Gry RPG masowo remasterowane. To kiepski pomysł
Saga Baldur’s Gate oraz Icewind Dale na PlayStation 4
Nie ma co ukrywać – premiery gier 14-20.10 stoją pod znakiem remasterów. Oprócz Wiedźmina 3 na Nintendo Switch ukażą się również poszerzone edycje sagi Baldur’s Gate, Icewind Dale oraz Planescape: Torment. Te klasyczne gry RPG w remasterowanej wersji obejrzeć możemy chociażby tutaj:
Jak sami pewnie widzicie, niczego to nie urywa. Dzisiejsze gry RPG w rzucie izometrycznym mają lepszą animację i grafikę, ale dużo więcej się w nich nie zmienia. Zachodzi pytanie, do kogo są kierowane tego rodzaju odgrzewane kotlety?
Kto w to w ogóle będzie chciał dziś grać?
Każdy, kto już sięga po kamień, niech wstrzyma konie. Wyżej wymienione pozycje to absolutne klasyki i kamienie milowe gatunku. Nie podważam ich pozycji w panteonie klasyczków. Mają wspaniałą fabułę i grałem w nie za małolata do godziny piątej-szóstej nad ranem. Często wolałem ciśnięcie w Icewind Dale czy Baldur’s Gate 2 od wyjścia na melanż, a często czułem się równie kiepsko co na kacu, gdy kończyłem grę nad ranem.
Możemy spekulować kto ma być w mniemaniu restauratorów gier-dinozaurów grupą odbiorczą restytuowanych tytułów. Młodzi gracze? Dzisiejsze gry RPG to raczej głównie trójwymiar i akcja bez tur czy aktywnej pauzy. Tutaj trzeba wymienić, że Neverwinter Nights to również trójwymiar, ale gra wygląda strasznie słabo w kontekście dzisiejszych standardów gatunku.
Tytuły w izometrii cieszą się mniejszą popularnością niż niegdyś. Oczywiście istnieje spora grupa graczy, którzy te pozycje kupują i są wierni tego rodzaju rozwiązaniom. Ja sam się do nich zaliczam. Z niecierpliwością czekam na kolejną część Wasteland. Grałem w późnych 90. i wczesnych 00. w Baldur’s Gate, Baldur’s Gate 2, Icewind Dale, Icewind Dale 2, Planescape: Torment, Neverwinter Nights i Neverwinter Nights 2. Pomimo dobrej fabuły i klimatu nie dorastają do pięt dzisiejszym produkcjom w trójwymiarze czy rzucie izometrycznym.
Jaki procent środowiska fanów gier RPG kupi tego rodzaju produkty? Czy wśród młodszych graczy znajdzie się duży odsetek antropologów-amatorów, którzy znajdą czas, pieniądze i ochotę na badanie tego jak wyglądały cRPG w czasach swojej prehistorii? Szczerze wątpię, by tego typu graczy było wielu wśród młodszych gamerów.
Po co grać w stare gry RPG, jeśli nowe są lepsze?
Gdyby nie seria Baldur’s Gate i Icewind Dale, nie powstałaby seria Pillars of Eternity czy całkiem świeży Pathfinder: Kingmaker. Warto tu nadmienić, że gracze, którzy wyczekiwali na wersję Pillars of Eternity 2 na PlayStation 4 wreszcie dostaną to, na co czekali. Fani PS4 dostaną również ten drugi tytuł, Pathfinder: Kingmaker, dopiero z końcem roku, ale gra na PC prezentuje się znakomicie, także i tu zawodu raczej nie będzie. A jeżeli tego mało, na końcówkę tego roku lub początek przyszłego zaplanowana została jeszcze konsolowa premiera Tower of Time – klasycznej gry RPG w świecie fantasy.
Wszystkie te gry, które jechały na silniku Infinity Engine, są świetne i nie zawiodły oczekiwań fanów gier RPG. BG 1, 2 i reszta wymienionych tytułów cechował klimat i fabuła. Stały w opozycji do hack’n’slashowych pozycji na rynku. Dawały graczom coś więcej niż tylko adrenalinę. Podrasowany silnik Infinity cechuje dzisiejsze produkcje cRPG w rzucie izometrycznym tak jak cechował ich pierwowzory.
Powyżej wymieniłem trzy nowsze produkcje, które rozwijają koncept znany z Baldur’s Gate, Icewind Dale i Planescape: Torment. Ten ostatni doczekał się jakiś czas temu enigmatycznej drugiej części o nazwie Tides of Numenera. Izometryczne cRPG w klimacie BG/ID/PT mają swoich następców, którzy korzystają z dzisiejszych możliwości graficznych i animacyjnych. Tu nasuwa się wniosek – jedyna rzecz, która przyciąga do tych wszystkich remasterów starych gier RPG to doskonała fabuła. Tylko niestety nie da się uniknąć tego dysonansu poznawczego. W dzisiejszych realiach tamte tytuły prezentują się słabo. Gra się w nie topornie.
Podsumowanie – po co reanimować stare gry RPG?
Wielkimi krokami zbliża się premiera Baldur’s Gate 3. Starsi gracze może będą chcieli przed zagraniem w trójkę pograć w poprzednie części. U młodszych jednak wywoła obrzydzenie topornością rozgrywki. Dla wydawców może to dobra okazja, by odświeżyć markę, ale w mojej opinii to zwykły skok na hajs i żerowanie na sentymentach starych graczy. Baldur’s Gate 3 broni się sam, a genialny trailer przyciągnie więcej młodszych gamerów niż pikseloza z pierwszej części.
Jeżeli gracze non profit zabierają się za modowanie i mixują Skyrim ze starszym Morrowindem (by przywrócić świetną fabułę w nowocześniejszej oprawie), to czemu developerzy od BG nie robią starych części, które wyglądają jak nowe Pillars of Eternity? Szczególnie, że w przeciwieństwie do zajawkowiczów-moderów gier RPG stoją za nimi realne środki, aby wykonać taki ruch.