Hitman 2, czyli łysy znowu w akcji [RECENZJA]
Hitman 2 – Agent 47 cały czas w formie
Idealne morderstwo? Takie, w którym nigdy nie zostanie złapany sprawca, a jeszcze lepiej, jeśli zwłoki nigdy nie zostaną odnalezione. Nie to, że zachęcamy was do przestępczego procederu, ale jakbyście chcieli poćwiczyć perfekcyjne zabijanie to Hitman 2 jest do tego doskonałą okazją. Nie bez przesady można powiedzieć, że jest to dobrze wykonany tytuł ze świetnymi, ładnie wyglądającymi lokacjami. Hitman 2 ma oczywiście swoje wady, ale plusów jest zdecydowanie więcej.
Zacznijmy od lokacji, bo to one są tu prawdziwą nowością, a fabuła w Hitmanie jako takim (nie oszukujmy się) mogłaby nie istnieć. Akcja w “dwójce” to kontynuacja tego, co już poznaliśmy wcześniej, a cała historia prowadzi nas do satysfakcjonującego zakończenia. Musimy wyśledzić tajemniczego klienta, ale kiedy poznamy jego tożsamość, to robi się już trochę słabo. Co nie zmienia faktu, że Agent 47 musi poradzić sobie z każdą sytuacją.
Lokacje w grze
A radzi sobie świetnie! Czy to w romantycznym (no dobra, na pozór, bo w garażu mamy dwa trupy na wejście) Hawke’s Bay czy w sielankowym Whittleton Creek jako łysy zabójca mamy spore pole do popisu. W Hitmanie 2 mamy aż siedem nowych lokacji, w których możemy zabijać na wszelkie sposoby. Twórców gry należy pochwalić za pomysłowość – na brak możliwości cichych i głośnych akcji nie można narzekać. Dodatkowo w niektórych akcjach można znaleźć easter eggi dla fanów łysego. I to easter eggo na miarę Assasin’s Creed czy Tomb Raidera.
W grze mamy sporo zawartości nie tylko pod względem nowych lokacji. Oprócz kampanii gracze dostają dwa dodatkowe tryby, które jeszcze bardziej wzmacniają regrywalność Hitmana. To tryb Ghost Mode, gdzie można wykazać się w zabijaniu wraz z innymi graczami oraz tryb snajperski, gdzie ogólnie rzecz ujmując robimy rozwałkę za pomocą broni palnej. Czasem prowadzi to do ciekawych sytuacji, bo mechanika gry zakłada, że nawet jeśli jako NPC stoisz obok zastrzelonego, ale się nie obracasz, to nie możesz zauważyć morderstwa.
Zresztą podobnych śmieszności w Hitmanie 2 jest sporo – wchodzisz do skrzyni w pokoju z zamordowanym, strażnicy przeszukują pomieszczenie, ale po co mieliby sprawdzać skrzynię, przecież na pewno cię tam nie ma! Nie ujmuje to jednak klimatu Hitmanowi. Każdy, kto chce podjąć się trudniejszej rozgrywki może po prostu zmienić poziom trudności albo przejść w tryb wyzwań zwany kontraktami, w którym będzie musiał spełnić konkretne, ustalone przez siebie warunki zabójstwa. Niemniej jednak wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla sztucznej głupoty niektórych NPC-ów…
Co się zmieniło, a co zostało?
Szkoda, że twórcy nie poświęcili nieco więcej uwagi grafice. Ta, co tu dużo mówić, wciąż jest bardzo “hitmanowa”. Twarze postaci są dość toporne, choć lokacje wyglądają cudownie. Brakuje mi emocji i mimiki, Agent 47 cały czas wygląda, jakby szedł na ustawkę po meczu i był mocno wkurzony, że jego drużyna przegrała. Ale warto w Hitmana 2 zagrać. Gra zasługuje na mocną ósemkę, nawet jeśli zdarzają się w niej glicze. Polecam Hitmana 2 każdemu, kto czasem ma ochotę kogoś po prostu zamordować – tu możecie się wyżyć zgodnie z morderczą sztuką.
Plusy
- Szczegółowe i regrywalne mapy,
- różne klimaty, które tworzą ciekawą całość,
- ciekawe sposoby na zabójstwa,
- easter eggi dla fanów,
- wykorzystanie starego, sprawdzonego systemu – podejścia bezpośrednie i pośrednie nadal się sprawdzają, w zależności od poziomu trudności (który zmienia położenie przedmiotów i liczbę strażników).
Minusy
- Hitman 2 to wciąż to samo, co było wcześniej – ogólnie rzecz biorąc to mały skok do przodu,
- glicze,
- ”hitmanowa” mimika twarzy – a raczej jej brak, postacie nadal wyglądają jakby były martwe w środku,
- w lokacji Miami są miejsca, w których gra wyrzuca gracza do menu konsoli.
Ocena redakcji 8 / 10
Mnie na szczęście nie wyrzuciło do menu konsoli, dzięki czemu mogłem delektować się urokami całej gry. Trzyma w napięciu i sporo fajnych klimatów.
spoko gierka można zabijać ludzi na różne sposoby np. tosterem i takie
A mnie się podobają te „toporne” twarze i martwe w środku postaci. Jako wielki fan pierwszego Hitmana doceniam jeszcze bardziej dopracowane sposoby zabijania 😀 dla mnie zacna gra.
Jeden polski reżyser, specjalizujący się w komediach romantycznych (takich z białym plakatem i Karolakiem) powiedział, że „szkoda czasu na powtórki”. Ja się z nim zgadzam. Ale z drugiej strony warto się odprężyć przy grze takiej jak ta. Dwa romantyczne trupy… myślę, że to mogłoby się sprawdzić w kinie haha