Aniołowie zbrodni 8 [RECENZJA]: manga pełna ognia
Aniołowie zbrodni mówią o tym, że nikt nie rodzi się potworem
Kiedy Raychel zostaje uznana za czarownicę, rozpoczyna się prawdziwe piekło. Dosłownie i w przenośni. Sceny płomieni spalających ciało dziewczyny są mocno dramatyczne i jednocześnie przesiąknięte absurdem. Zwiększają także dynamikę historii, która w siódmym tomie mocno zaczęła siadać. Niestety tylko na chwilę, ponieważ kiedy akcja naprawdę się rozkręca, to autor gwałtownie ją urywa, aby resztę tomu poświęcić na analizę przeszłości Zacka.
Z jednej strony daje to pewne przesłanie, mówiące o tym, że nikt nie rodzi się z gruntu zły. Po prostu środowisko, w którym się wychowujemy i doświadczenia, jakie zbieramy, są w stanie całkowicie zmienić nasz charakter. W przypadku Zacka trudna przeszłość dosłownie robi z niego potwora. Przybliżenie jego przeżyć nie sprawia jednak, że czytelnik zacznie lubić tę postać.
Zresztą Ray także nie da się zwyczajnie lubić. Te dwie główne postacie intrygują i stanowią serce tej nietypowej mangi, ale nie są w żaden sposób sympatyczne. Być może odbiór kreacji Ray zmieni się po informacjach, które znajdą się w dziewiątym tomie? W końcu tak długo akcja działa się na poziomie B2, że pora już iść dalej. A im wyżej, tym bliżej prawdy o Ray!
Wiara czyni cuda?
Jak można się łatwo domyślić, Ray nie ginie na stosie podpalonym przez pastora. Udaje jej się uwolnić i wdaje się w przepychankę słowną na temat boskości, zbawienia i wiary ze strażnikiem poziomu B2. Tym samym Aniołowie zbrodni 8 zawierają w sobie ciekawą dyskusję na temat natury Boga. Krytykują także przypisywanie sobie boskich mocy przez duchownych źle rozumiejących swoje zdania.
Wątek ten nie jest opisany wprost, jest bardzo nienachalny, a jednak nie sposób go nie dostrzec. Dzięki temu recenzowani Aniołowie zbrodni są czymś więcej niż prostą historią o walce złej ze złymi (bo Ray ewidentnie nie jest dobrą osobą, co było zasygnalizowane w pierwszym tomie). Ogromna determinacja, aby pomóc Zackowi jeszcze mocniej uwidacznia złe cechy Ray (np. dziewczyna bez wahania podsuwa pastorowi nóż do gardła). Z drugiej strony może to zostać uznane za akt heroizmu: poświęcenie własnej niewinności, jeśli będzie trzeba, aby tylko pomóc swojego towarzyszowi. A jednak i tak jest to egoistyczne, bo Ray po prostu oczekuje od Zacka spełnienia jego patologicznej obietnicy.
Recenzja Aniołowie zbrodni 8 – podsumowanie
Ósmy tom Aniołów zbrodni to mocne spowolnienie akcji i historia, która na spokojnie mogłaby zająć połowę obecnie zajmowanych stron. To ciekawa historia i wciąż dobrze się ją czyta, ale już tylko dzięki temu, że czytelnik bardzo chce poznać zakończenie “przygód” Ray i Zacka. W ósmym tomie jest już nieco za dużo dramatyzmu oraz spowalniania akcji poprzez przywoływanie przyszłości Zacka.
Jestem bardzo, bardzo ciekawa, co będzie dalej, ale najnowsza część jest na ten moment najsłabsza z całej serii. Da się ją przeczytać w 20 minut, będzie to przyjemnie spędzony czas, ale lektura pozostawi was z poczuciem, że akcja mogła się potoczyć znacznie szybciej i zdradzić znacznie więcej sekretów.
Interesuje cię jak wypadły wcześniejsze tomy?
- Aniołowie Zbrodni 1 – 3 – recenzja,
- Aniołowie zbrodni 4-5 – recenzja,
- Aniołowie zbrodni 6 – recenzja,
- Aniołowie zbrodni 7 – recenzja.
Gatunek/tematyka: akcja, dramat, horror, tajemnica, psychologiczny
Autor: Kudan Nazuka, Makoto Sanada
Data wydania: 1 października (tom VIII)
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Cykl: Aniołowie Zbrodni
Wydawca: Waneko