Czy Superman Jakuba Kijuca polubiłby Wonder Woman? – FISH&CHIPS #3

Tomasz Pstrągowski Komiksy Publikacja: 27.09.2019, 12:42 Aktualizacja: 27.09.2019, 12:42
Czy Superman Jakuba Kijuca polubiłby Wonder Woman i kobiety, na których była wzorowana? Czy raczej zgniótłby je, a komiksy o nich – jako szerzące „propagandę homoseksualną” – spalił. Tak, jak palono je w latach 40. i 50., podczas nagonki sprowokowanej publikacjami doktora Fredrica Werthama?
superman kijuc
224 Udostępnień

Niesamowite przygody dwóch młodych Żydów

Jeżeli jesteście fanami superbohaterów, to albo właśnie czytacie, albo już przeczytaliście, albo natychmiast powinniście zacząć czytać wydaną niedawno w Polsce powieść Niesamowite przygody Kavaliera i Claya autorstwa Michaela Chabona. To historia dwóch młodych Żydów – nowojorczyka i Czecha – którzy tuż po wybuchu drugiej wojny światowej powołują do życia superbohatera walczącego z nazistami.

Eskapista to zlepek zamiłowań obu chłopców – jest w jego originie i mit o Golemie, i fascynacja Harrym Houdinim, i przyjacielska miłość, i strach przed tym, co dzieje się w niszczonej przez III Rzeszę Europie. Jego supermocą jest umiejętność uwalniania się z każdej pułapki, ale – jak wszyscy superbohaterowie – ma też całą masę mocy pobocznych: nadludzką siłę, znajomość sztuk walki etc.

Pseudonim jest dwuznaczny. Eskapista nie tylko potrafi uciekać, ale i jest ucieczką. Zarówno Joe Kavalier, jak i Sammy Clay wykorzystują stworzoną przez siebie postać, by uciec od otaczającego ich świata. Joe odreagowuje konieczność porzucenie rodziny w Czechosłowacji i niemoc związaną z tym, że sam nie może walczyć z największym złem, jakie dotknęło jego naród. Sammy jest z kolei skrytym homoseksualistą, dla którego opowieści o pięknych mężczyznach walczących z ideologią opierającą się na nienawiści, nietolerancji i uprzedzeniach stanowią ucieczkę przed problemami prawdziwego świata – przede wszystkim przed obezwładniającym strachem, iż będąc sobą, zawsze narażony będzie na szyderstwa i krzywdy.

O co walczy Superman?

Po książkę Chabona warto sięgnąć nie tylko dlatego, że to świetnie napisana, wartka fabuła, ale i dlatego, że w tych cynicznych czasach przypomina nam, o co tak naprawdę chodziło w całej tej superbohaterszczyźnie. O nadzieję, tolerancję i obronę słabszych. I były to za wszech miar poważne tematy, podejmowane przez twórców pierwszych superbohaterów całkowicie serio. Być może wszelkiej maści Supermany, Batmany i Wonder Womenki przemawiali i przemawiały słowami naiwnymi i niemożebnie patetycznymi. Ale można im to wybaczyć, bo walczyli i walczyły w słusznej sprawie.

Historia Eskapisty jest oczywiście inspirowana najdonioślejszą historią superbohaterską – tą o Supermanie. Najważniejszego z superbohaterów także powołali do życia dwaj żydowscy chłopcy: Joe Shuster i Jerry Siegel.

Korzenie Shustera i Siegela wyrażają się w niemal każdym przerośniętym mięśniu Człowieka ze Stali. Wysłany na obcą planetę Kal-El – niemowlę podróżujące przez kosmos w gwiezdnej kołysce – to Mojżesz. Z kolei siłacz tracący moc, jeżeli ktoś odkryje jego sekretną słabość, to biblijny Samson. Opowieść o niesamowicie silnej istocie, która staje w obronie słabszych to także opowieść o Golemie. Warto też pamiętać, że słowa Kal-El to po hebrajsku „głos Boga”. Superman, co słusznie zauważa Arie Kaplan – jest również utożsamieniem Żyda-tułacza, uchodźcą ostatecznym, człowiekiem bez ojczyzny. W nowym kraju musi się wtopić w tłum, zamerykanizować swoje imię (Clark Kent) i ukryć prawdziwą tożsamość. A robiąc to, wpisuje się w całą masą krzywdzących stereotypów na temat Żydów – rzekomo niezgrabnych intelektualistów.

Możemy spekulować, na ile postać Supermana jest profetycznym spojrzeniem w tragiczną przyszłość czekającą naród żydowski. Pseudonim bohatera Shuster i Siegel zapożyczyli od Fryderyka Nietzschego, którego filozofia została zgwałcona i wykorzystana przez nazistów do usprawiedliwienia ludobójstwa („Übermensch” tłumaczy się na angielski jako „superman”). Człowiek ze Stali jest jednym z ostatnich przedstawicieli swojego narodu – skazanego na zagładę, gdzieś na drugim końcu kosmosu. W 1962 roku Siegel powiąże tę tragedię z Holocaustem, ustanawiając w uniwersum DC Krypton Memorial Day, nawiązujący do Holocaust Remembrance Day. „Żydzi potrzebowali bohatera, który mógłby ich bronić przed niezwyciężoną potęgą. Więc Siegel i Shuster stworzyli niezwyciężonego bohatera” – powiedział o Supermanie Will Eisner, także Żyd, ojciec innego pogromcy zbrodni: Spirita.

Okładka Supermana Jakuba Kijuca

Tyle lekcji historii i literackich polecanek. Skaczemy do Polski, roku pańskiego 2019. Oto z okazji 80. urodzin Batmana wydawnictwo Egmont Polska zaprasza polskich artystów do przygotowania okładek komiksów z uniwersum DC. Jest wśród wyróżnionych Jakub Kijuc, artysta z Lublina, autor znany z dwóch cykli: Konstruktu i Jana Hardego. Przypadła mu okładka Supermana.

Dla moich rozważań istotny będzie Jan Hardy, jest to bowiem próba powołania panteonu polskich superbohaterów. Tytułowy bohater to potężny wojownik, Stolem, czerpiący siłę „z niezłomności i siły charakteru”. „Moja siła to wartości, które powinny być bliskie każdemu Polakowi. A są to Bóg, honor i umiłowanie ojczyzny” – mówi Hardy obserwowany przez portret Romana Dmowskiego, działacza niepodległościowego i antysemity. Hardy walczy raczej w obronie ojczyzny i wartości, niż konkretnych osób. Słabi i pokrzywdzeni są w polu jego zainteresowań tylko o tyle, o ile pomoc im wiąże się z walką z odwiecznymi wrogami Hardego – komuchami, czerwonymi, lewactwem i wszystkim, co zdaniem Hardego i Kijuca, czyha na Polskę, polskość i chrześcijaństwo.

Jest wśród tych zagrożeń także tęcza społeczności LGBTQ+. Na jednej z okładek wiedziona supersiłą superpięść Hardego roztrzaskuje tęczę. To parafraza okładki pierwszego zeszytu Jana Hardego – z tym tylko, że wcześniej miejsce tęczy zajmowała czerwona radziecka gwiazda.

Bojowe okładki komiksowe mają długą tradycję. Komiksy superbohatereskie zawsze pełniły rolę propagandową, a ich bohaterowie mierzyli się z problemami prawdziwego świata. Osobiście okładka Kijuca kojarzy mi się z pierwszym zeszytem Kapitana Ameryki, na której słynny superbohater powalał Adolfa Hitlera (ojcami Kapitana Ameryki byli Żydzi: Joe Simon i Jack Kirby). Kijuc jednak wykręca tamten koncept. Kapitan Ameryka – cherlak, przemieniony w nadczłowieka – powalał symbol zła i opresji, dyktatora, który mordował słabszych. Jan Hardy – arcy-Polak czerpiący siłę z odwiecznej polskości – wykorzystuje potęgę, by ze słabszymi walczyć. Oto obdarzony supermocą wojownik zgniata biblijny znak przymierza, wykorzystywany przez dyskryminowaną mniejszość.

Co powiedziałaby na taką okładkę Wonder Woman?

Wśród okładek komiksów DC przygotowanych przez polskich artystów jest także okładka serii Wonder Woman, autorstwa Piotra Kowalskiego i Konstantego Wolnego. Wonder Woman to przyjaciółka i sojuszniczka Supermana, czasami także jego sympatia. Razem zwalczają zło w Lidze Sprawiedliwości. Postać Wonder Woman powołał do życia profesor William Moulton Marston, a budując ją inspirował się dwiema kobietami, które kochał – żoną i kochanką, Elizabeth Holloway Marston i Olive Byrne. Obie były biseksualne (literka B w skrócie LGBTQ+) i żyły z Marstonem w miłosnym trójkącie. Obie były feministkami. Znalazłszy się w tarapatach Wonder Woman zwykła wykrzykiwać frazę „suffering Sappho!” – to hołd dla greckiej poetki Safony, lesbijki.

Czy Superman Jakuba Kijuca polubiłby Wonder Woman i kobiety, na których była wzorowana? Czy raczej zgniótłby je, a komiksy o nich – jako szerzące „propagandę homoseksualną” – spalił. Tak, jak palono je w latach 40. i 50., podczas nagonki sprowokowanej publikacjami doktora Fredrica Werthama?

Wróćmy do żydowskich korzeni Supermana. W cyklu o Janie Hardym pojawia się postać Żyda. Kijuc przywołał ją, by w wywiadzie dla wPolityce odeprzeć zarzuty o antysemityzm: „Przecież główny bohater moich komiksów Jan Hardy ratuje Żyda z rąk komunistów”. Magdalena Lara pisze o tym wątku tak (przepraszam za długi cytat, ale nie chcę być posądzony o manipulację):

„Na stronach komiksu pojawia się również postać Żyda. Uratowanie Starca – konstruktora golemów, staje się istotnym elementem akcji. Starzec nazywany też Dziadkiem ma wygląd stereotypowego Żyda – z dużym nosem, brodą, długimi pejsami i ciemnym płaszczem. Uwięziony przez żołnierzy radzieckich zostaje zmuszony do budowania «tradycyjnych» żydowskich golemów, napełnianych «czerwonym terrorem». Hardy postanawia zabrać Starca z jego dotychczasowego więzienia i chroni go przez cztery lata w swoim domu. Konstruktor rozpoczyna tworzyć zespół golemów służących oddziałowi głównego bohatera. Zarysowany wizerunek Starca daleki jest jednak od życzliwego obrazu. Pozbawiony pejsów i ubrany w elegancki garnitur kłóci się z Hardym, przedstawiając jasno niekatolickie stanowisko, po czym ucieka bez słowa pożegnania, wracając najprawdopodobniej do projektowania broni dla armii radzieckiej.

W historii Dziadka kumuluje się kilka obrazów zarówno z porządku religijnego, jak i narodowego. Mimo że postać ma niezwykłą umiejętność, to brak wiary (katolickiej) powoduje, że może ją wykorzystać w złym celu. Z kolei ukrywanie Starca i jego ucieczka przywołują skojarzenia z pomocą okazywaną przez Polaków Żydom podczas drugiej wojny światowej. Scena ta wydaje się związana ze współczesnymi lękami i żalem wobec strony żydowskiej, czemu daje wyraz część dzisiejszych publicystów (ostatnie nasilenie tego typu emocji można było obserwować na początku tego roku podczas debat skupionych na nowelizacji ustawy o IPN). Nie można jednak powiedzieć, że komiks wyraża postawę antysemicką. Przywołanie takich, a nie innych obrazów ma na celu utrwalić obraz-cios, słowo-cios. Podobnie jak analizowane przez Annę Zawadzką murale i zwroty «ty Żydzie», mimo swojego antysemickiego tonu, nie mają na celu obrażać wyznawców judaizmu, ale mają obrazić odbiorcę «Żydem». Obraz Żyda i samo powiązanie z jego figurą stanowią pewien system znaków, których można użyć jako obelgi wobec przeciwnika.”

A więc, otwarty antysemityzm – nie. „Jedynie” posługiwanie się stereotypami o zdradzieckiej żydokomunie i przedmiotowe traktowanie postaci Żyda, by wzmocnić narrację o heroizmie Polaków.

Nie jest antysemitą, jest autorem Jana Hardego

Pozostaje jeszcze sprawa Gazety Warszawskiej, w której Kijuc publikował komiksy. Gdy redakcja poprosiła „o bardziej polityczne komiksy” zrezygnował, gdyż jego twórczość „od początku jest związana z chrześcijaństwem” i nigdy nie był „zainteresowany odejściem od tematyki ewangelizacyjnej”. Nie mamy powodu, by Kijucowi nie wierzyć. Zastanawia jednak fakt, że w ogóle podjął współpracę z gazetą otwarcie antysemicką, zachęcającą nagłówkami pełnymi „żydostwa”, „spisków”, „pedagogiki wstydu” i tym podobnych. Ba, w drugim numerze Jana Hardego jest nawet okładka-reklama Gazety Warszawskiej z lipca 2013 roku, a na niej nagłówki: „«Nasza kanalia» Bauman” i „Ukraińskie i żydowskie zbrodnie na Stepaniu”.

Nie jestem sędzią charakterów. Nie znam Jakuba Kijuca. Nie mnie sądzić, czy jest antysemitą i homofobem. Być może rzeczywiście nim nie jest. Jednak na pewno jest autorem Jana Hardego – serii szerzącej szkodliwe stereotypy, której bohater walczy z dyskryminowaną mniejszością. Na pewno był też publicystą Gazety Warszawskiej. A jako swoich bohaterów wymienia antysemitę o. Maksymiliana Kolbego i antysemitę Romana Dmowskiego.

Fakt, że wydawnictwo Egmont wyróżniło go zaproszeniem do narysowania okładki Supermana – postaci stworzonej przez Żydów, unurzanej w żydowskich wierzeniach, zawsze stającej w obronie słabszych – a Kijuc to zaproszenie przyjął, świadczy o delikatnym niezrozumieniu kim jest Superman i czym był dla swoich twórców i fanów. A był – o czym przypomina nam powieść Chabona – obrońcą słabszych, obiecującym nam ucieczkę do świata sprawiedliwości i tolerancji.

Pisząc korzystałem z:

  • M. Chabon, Niesamowite przygody Kavaliera i Claya, tłum. P. Tarczyński, Warszawa 2019
  • A. Kaplan, From Cracow to Krypton. Jews in Comic Books, Filadelfia 2008
  • M. Lara, Walka św. Jana Hardego ze Smokiem. Analiza treści katolickich i narodowych w serii „Jan Hardy. Żołnierz wyklęty”, „Zeszyty komiksowe” nr 26
  • S. Miller, Polyamory, bondage and feminism: the film that tells Wonder Woman’s story, https://www.theguardian.com/film/2017/oct/12/professor-marston-and-the-wonder-woman-film
  • NASZ WYWIAD. Nagonka na artystę za komiks o LGBT. Kijuc: Nikogo nie atakuję, przedstawiam walkę ze złem i z grzechem, rozmawiał Tomasz Plaskota, https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/463909-nasz-wywiad-nagonka-na-artyste-za-komiks-o-lgbt

FISH&CHIPS to cykl comiesięcznych polecanek growych, serialowych, filmowych i komiksowych prowadzony przez Tomasza Pstrągowskiego – dziennikarza i scenarzystę, doktoranta Uniwersytetu Gdańskiego, współzałożyciela podcastu Niezatapialni.pl.

Dotychczas w serii ukazały się następujące artykuły:

Disco Elysium – FISH&CHIPS #5

Sukcesja, czyli jak rozgrywają nas media miliarderów – FISH&CHIPS #4

Czy Superman Jakuba Kijuca polubiłby Wonder Woman? – FISH&CHIPS #3

Matrix bez Wybrańca? – FISH&CHIPS #2

Neon Genesis Evangelion, czyli 17 lat z Rei – FISH&CHIPS #1

Grafika: Egmont.

 

Zobacz także:
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zbigniew
Zbigniew
2 lat temu
Ocena :
     

27 razy odmienił pan przez wszystkie przypadki słowo „Żyd”. Zaciekły z pana obrońca sprawy żydowskiej. Pana ulubieniec Nietzsche był fanatycznym, skrajnym antychrześcijaninem. Ale to chyba dla pana nie jest czymś negatywnym. To jest typowy tekst szalonego antykatolika i neokomunisty. Gdzie wg. pana jest miejsce dla takiego człowieka jak Jakub Kijuc ? Obóz reedukacyjny, Palestyna, dożywotnie bezrobocie, kasa w supermarkecie, posada ciecia w redakcji Krytyki Politycznej ?

Franciszek
Franciszek
2 lat temu
Ocena :
     

Widać, że autor nie ma pojęcia na temat poglądów O. Maksymiliana Marii Kolbe oraz Romana Dmowskiego. Pierwszy oddał życie w obozie koncentracyjnym za niewinnego człowieka, drugi przywrócił swoim podpisem Polskę na mapę Europy.
Jeśli dla autora „tekstu” problemem jest, że obie te postacie znajdują się w komiksach, to widać, że z historii miał niską ocenę. Albo świadomie powtarza bzdury o „antysemityzmie”, bo krytyka danej grupy, nie oznacza z góry nienawiść.