Szykuje się gratka dla fanów Lovecrafta
Co nowego w świecie lovecraftiańskich mitów
Fani Lovecrafta od kilku lat są obsypywani mniej lub bardziej udanymi adaptacjami prozy samotnika z Providence. Lovecraftiańskie mity oplatają fabułę filmów takich jak Underwater czy Colour Out of Space. Również gier komputerowych na kanwie mitów Cthulhu pojawia się coraz więcej – Call of Cthulhu i Sinking City to produkcje może nie aż tak dobre jak CoC: Dark Corners of the Earth, lecz także warte sprawdzenia.
Na fali tego revivalu prozy Lovecrafta powstał niedawno serial zrealizowany dla HBO – Lovecraft Country. Produkcja ta w przewrotny sposób łączy rasizm prawa Jima Crowa z anturażem lovecraftiańskich opowiadań grozy. Scenariusz oparto na powieści Matta Ruffa o identycznym tytule. Pomimo że serial utrzymano w nieco pulpowej konwencji, to jednak samo przeniesienie akcji do tej burzliwej epoki stanowi odpowiedni zabieg dla klimatu lovecraftiańskich mitów. Najlepiej gryzą one w czasach zamierzchłych. Idealnie żrą w anturażu retro czy noir. Z odpowiednim kontekstem nadawanym przez epokę. Tego brakowało Colour Out of Space z Nicholasem Cagem do stania się pełnoprawną ekranizacją. Przeniesienie mitów lovecraftiańskich do współczesnej nam epoki informacyjnej sprawia, że odnosimy wrażenie, iż mamy do czynienia z adaptacją prozy Stephena Kinga, nie zaś samego samotnika z Providence. King przyznaje od zawsze, że gdyby nie Lovecraft, nie zacząłby pisać. Mgła przeniesiona na język kina wyglądała jak lovecraftiański mythos we współczesnych czasach.
Najbardziej jednak nieoczekiwaną wiadomością jest fakt, że Guillermo del Toro ponownie udziela informacji prasie na temat ekranizacji kultowego opowiadania Lovecrafta – W Górach Szaleństwa.
Co dokładnie powiedział Guillermo del Toro
Hollywood pełne jest filmowców, którzy nigdy nie mieli okazji pracować nad tytułami, które leżą w zakresie ich pasji i zainteresowań. Wszystko to ze względu na kapryśną i zmienną naturę przemysłu filmowego. Przykładem takiego reżysera posłuży właśnie zdobywca Oscarów, Guillermo Del Toro. Od ponad dekady stara się zekranizować naczelny, klasyczny horror autorstwa Lovecrafta. Mowa o At the Mountains of Madness. W Górach Szaleństwa na wielkim ekranie to coś, na co wraz z nim oczekują fani Lovecrafta na całym świecie. Z zapartym tchem.
Do tej pory było na ten temat głucho i wszyscy fani spodziewali się, że projekt najzwyczajniej zdechł z dala od fleszy. Aż do teraz.
Guillermo del Toro w wywiadzie dla Indiewire zadeklarował, że zobowiązuje się do nakręcenia tego filmu i zrobi wszystko, co w jego mocy, by to zrobić. Reżyser powiedział:
“Właśnie dlatego noszę ten pierścień. Noszę go od czasu, kiedy projekt został przerwany. To fikcyjny pierścień fikcyjnego uniwersytetu. Tego, który pojawia się w książce – Uniwersytetu Miskatonic. Zamierzam go nosić, aż nie zrobię tego filmu. Mogą mnie z nim pochować”.
Po czym dodał:
“To jest trudne do opanowania. Mieliśmy Jamesa Camerona jako współproducenta… Mieliśmy Toma Cruise’a (jako gwiazdę) i myśleliśmy, że uda nam się to zrobić, ale nie udało się. Nie wydarzyło się to. To nie są decyzje, które podejmujesz. Większość z nas filmowców, istniejemy w świecie, który porusza się powyżej naszej listy płac. Ludzie myślą, że nasza kariera to seria decyzji. Nasza kariera to seria wypadków, które dochodzą do skutku dzięki decyzjom na szczycie. Nie decydujemy o tym, czy robimy jeden film zamiast drugiego”.
Tak reżyser odniósł się do zarzutów, że zamiast ekranizacją W Górach Szaleństwa, zajmował się serią filmów Pacific Rim, a najbliżej mitów Lovecrafta stał tylko wydumany retro harlequin o nazwie Kształt Wody. A i ten w bardzo luźny sposób nawiązywał do Innsmouth. Wspominany na początku tego artykułu Underwater, łączący w sobie inspirację serią Aliens z nawiązaniem do mitów znanych z Widmo nad Innsmouth, eksplorował ten szereg mitów Lovecrafta o wiele ciekawiej.
Co jeszcze budzi problemy w ekranizacjach opowiadań Lovecrafta
Lovecraft powszechnie uważany jest za największego pisarza horrorów wszech czasów. Jego proza jest jednak bardzo wymagająca pod kątem adaptacji na wizualne medium. Teatr Nowy w Warszawie wystawia sporadycznie adaptację Koloru z Przestworzy, a także kilku innych opowiadań. Warto udać się na taki spektakl, jeśli zawitacie kiedyś do Warszawy. Wygląda to fabularnie, jak i wizualnie o wiele ciekawiej niż luźna adaptacja z Cagem. Scenarzysta stawia mocny akcent na aspekt psychologiczny mitów Cthulhu. Kosmiczny horror samotnika z Providence to przecież głównie groza pochodząca z odległych rubieży kosmosu i podszepty istot starszych niż czas.
Podsycanie atmosfery paranoi, strachu i szaleństwa słowa, które nie definiują nawet kształtu zagrożenia, tylko wałęsają się gdzieś wokół psychiki czytelnika. Działanie na niezdefiniowanym, kosmicznym bycie, na temat którego wskazówki pochowane są tylko gdzieniegdzie i sprawiają, że opowiadania te nabierają jeszcze więcej grozy. Granie na niewiadomym i ciągnięcie tej atmosfery, która oddaje prawdziwy klimat opowiadania Lovecrafta to nie lada wyzwanie dla kina. Próbę nakręcenia W Górach Szaleństwa przez Guillermo del Toro podejmowano kilkakrotnie w ciągu dekady. Do tej pory się to nie udało.
Co jeszcze w trawie piszczy o lovecraftiańskich mitach
Najbliżej mitów Lovecrafta w MCU są scenariusze zeszytów opowiadające o przygodach Dr. Strange. Doctor Strange 2: In the Multiverse of Madness jest silnym nawiązaniem do tego lovecraftiańskiego settingu. Ten film może was zainteresować.
Dla najbardziej hardkorowych fanów lovecraftiańskich mitów na rynku dostępnych jest mnóstwo tytułów gier planszowych. Twórcy prześcigają się w oddaniu klimatu opowiadań pisarza. Posiadłość Szaleństwa z narracyjną aplikacją na komórkę podbija immersję rozgrywki w nowatorski sposób.
Tym najmocniej wkręconym i jednocześnie kreatywnym fanom w oczekiwaniu na twory kultury w ich ulubionym uniwersum pozostają do dyspozycji sesje Zewu Cthulhu RPG. Hitem ostatnich czasów są przygody rozgrywane w latach 20. Szczególnie w Polsce ten barwny okres jest niesamowicie ciekawym (społecznie i politycznie) tłem do sesji Zewu Cthulhu. Na ekranizację W Górach Szaleństwa, pomimo szczerych deklaracji i dobrych chęci Guillermo del Toro, pewnie jeszcze trochę poczekamy.