Osmosis – niepokojący serial już w Netflix!
Mniej głośnych premier, ale ta będzie szeroko komentowana
Gdyby nie potrzeba nadrabiania starszych produkcji (skusiliście się na The Walking Dead w Netflix?), platformy amerykańskiego giganta VOD nie odwiedzałbym w marcu zbyt często. Jasne, w recenzji After Life zachwycałem się dziełem Ricky’ego Gervaisa, ale poza nim oferta seriali Netflix w marcu 2019 świeciła pustkami. Po wspomnianym tytule oraz obejrzanym w zeszłym miesiącu Sex Education nie miałem raczej ochoty na kolejną dawkę brytyjskiego humoru, więc głośne Turn Up Charlie z Idrisem Elbą odpuściłem. Co więcej pozostało?
Chyba tylko dzisiejsza premiera Osmosis – serialu zapędzającego się na niebezpieczne wody. Choć znając nosa Netfliksa, ta historia może nie osiąść na mieliźnie i zaproponować naprawdę ciekawą wizję świata za lat dziesiąt. – Paryż, niedaleka przyszłość. Technologia pokonała ostatnią z granic, jaką było rozszyfrowanie tajemnicy prawdziwej miłości. Od kiedy aplikacja randkowa o nazwie „OSMOSIS” pozwala użytkownikom dobrać partnera ze stuprocentową dokładnością, każdy może odnaleźć swoją bratnią duszę – jesteśmy zachęcani przez oficjalną notę serialu. – Jednak jaką cenę przyjdzie nam zapłacić za powierzenie swojego życia miłosnego algorytmowi, gdy w zamian za obietnicę miłości na wieki dajemy technologii dostęp do najgłębszych zakamarków naszych umysłów i najbardziej skrywanych tajemnic naszych serc? – akcja zagęszcza się i zapowiada produkcję, na temat której będzie się dyskutowało.
Osmosis – premiera już dziś w Netflix!
Lubimy grzebać w zagadnieniach etycznych, którymi prawdopodobnie nigdy nie zajmiemy się w praktyce. – Androidy jak czarnoskórzy niewolnicy lub ofiary holokaustu? Może być to zbyt daleko idąca metafora, ale wraz z rozwojem technologii częściej stykali będziemy się z pytaniami o granice, w ramach których kształtować powinniśmy swoje zachowanie względem maszyn – zapowiadaliśmy wartą uwagi publikację Androidy śnią wyłącznie o człowieczeństwie?, przekrojowy tekst Tomasza Pstrągowskiego. Serial Osmosis stawia nas przed pytaniem, na które odpowiedź ciśnie się na usta z automatu – czy warto oddawać w ręce maszyn miłość?
Premiera serialu Osmosis zaplanowana jest na 29 marca. Przeczuwam hit na miarę innej niespodziewanej produkcji oryginalnej Netflixa – La Casa de Papel. Tym razem jest napędzający ludzi strach przed technologią (przeczytajcie choćby naszą recenzję Detroit. Become Human!), są uczucia i jest niesamowity język. Szaleńczy napad i walka z wiatrakami brzmiały dobrze po hiszpańsku, w narracji o miłości lepiej sprawi się francuski, a to właśnie ludzie i ich emocje będą prawdopodobnie głównym tematem ośmioodcinkowego serialu Osmosis.
Co więcej, zagrożenia idące za postępem technologicznym nie będą ukazane tam w biało-czarnych barwach. – Technologia w Osmosis sama w sobie nie wytwarza dystopii czy utopii. To tylko narzędzenie, na które różni ludzie przekładają różne marzenia i lęki, co wychodzi na dobre lub na złe. Ten poziom niuansów i samoświadomości czyni z Osmosis powiew intelektualnej świeżości – pisał w The Verge Noah Berlatsky. Miejmy nadzieję, że nie jest to opinia na wyrost. Jeżeli entuzjastyczne przewidywania recenzenta się spełnią, premiera serialu Osmosis będzie frapującym zalążkiem do poważniejszych rozmów.