Shiki 10 [RECENZJA]. Brutalność ma różne wymiary

Michał Małysa Recenzje komiksów Publikacja: 7.12.2019, 16:00 Aktualizacja: 9.12.2020, 9:57
Czy można współczuć komuś, kto zaatakował jako pierwszy? Okazuje się, że tak. Takie wrażenia wyniosłam z dziesiątego tomu serii Shiki. Sotoba, maleńka miejscowość licząca sobie (jeszcze przed atakami) 1300 mieszkańców, stała się miejscem krwawej zemsty.
SHIKI-10 - recenzja
0 Udostępnień

Agresja działa w dwie strony. Ofiara też może być katem

W najnowszym tomie Shiki fabuła skupia się na dramatycznej walce o przetrwanie. Walkę tę prowadzą zarówno żywi mieszkańcy Soboty, jak i Powstali. Czytelnik rozumie każdą ze stron i chciałby, żeby każdej w jakiś sposób się udało. Tymczasem spirala nienawiści, strachu i przemocy sprawia, że tylko definitywny koniec którejś strony może zakończyć tę rzeź. A przynajmniej na ten moment tak to wygląda.

Autor wyjaśnia wprost motyw postępowania Powstałych, którzy zaczęli zabijać mieszkańców niewielkiej wsi: “Chciałam jedynie stworzyć takie miejsce, gdzie shiki mogliby żyć w spokoju. Spacerowaliby i robili zakupy, nie przejmując się spojrzeniami innych ludzi. To nie miała być kryjówka, tylko przestrzeń, nie gdzie trzeba by się wcale chować”. Pokazuje także ogromną niemoc i strach mieszkańców, którzy stają się albo nad wyraz agresywni, albo mechanicznie niczym roboty zaczynają zabijać swoich wrogów. I jedną, i drugą stronę napędza strach. W Shiki 10 znajdziemy mocne sceny, takie jak motyw przebicia kołkiem serca jednego z Powstałych. Morderstwa nieumarłego dokonuje jego własny ojciec, ale robi to tak, jakby… sprawiało mu to przyjemność! W trakcie jeszcze stwierdza, że “Zadaniem rodzica jest karanie dzieci”. Na nic zdają się przerażone krzyki mordowanego chłopaka.

Niektórzy mieszkańcy w jeszcze inny sposób radzą sobie z czynami, których muszą się dopuścić, aby przetrwać. Jak stwierdza młody lekarz: “Nie ma sensu przypominać ich imion. To nie są ludzie, których kiedyś znaliście”. Czy ma rację? Częściowo na pewno, ale dla wielu osób Powstali to wciąż ich przyjaciele i rodzina. Jedna z mieszkanek karmi swoją powstałą matkę własną krwią, aby ta tylko nikogo nie zamordowała. Następnie musi ponownie przeżywać jej śmierć, ponieważ rozwścieczeni wieśniacy zabiją każdego, kto zagraża ich bezpieczeństwu. Nie można im się dziwić. Ale nie można też dziwić się Powstałym, że próbują “żyć” wszelką cenę.

Shiki 10 od strony wizualnej

Tak jak pisaliśmy w recenzji pierwszych 9 tomów Shiki, nie jest to manga dla estetów. Postacie są narysowane w brzydki, niekiedy karykaturalny sposób. Bardzo ostra kreska podkreśla dramatyczność niektórych scen. W tej części jest także sporo krwi. Nie ma tu jednak aż takiego przeładowania informacyjnego, jak w pierwszych tomach serii. Mniej tekstu daje większe pola do podziwiania kadrów oraz skupienia się na szczegółach.

Shiki 10 – podsumowanie

Nowy tom serii utrzymuje ciężki klimat horroru. Pokazuje, że medal zawsze ma dwie strony. Przypomina, że mimo tego, że agresja zawsze zaczyna się z jednej strony, to do jej zakończenia potrzebna jest już wola wszystkich zaangażowanych. A trudno o to w sytuacji, w której każdy się boi i chce po prostu przetrwać. Shiki 10 to kawał dobrej historii, która kontynuuje mroczne losy mieszkańców maleńkiej wsi Sobota. Jej ulice spłynęły krwią, czy w kolejnym tomie te eskalacja agresji w końcu ustanie? Zobaczymy!

Gatunek: horror/tajemnica
Autorzy: Fuyumi Ono (scenariusz), Ryu Fujisaki (rysunki)
Liczba tomów: 10 (seria kontynuowana)
Seria: Shiki
Premiera: 8 listopada 2019 (10 tom)
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Waneko

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments