Citrus 6 [RECENZJA]. Jak walczyć z homofobią? Na pewno nie paniką
Budowanie związku podczas odkrywania swojej tożsamości
Yuzu i Mei są parą już od roku. Ich relacja posuwa się do przodu bardzo wolno, ale dziewczyny wiedzą, że chcą być razem. Jednym z powodów powolnego rozwijania relacji jest fakt, że Yuzu dopiero co odnajduje siebie jako osoba nieheteronormatywna. Drugim to, o czym pisałam w recenzji Citrus 4 – Mei ma męczący charakter, a to nie pomaga w szczerych rozmowach.
Saburouta stawia na uczucia. Citrus ma więc (ogółem) akcję, która niespecjalnie szybko zmierza do zakończenia. Zamiast tego w prostych, subtelnych kadrach zawsze znajdziemy duże ładunki emocjonalne oraz subtelność, której brakuje wielu seriom o podobnej tematyce.
Ale nie jesteś jakąś lesbijką?
W Citrus 6 Yuzu przez przypadek spotyka koleżanki ze starej szkoły. Dziewczyny idą na kawę, opowiadają sobie, co u nich słychać i w pewnym momencie Yuzu zamierza pochwalić się swoim związkiem. Nie zdąża, ponieważ chwilę przed wyjawieniem prawdy w bolesny sposób dowiaduje się, co jej koleżanki myślą o związkach homoseksualnych. Tak jak dotąd Yuzu nie doświadczyła ostracyzmu i spotykała się z akceptacją swojej świeżo odkryto orientacji seksualnej, tak teraz homofobia spada na nią z całą mocą. Delikatna nastolatka natychmiast staje się przygnębiona i przestaje wierzyć w szczęśliwy związek z Mei.
Jednak trudno jej się dziwić. Kto z nas by się nie załamał, gdyby usłyszał, że jest lesbą, pedałem albo kimkolwiek innym? Określenie nie ma znaczenia, tu niestety chodzi o to, żeby kogoś obrazić i umniejszyć wartość osoby o innej orientacji seksualnej niż ta powszechnie akceptowana. Saburouta z wielkim wyczuciem pokazuje, jak homofobia niszczy człowieka… i że wcale nie trzeba się temu poddawać. Miłość to miłość – jeśli jest obustronna i dobrowolna, to nie mamy prawa się jej wstydzić.
Cieszę się, że Citrus 6 stawia na tak ważne przesłanie. Może akurat po tę serię sięgnie nastolatka, która nie wie, co się z nią dzieje? Która zastanawia się, dlaczego tak bardzo podoba jej się koleżanka z klasy? Rola mangi przez wiele osób w krzywdzący sposób często sprowadzana jest do “chińskich bajek”. Tymczasem cała seria Citrus to jedna z tych mang, które zaprzeczają stereotypom z całą mocą.
Delikatna kreska w Citrus 6
Tak jak pisałam w recenzji pierwszych trzech tomów Citrus, kreska tej serii jest niezwykle delikatna i subtelna. Na planszach nie znajdziemy zbyt wielu szczegółów w tle, bo autorka nie chce odwracać uwagi od postaci i wyrażanych przez nie emocji. Jednak bardzo dużą szczegółowość widać w strojach i fryzurach dziewczyn.
Na uwagę zasługują też oczy – sposób ich rysowania jest po prostu genialny. W szóstym tomie znajduje się jeden piękny, dwustronny kadr, na którym widać tylko i wyłącznie twarz Yuzu. To tak szczegółowy i skupiony na emocjach rysunek, że aż szkoda, że znajduje się na dwóch stronach (choć to dodaje mu też mnóstwo wyrazu).
Co ciekawe, obwoluta zupełnie nie zapowiada tej subtelności – w końcu widzimy na niej Mei, która liże nogę Yuzu… Można by się więc spodziewać, że będzie to tom np. o pierwszym razie dziewczyn, tymczasem otrzymujemy naprawdę subtelne kadry. Fajnie, że ktoś potrafi zrobić mangę z wątkami romantyczno-seksualnymi i nie zahacza w tym wszystkim o obleśność i przesadę.
Citrus 6 – podsumowanie
Szósty tom mocno skupia się na emocjach. Niektórym może zabraknąć akcji, ale Citrus to nie seria nastawiona na szybkie rozwijanie wątków. To przyjemna i subtelna manga, która opowiada o sekretnej miłości dwóch przybranych sióstr. Warta przeczytania.
Gatunek/tematyka: girls love, school life, shoujo, LBGT
Autor: Saburouta
Data wydania: 16 grudnia (VI tom)
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Cykl: Citrus
Wydawca: Waneko
Fot. (obwoluta): Waneko