Disco Elysium – FISH&CHIPS #5
Kac, który wszystko zeruje
Jeżeli, drogi czytelniku, wypiłeś kiedyś tak dużo, że urwał ci się film, to kojarzysz charakterystyczne, bardzo nieprzyjemne uczucie odklejenia od siebie samego. Gdy następnego dnia na kacu wysłuchiwałeś szczegółów dnia poprzedniego, miałeś z pewnością wrażenie, że człowiek, o którym słyszysz – ten wariat, który wypił siedem piw i pół litra wódki, obnażał się w centrum miasta i obrażał ukochanych ludzi – to przecież nie ty. Nie powinieneś odpowiadać za jego czyny, skoro ich nie pamiętasz. Nie powinieneś ponosić konsekwencji.
Harry, główny bohater Disco Elysium cierpi na takiego kaca. Razy milion. On nie stracił jednej nocy. On zapomniał całe życie. Pił tak długo, aż uszkodził mózg i przepadła cała jego osobowość i przeszłość. A teraz musi nie tylko poskładać się na nowo, ale i rozwiązać tajemnicę morderstwa, mogącego doprowadzić do krwawych zamieszek.
Jak widzisz świat?
W samym sercu Disco Elysium stoi proste pytanie. Jak to, jacy jesteśmy i jaką filozofię wyznajemy, wpływa na nasze postrzeganie świata? W mechanice gry rozwiązano to w ten sposób, że umiejętności postaci prowadzą narrację. Dosłownie rozmawiają z Harrym w jego głowie. Masz wysoko rozwiniętą empatię? To ona będzie podsuwała ci podpowiedzi w questach i to za jej pomocą będziesz postrzegał ludzi.
Rozwijasz umiejętności siłowe? A więc podpowiedzą ci one, czy dasz radę danemu człowiekowi, drzwiom etc. Jesteś świetnym gliną? W każdej sytuacji odwoływać się będziesz do procedur, a zbieranie dowodów czy przeprowadzenie polowej sekcji zwłok będzie najbardziej intuicyjną rzeczą pod słońcem.
To sprawia, że przy pierwszym przejściu każdego gracza ominie pewnie około 50 proc. tekstów napisanych do gry. Ale i dzięki temu każde przejście będzie naprawdę wyjątkowe. Bo nawet jeżeli rozwiązałeś questa tak samo, jak twój kolega, to szliście innymi drogami, wiedzeni różnymi logikami.
Czy stworzyłbyś się na nowo?
Cudownie pomyślany jest też pomysł z amnezją. Pewnie, z początku wydaje się to po prostu leniwym scenopisarstwem. Sztuczką narracyjną, ułatwiającą wprowadzenie gracza w dziwaczny świat Elysium. Jednak im dłużej o tym myślę, tym silniejsze odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z mistrzostwem projektowania na poziomie Bezimiennego z Planescape: Torment.
Tam główna postać nie pamiętała siebie, by gra mogła zadać pytanie: „cóż może zmienić naturę człowieka?”. Czy budząc się po śmierci Bezimienny jest innym człowiekiem, czy też wszystkie grzechy jego przeszłości wciąż na nim ciążą? Czy możliwe, że naprawdę się zmienił? I czy uznawszy, że się zmienił, może odpuścić sobie swoje własne grzechy? Czy w ogóle człowiek może sam się rozgrzeszyć?
Disco Elysium pyta z kolei, czy można naprawdę odpuścić bolesną przeszłość, przestać oglądać się za siebie i ruszyć dalej? Czy może skazani jesteśmy na wieczne rozdrapywanie ran?
Główny bohater gry ma okazję stworzyć siebie na nowo, ale jednocześnie cały czas podsuwane mu są okruszki przeszłości. I wszystkie one są cholernie bolesne – niektóre tak bardzo, że autentycznie nie odważyłem się ich sprawdzić. Nie chciałem dowiedzieć się, że Harry zrobił draństwo, którego nawet ja bym mu nie wybaczył. Nie chciałem być odpowiedzialny (nawet przed samym sobą), za coś czego nie pamiętam; coś, co zrobił inny człowiek.
A przecież odkrywanie przeszłości jest istotą takich postaci jak Harry – archetypicznych, samotnych, zapijaczonych detektywów. Bystrych, cynicznych i zranionych. I Harry też chce wiedzieć. Musi wiedzieć. Choć lepiej by było, by odpuścił.
NAPRAWDĘ DELIKATNY SPOILER W KOLEJNYM AKAPICIE
Wątek niemożności zerwania z przeszłością pięknie rozegrany jest w finale. Okazuje się bowiem, że cała ta tragedia, wszystkie napięcia w dokach, wielki spisek, skomplikowana machina polityczno-kryminalna, w środku której obudził się Harry, została puszczona w ruch, bo ktoś nie potrafił odpuścić. Bo całe życie podporządkował przeszłości. Bo konsekwentnie odrzucał zmianę i fanatycznie wierzył, że ma rację.
KONIEC SPOILERÓW
Nieżyciowa polityka
I teraz wracamy do początkowego pytania. Skoro Harry jest zbiorem cech, mówiących do niego w głowie, to jak to, jaki jest i jaką filozofię wyznaje, wpływa na jego postrzeganie świata? Jak otwarty jest na zmianę filozofii? A jeżeli nie jest, jeżeli „wierność sobie” jest dla niego najważniejsza, to jak bardzo jest w stanie się zradykalizować, by pozostać przy swoich ideałach?
Te pytania wybrzmiewają w politycznych wątkach Disco Elysium. Czy jesteś gotowy być rasistą i konsekwentnie głosić rasistowskie hasła, otoczony tymi wszystkimi pięknymi, różnorodnymi ludźmi? Czy jesteś w stanie opisywać innych krzywdzącymi stereotypami, poznawszy ich głębokie, zniuansowane, rozczulająco ludzkie życiorysy? Czy widząc śmieszność teorii Measureheada potrafisz utrzymać spójność swych poglądów?
Albo:
Czy pozostaniesz liberalnym-centrowcem wiedząc co Koalicja – w imię umiarkowanego postępu w granicach rozsądku – zrobiła ukochanemu miastu? Czy nie przypomina ci to kolonializmu? Czy naprawdę każda szczytna idea musi zmienić się w zbrodniczą ideologię i tylko zdroworozsądkowa, ale i rozczarowująca droga środka gwarantuje mniej trupów?
Albo:
Czy po spektakularnej porażce rewolucji jesteś w stanie pozostać wierzącym komunistą i wpychać papierowe slogany ludziom przeżywającym autentyczne dramaty? Czy banały o wiecznej rewolucji nie brzmią pusto w mieście, które ta rewolucja zawiodła? Czy widząc ciężko pracujących socjalistów z doków wciąż jesteś w stanie pouczać ich o czystości idei?
Recenzja Disco Elysium – podsumowanie
Mój Harry okazał się postacią wybitnie niekrystaliczną. Pił i ćpał. Słuchał za dużo disco i zbyt chętnie śpiewał karaoke. Nie potrafił się powstrzymać przed głupim dowcipem, przez co przynajmniej raz zranił kobietę tak bardzo, że skończyło się to dla niego odejściem ze służby. Zawsze wypowiadał się najbardziej na lewo. A przede wszystkim nie potrafił i nie chciał odpuścić przeszłości. Choć nie pamiętał, to nie chciał zapomnieć.
Bo ja mu nie pozwalałem. Bo uważałem, że rozpamiętywanie jest romantyczne. Dopiero konfrontacja z zabójcą przekonała Harry’ego (i mnie), że, na wszystkich bogów chaosu, czasami trzeba po prostu zamknąć rozdział i zrobić krok naprzód. Zapomnieć. Stworzyć siebie na nowo.
O ile więc w Planescape: Torment Bezimienny dorósł do tego, by wziąć odpowiedzialność za grzechy przeszłości, o tyle zapijaczony Harry dojrzał do czegoś odwrotnego. Dojrzał, by przestać oglądać się za siebie.
Grajcie!
Pamiętam, kiedy nastał Planescape. Z początku nie do końca zdawałem sobie sprawę, że obcuję z grą wielką, która zostanie zapamiętana na dziesięciolecia. Bardzo opornie docierało do mnie, że nie śledzę zwykłych magów i złodziei w kolejnej bezbarwnej fantazji ze światów Forgotten Realms. Kilka lat trwało, nim zdałem sobie sprawę, że doświadczyłem czegoś niezwykłego, a pytania stawiane przez Planescape wciąż brzmią w mej głowie.
Nie dajcie się uśpić „zwykłości” Disco Elysium. Tak, to izometryczny RPG ze ścianami tekstu, praktycznie cały rozgrywający się w oknie dialogowym. Ale to także prawdziwie poruszająca, wspaniała gra, o której będziemy pamiętali przez dziesięciolecia.
Grajcie!
FISH&CHIPS to cykl comiesięcznych polecanek growych, serialowych, filmowych i komiksowych prowadzony przez Tomasza Pstrągowskiego – dziennikarza i scenarzystę, doktoranta Uniwersytetu Gdańskiego, współzałożyciela podcastu Niezatapialni.pl.
Dotychczas w serii ukazały się następujące artykuły:
Sukcesja, czyli jak rozgrywają nas media miliarderów – FISH&CHIPS #4
Czy Superman Jakuba Kijuca polubiłby Wonder Woman? – FISH&CHIPS #3