dekadę stał się głównie moim narzędziem pracy. Do tego odkąd pracuję w stu procentach zdalnie, to już całkowicie komp kojarzy mi się po prostu tylko z pracą. Nawet socjale już przeglądam w większości na komórkach.
Obecnie posiadam PlayStation 5 i Nintendo Switch Lite. Daje mi to naprawdę fajne możliwości grania. Duża konsola jest do dużych gier AAA. Switch to zabawa w świecie gier Nintendo i możliwość gry w podróży. Polecam wszystkim takie rozwiązanie. W swoich wyborach zakupowych stawiam głównie na Japończyków. PlayStation kupuję od PS3, wcześniej niestety śruba ekonomiczna była dokręcona na tyle, że granie było raczej z doskoku u ziomków. Przy okazji imprez.
W granie tak naprawdę wkręciłem się przed 30. Wcześniej nie był to mój świat i ulubiona forma rozrywki. Ale tak jakoś wyszło, że PlayStation 3 tak mocno wkręciło mnie w gry, że stały się moim pierwszy wyborem, jeżeli chodzi o spędzanie wolnego czasu. Nadal jestem jednak kanapowcem. Choć gram sporo i jestem w miarę na bieżąco z dużymi premierami.
Grzegorz “Setuar” Ćwieluch
Podobnie dziwnie rozbuchany konflikt podsycany na łamach branżowych periodyków miał miejsce jeszcze w głębokich nineties. Był to konflikt między atarowcami i commodorowcami. Dziś to tylko pobieżnie konflikt między pececiarzami, a konsolowcami. Ponieważ Sony konkuruje z Microsoftem o gry na wyłączność dla swoich platform. Tak więc tylko ludzie widzący wierzchołek góry lodowej dyskutują o wyższości jednego sprzętu nad drugim.
Umówmy się na wstępie – nie fetyzyszyje żadnego sprzętu. Nie mam osobowości z tendencjami jakiegoś turbofanboja, fanatyka i człowieka stawiającego sobie niezbyt mądre piedestały w głowie. W doborze sprzętu kieruje mnie pragmatyzm i gust.
Od małego byłego amigiarzem, a potem pececiarzem. Dopiero w 2014 stałem się konsolarzem. Kupiłem PS4 i bardzo długo cisnąłem w gry tylko na nim. Niestety ostatnimi czasy zorientowałem, że pozycje, które mnie interesują, są na ostatniej liście priorytetów konwersji na konsole. Recenzowane przeze mnie Pillars of Eternity 2: Deadfire ukazało się na PS4 długo po premierze na PC. I mógłbym tak bez końca liczyć wszystkie te izometryczne cymesy, które w planach wydawniczych na tę konsolę zawsze miały spory obsuw albo – co gorsza – w ogóle nie wychodziły.
Poza tym przez te siedem lat gdy byłem zagorzałym fanem PS4, na PC wyszło mnóstwo świetnych cRPG. Kupiłem, więc w miarę wydajnego pieca, żeby złapać te wszystkie klasyki, które mnie ominęły, bo wydawcy nawet nie planowali wersji na PS4.
Teraz stoję przed sporym dylematem. Mam zamiar kupić konsolę nowej generacji, ale po tym jak Microsoft wykupił Obsidiana i wieściach, że seria Stalker będzie tylko na konsole XBOX, dochodzę do wniosku, że niestety jestem zmuszony do perspektywicznego myślenia co do biblioteki tytułów i muszę wziąć rozbrat z konsolą Sony. Zwyczajnie obawiam się trochę czasów, w których na PS5 nie wyjdzie trzecia część KOTORa.
Radosław Dąbrowski
Od drugiej połowy lat 90. do 2005 roku korzystałem wyłącznie z PC. Były to przede wszystkim gry przygodowe typu point-and-click, czyli ten gatunek, który sprawdza się przede wszystkim na komputerach, a także piłkarskie – z naciskiem na serię FIFA. Był dłuższy moment, gdy rozważałem sięgnięcie po Game Boya, który mógłby zaspokajać potrzebę grania w podróży, ale ostatecznie pozostałem tylko przy PC. W pewnym momencie pojawił się jednak problem, że nowe przygodówki czy kolejna część FIFA pod względem wymagań sprzętowych stanowiły zbyt duże wyzwanie dla mojego urządzenia. Teoretycznie mógłbym zwyczajnie dokupić usprawniające sprzęt elementy i zadbać o odpowiednie parametry, ale po rozmowie z moim tatą doszliśmy do wniosku, że być może to jest taki czas, aby dokonać większej zmiany. Ubytki sprzętowe okazały się zatem „pretekstem” do tego, aby zamienić PC na konsolę i na dobrych przynajmniej kilkanaście lat mieć spokój w kwestii tego, czy daną grę uda się odpalić.
W 2005 roku sięgnąłem po PlayStation 2 – slimową wersję. Nie od razu wszystko było oczywiste, np. korzystanie z karty pamięci czy posługiwanie się kontrolerem, ale na szczęście nauka przebiegła płynnie i sprawnie. Trzy lata później, gdy laser konsoli Sony dawał znać o swojej eksploatacji, a kolejne poprawki nie przynosiły już satysfakcjonujących efektów, należało pomyśleć o kolejnej zmianie. Tym razem padło na konkurencyjną dla Sony firmę i Xbox 360 od Microsoftu. Kluczowe jest jednak to, że w 2008 roku nawet nie brałem pod uwagę powrotu do PC. Pytanie stanowi wyłącznie to, jaką nową konsolę wybrać. Przyjemność gry z użyciem kontrolera, na dużym, telewizyjnym ekranie oraz dźwiękiem dobiegającym z kilku rozmieszczonych po salonie głośników zapewniała lepsze doświadczenie i większą radość z grania. Teoretycznie takie same warunki można stworzyć także przy korzystaniu z PC, ale najwyraźniej, jak już raz zdecydowałem się o zastąpieniu komputera konsolą, to pozostanie to aktualne… chyba już na zawsze.
Paweł Mączewski
To na konsoli Xbox uratowałem wielokrotnie świat przed zagładą (nie dziękujcie, to był mój obowiązek), przechodząc z kumplem większość części Gears of War. Na takie okazje konsole są pięknym i potrzebnym wynalazkiem. Wszakże pamiętam jeszcze, jak przed laty wyglądała u mnie rozgrywka na kilka osób w Heroes Might & Magic V na komputerze – skończyło się to awanturą. Chociaż pewnie pececiak nie miał tu nic do rzeczy. Pokłóciliśmy się o coś innego. No więc konsole na wspólne ratowania świata są super. Poza tym jestem nieszczęśliwie zakochany w komputerach. Moje uczucie pewnie bierze się z tego, że dorastałem na kompach, to na nich ratowałem świat w Duke Nukem 3D lub rozwalałem nazistów w Wolfenstein. Wiem, że zaraz znowu niektóre gry, w które chciałbym popykać, będą zbyt potężne dla mojego komputera. Ale co zrobić, serce nie sługa.
Mnie zdecydowanie przekonuje argument: pracuje na komputerze, gram na konsoli. Po 10h pracy przed kompem odpoczywać przed nim – przerażająca perspektywa…