Bo to zła kobieta była… – Skopano #8
Skopano na festiwalu w Cannes
Kino sensacyjne nie za często przenika się z szeroko rozumianym kinem festiwalowym – artystycznym i autorskim, dążącym raczej w stronę introspektywnych dramatów niż w stronę eksplodującej, krwawej sieczki. Tym większe zainteresowanie budzi więc przypadek, gdy film akcji debiutuje na festiwalu w Cannes, by po projekcji otrzymać czterominutową owację na stojąco. Nie byłem co prawda w Cannes, ale widziałem Panią Zło i wcale mnie ta entuzjastyczna reakcja nie dziwi.
Film jest pełną fantazyjnie ukazanej przemocy opowieścią o profesjonalnej zabójczyni. Po krwawej jatce zostaje ona przechwycona przez agencję wywiadowczą i przeznaczona do realizowania państwowych zleceń. Jak to zwykle jednak w takich historiach – prędzej czy później przeszłość wraca, by dziabnąć ją w tyłek.
Pani Zło – miłość, zdrada, akcja, romans…
Na podstawowym poziomie fabuła Pani Zło to sensacyjna historia jakich wiele. Jest tu miejsce na miłość, zdradę, akcję, romans, obowiązkowy twist, a wszystko to w achronologicznej strukturze. Jednocześnie scenarzysta i reżyser Jung Byung-gil bawi się zachodnimi wzorcami. Główna bohaterka, Sook-hee, to skrzywdzona panna młoda, co przywodzi na myśl Kill Billa (a to nie jedyne nawiązanie do Tarantino). Jednocześnie agencja wykorzystująca wyszkolone młode dziewczęta przypomina Nikitę Luca Bessona.
Być może ukłony w stronę kina Zachodu kupiły koreańskiej produkcji sympatię widowni w Cannes, ale jeśli coś przekonało ją do owacji, to raczej poziom realizacji scen akcji. A te są majstersztykiem. Pięciominutowa sekwencja otwierająca film to jedna z najlepszych scen kina kopanego ostatniej dekady, dorównująca fantazją i warsztatem ekipy co lepszym fragmentom z obu indonezyjskich Raidów.
Długa i satysfakcjonująca orgia przemocy
Otóż pierwsza scena to jedno długie ujęcie, w trakcie którego bohaterka pozbawia życia kilkudziesięciu osobników. Bez wstępu. Po prostu wjeżdża na ostro i zaczyna się orgia przemocy. Nie liczy się jednak tylko jak ona to robi (a robi to niezmiernie dynamicznie i krwawo). Ważne także jak to przedstawiono.
Większość sceny to perspektywa z jej oczu, niczym w grze komputerowej, i to zza jej pistoletu widać kolejne strzały, czy też z bliska widać wrogów mordowanych w bezpośrednim starciu. W finale sceny kamera odjeżdża nieco w bok, w dalszym ciągu wprawiając w osłupienie choreografią, której musieli nauczyć się zarówno kaskaderzy, jak i operator.
Pani Zło w scenach akcji autentycznie błyszczy, czy są to drobne sekwencje przedstawiające realizację zleceń, oszałamiająca scena początkowa, czy równie niebanalny finał, gdy bohaterowie biją się w pędzącym autobusie, a ciasna przestrzeń nie przeszkadza kamerze krążyć dokoła nich czy wyjeżdżać poza obręb pojazdu.
Pani Zło – podsumowanie
Czuć tu dialog z kinem zachodnim zarówno na poziomie fabuły, jak i w sekwencjach kopania i strzelania, bo powinny one przypaść do gustu zarówno fanom Raidów, jak i Johnów Wicków czy Atomic Blonde. Koreańczycy, idąc w konkretne gatunki, nie idą w półśrodki.
Pani Zło to jeden z najlepiej zrealizowanych filmów o zabójcach bieżącej dekady. Na pewno warto obejrzeć go w całości, ale każdy fan podobnych produkcji powinien sobie obrać za punkt honoru obejrzeć przynajmniej scenę początkową. Wątpię jednak, by ktoś po niej przerwał seans.
Dotychczas w cyklu Skopano omówione zostały następujące filmy:
- Bruce Lee – Skopano #1
- Fenomen Mortal Kombat – Skopano #2
- Noc pełna przemocy – Skopano #3
- Matrix – Skopano #4
- Człowiek o żelaznych pięściach – Skopano #5
- Latające miecze ze Smoczej Bramy – Skopano #6
- Riki-Oh: The Story of Ricky – Skopano #7
- Pani Zło – Skopano #8
Grafika: HanCinema.