Sony, Microsoft i Nintendo zgodne co do lootboksów
Lootboksy tematem porozumienia Sony, Microsoftu i Nintendo
Trzy firmy w całości kontrolujące rynek konsol do gier (55% udziału w rynku Sony, a 25% Microsoftu i 20% Nintendo) po raz kolejny jednomyślnie wypowiedziały się na temat polityczny związany z branżą gier wideo. Ostatnio Sony, Microsoft i Nintendo wspólnie opowiedziały się przeciwko podwyższeniu amerykańskich ceł na sprzęt elektroniczny produkowany w Chinach. Ich zdaniem cena PlayStation 5 może być wyższa przez działania Donalda Trumpa.
Tym razem do zajęcia wspólnego stanowiska skłoniła trzy firmy kwestia lootboksów. Zestawy z losowymi przedmiotami, które częstokroć mają nie tylko walor kosmetyczny, ale znacząco wpływają też na wynik rozgrywki, generują producentom gier bajeczne zyski. Po drugiej stronie są gracze, nie zawsze świadomi nieco uzależniającej mechaniki kupowania randomowych zestawów. Najlepszym przykładem będzie tu chociażby dziesięciolatek, który ukradł na gry 1500 zł – całość przeznaczył na uzupełnienie wirtualnej waluty.
Losowość lootboksów będzie dokładnie zaznaczona
Sami producenci gier niezbyt palą się do zmian w tym zakresie. Według EA lootboksy są etyczne, a cała mechanika sprawia graczom wyłącznie przyjemność, zupełnie jak w przypadku Kinder Niespodzianek. Nic dziwnego, gdyż za sporą część przychodów Electronic Arts odpowiadają mikrotransakcje z gier sportowych. Chodzą nawet plotki, że w przypadku mniej popularnych tytułów sportowych Elektronicy chcą przejść na model free to play i w pełni skoncentrować się na sprzedaży paczek z zawodnikami. Tak może być już z opóźnionym NBA Live 20!
Sony, Microsoft i Nintendo nie chcą w całości zabić tego intratnego biznesu, ponieważ także czerpią z niego zyski. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzegają skali problemu, uderzającego potencjalnie w całą branżę gier wideo. Ich pomysłem jest dokładne oznaczenie wszelkich lootboksów i jasne wskazanie szansy, jaką mają na wylosowanie przedmiotów gracze.
– Jedyne, co możemy zrobić, to oznaczyć lootboksy na tyle klarownie jak to tylko możliwe, aby gracze rozumieli, co w nich dostają. Co nabywają, jeśli zdecydują się na zakup, ponieważ kochają daną grę. Mają do tego pełne prawo – Michael Warnecke z ESA (Entertainment Software Association) zreferował na przesłuchaniu przed Federalną Komisją Handlu USA stanowisko Sony, Microsoftu i Nintendo.
Oznacza to, że już niedługo przy lootboksach w grach spodziewać możemy się pełnych informacji odnośnie stopnia losowości danego przedmiotu. Trzy wielkie firmy mają bowiem w rękach skuteczne narzędzie do wymuszenia tego na producentach – mus takiego oznaczenia może być jednym z warunków udostępniania gry na danej platformie.