Olimpia de Gouges – jedna z ciekawszych herstorii [RECENZJA]
Kolejna silna kobieta w Kulturze Gniewu
Bywają czasem wiadomości ze świata komiksu, które potrafią i mnie ucieszyć. Jedną z nich była zapowiedź Kultury Gniewu albumu opowiadającego o życiu Olimpii de Gouges. Miałam nadzieję, że czeka mnie wspaniała przygoda. Przygoda okazała się być tymczasem przeprawą, przez którą nie mogłam przebrnąć przez długie tygodnie.
Niemal pięciusetstronicowy biograficzny album Olimpia de Gouges rozpoczyna się sytuacją intymną, których w tej opowieści jest wiele. Nie jest to jednak sytuacja z udziałem tytułowej bohaterki, ale jej rodziców – Anny-Olympe Mouisset oraz Jeana-Jacques’a Lefranca de Pompignana. Olimpia jest owocem ich długoletniego romansu-mezaliansu. Jej matka była córką guwernera Lefranca i jego chrześnicą, a, gdy urodziła ich dziecko, była mężatką i matką dwojga dzieci – Jeana i Jeanne. W dodatku, jej kochanek był markizem, ale żądze nie przejmują się społeczną drabiną.
Marie Gouze, czyli Olimpia, przychodzi na świat w 1748 roku. Otrzymuje nazwisko męża swojej matki – Gouze – ale utrzymuje regularne kontakty ze swoim biologicznym ojcem. Pierre Gouze umiera dwa lata po narodzinach Olimpii, a wdowa po rzeźniku liczy na to, że jej kochanek, miłość jej życia, zechce się z nią związać. Ten, mimo że chętnie zajmuje się córką i kontynuacją romansu, nie chce wiązać się z wdową. Anna-Olympia wychodzi ponownie za mąż mężczyźnie, który nie przypada do gustu Marie. Zamążpójscie jej matki oznacza dla dziewczynki zerwane relacje z biologicznym ojcem.
Kim była Olimpia de Gouges?
Nastoletnia Marie – ku niezadowoleniu rodziny – bardziej niż ubijaniem świńskiej krwi i szukaniem męża zainteresowana jest literaturą i filozofią. Wówczas ukazują się zakazane pozycje wydawnicze, takie jak pierwszy tom Encyklopedii pod redakcją Diderota i d’Alemberta, Emil, czyli o wychowaniu czy Umowa społeczna Rousseau. Olimpia z zapałem czyta, chce dyskutować o przeczytanych pozycjach i sporach między autorami. Przełamując swój początkowy opór wychodzi za mąż Louisa-Yves Aubry’go, kuchmistrza, który umiera wkrótce po daniu jej syna. Marie zostaje wdową i przyjmuje pseudonim, którym będzie się posługiwać do końca życia – Olimpia de Gouges.
Po śmierci męża kobieta nie wychodzi za mąż, ale nie można powiedzieć, że stroni od męskiego towarzystwa. Otaczają ją różni mężczyźni, to osoby ważne w państwie, np. jej wieloletni kochanek, za którego nie chciała wyjść – Jacques Bietrix. W jej biografii nie brakuje artystów, filozofów i polityków. Nie zawsze Olimpia związana jest z nimi relacjami erotycznymi, chociaż nie należy do nieśmiałych kobiet.
Młoda wdowa kształci się i zaczyna sama pisać. W trzy lata po przeprowadzce do Paryża wymieniona zostaje na liście śmietanki towarzyskiej. Zna arystokratów, zwłaszcza tych, którym bliski jest, tak jak i jej, teatr. Sama zresztą tworzy amatorskie przedstawienia, ale chce znaczyć więcej. Spod jej pióra wychodzi m.in. sztuka o niewolnictwie – potępia je, co jest odważnym krokiem, biorąc pod uwagę fakt, że Francja jest państwem kolonialnym. Olimpia chce, aby jej sztuka o niewolnictwie została pokazana w Teatrze Francuskim, ale popada w konflikt z aktorami i prawie trafia do Bastylii.
Z opresji ratują ją towarzyskie koneksje. Olimpia doświadcza ostracyzmu, ale nie ugina się. Wciąż ma ważnych przyjaciół. Pisze kolejne sztuki, wydaje broszury, w których wykłada swoje pomysły dotyczące funkcjonowania państwa. Publikuje „Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki”. Śmiało a nawet ironicznie komentuje bieżące wydarzenia we Francji przy czym często zmienia front. Posiadanie oponentów w rewolucyjnych czasach nie jest bezpieczne. O tym przekonuje się szczególnie pod koniec swojego życia. Jej afisze zapewniają jej pobyt w więzieniu i, mimo procesu, który był farsą, bilet w jedną stronę na szafot. Kobieta wierzy, że jej znajomości będą w stanie ocalić jej życia, ale tak się nie dzieje. Olimpia de Gouges zostaje zgilotynowana w wieku 45 lat.
Jedna z ciekawszych herstorii
Biografia Olimpii jest jedna z ciekawszych herstorii. De Gouges żyła w szalonym okresie w dziejach. To zmierzch monarchii, rewolucja francuska i jej krwawe żniwo oraz rewolucyjne odpryski, które i ją ostatecznie dotknęły. Komiks jest opowieścią o kobiecie, która wiedziała, że rzeczywistość, w której żyje, jest niesprawiedliwa (sytuacja kobiet, niewolników) i potrafiła to powiedzieć głośno. Wierzyła w to, co głosiła, nawet jeżeli swoimi przekonaniami nie zjednywała ludzi.
Olimpia zajmuje się prawami kobiet, oprócz sztuki o dziewczynie, która wbrew swojej woli została oddana do zakonu, w odpowiedzi na przyjętą przez króla „Deklarację Praw Obywatela” pisze tekst rewolucyjny, czyli „Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki’, w której to w pierwszym artykule przekonuje, że kobiety rodzą się wolne i pozostają wolne i równe w prawach mężczyznom. Każda kobieta oraz każdy mężczyzna ma według Olimpii prawo do wolności, własności (biorąc pod uwagę czasy, w których żyła Olimpia, punkt ten nie powinien dziwić), bezpieczeństwa oraz, a w zasadzie przede wszystkim, oporu przeciwko uciskowi.
Uciskowi, któremu szczególnie doświadczały kobiety. „- Jeśli kobiety są uznawane przez sądy za winne i ponoszą karę, to musimy dać im dostęp do urny i do trybuny.” Olimpia przekonuje, że jedynie według cnót i talentów powinny być obsadzane stanowiska, godności i funkcje publiczne i że powinien być do nich równy dostęp. Jej nowoczesne poglądy wzbudzają śmiech panów w perukach i rajtuzach. Czy to śmiech nerwowy? Może przeczuwali, że masowe przebudzenie kobiet coraz bliżej? „Kobieta musi korzystać z rewolucji i ogłosić swe prawa do równości!” – ogłasza Olimpia, jedna z pierwszych bojowniczek o prawa kobiet.
We Francji kobiety prawo wyborcze uzyskały dopiero w 1944 roku.
Mimo trudnych czasów – nie tylko dla kobiet, ale i innych grup nieuprzywilejowanych, czyli większości społeczeństwa XVIII-wiecznej tak Francji, jaki i Europy – w komiksowej biografii Olimpii dostrzeżemy kilka radosnych momentów. Nie tylko miłosnych uniesień, ale płynących z rodzinnych relacji, intelektualnych rozmów czy sukcesów teatralnych (np. powodzenie sztuki o nastolatce, która wbrew swojej woli ma zostać zakonnicą), rozgłosu, jaki przyniosły jej broszury czy nawet reakcji oponentów. Jednak przez większość opowieści oglądamy bitwę za bitwą.
Komiksowa Olimpia jest nieustępliwa i butna. Wie, że jej, kobiecie, jest w życiu o wiele trudniej niż mężczyźnie. Jest też troskliwa, to widać chciałby w tym jak zabezpiecza byt swojej matki czy – załatwiając kolejne posady synowi – troszczy się nie tylko o jego byt i przyszłość, ale karierę, dając przy tym samym świadectwo nepotyzmu i zepsucia elit.
Jak prezentuje się w komiksie Olimpia?
Za rysunki w biografii Olimpii odpowiada Catel. Na okładce biograficznego komiksu o słynnej „podżegaczce” zobaczymy ją samą – z bronią, czyli piórem i papierem. W sukni, ze wspomnianymi akcesoriami, niczym królewskimi insygniami, zapatrzona jest w dal i wygląda jakby coś knuła. Trochę bawi mnie fakt, że biografia kobiety walczącej o prawa kobiet, czyli de facto ze stereotypem, że płeć piękna nie powinna decydować o ważnych sprawach i obejmować państwowych urzędów, jest w różowym kolorze – tym powszechnie i stereotypowo uznawanym za „dziewczęcy”. Ktoś tu puszcza do czytelników oczko?
Na okładce znajdują się jedyne kolorowe rysunki, kadry wewnątrz albumu są czarno-białe. I dobrze, bo biorąc pod uwagę setki stron i niewielkie kadry, można by dostać oczopląsów. Catel ma przyjemną kreskę, ale nie ma w niej szczególnych cech, które mogłyby zachwycić. Są jednak pewne niespodzianki, widoczne dla czytelników, którzy przyjrzą się ciasnym kadrom. Takim smaczkiem dla mnie są maleńkie postacie mundurowych, będące raczej tłem, którzy po jednym z krwawych starć, ściągają z poległych ubrania i nagich wrzucają na wozy.
Kolejnym rysunkowym smaczkiem jest odniesienie do jednego z najbardziej znanych obrazów Delacroix’a, Wolności wiodącej lud na barykady, przedstawiającą jedną z amazonek rewolucji. U Catel postać w dłoniach dzierży miecz oraz flagę, a okala ją mrok. W przeciwieństwie do Delacroix’a Catel nie zdziera z piersi kobiety szat. Obrazy z ulicznych zamieszek i starć pełne są agresji i ekspresji, ale mimo tego bez problemu Catel przechodzi do mniej brutalnej codzienności Olimpii. Tak przemoc, jak i intymność, odmalowuje z lekkością i bez żadnego problemu. Ilustracje przedstawiające sytuacje intymne są narysowane ani w sposób pruderyjny ani wulgarny.
Najbardziej przejmujące kadry chyba jednak te ostatnie, pokazujące Olimpię przed zgilotynowaniem. To chociażby ten, na którym siedzi na krześle podczas, gdy obcinane są jej włosy. Dzieje się to w otoczeniu mężczyzn – strażników i urzędników – którzy wydają się być znużeni sytuacją. Dla nich, przygotowanie kogoś do zgilotynowania (bo przecież nie do śmierci) jest codziennością. Olimpia wydaje się być pokonana, ale pogodzona z losem. Droga na szafot jest także przygnębiająca – jest szaro, deszczowo i jakby nierzeczywiście.
Olimpia de Gouges – podsumowanie recenzji
Scenariusz komiksu przygotował Jose-Louis Bocquet. Miał przed sobą niełatwe zadanie. Fabuła się ciągnie i nie może skończyć. Pokazanych jest mnóstwo wydarzeń z życia Olimpii, które niekiedy występują po sobie zgodnie z chronologią, ale po części jakoś bez ładu, przez co ma się poczucie urwania scen czy nawet wątków. Z kolei im bliżej końca albumu, tym bardziej narracja wydaje się być poszatkowana i chaotyczna. Jakby sami autorzy mówili w ten sposób, że już chcą jak najszybciej ten opasły komiks skończyć. Uczucie, że autorzy chcą Olimpię jak najszybciej zaprowadzić na szafot, zgilotynować i zostawić nas z tą historią, towarzyszyło mi przez ostatnie kilkadziesiąt stron.
Przy okazji historii. Tak, jak wcześniej wspomniałam, autorzy mieli przed sobą niełatwe zadanie, bo Olimpia nie tylko sama była fascynującą postacią, ale i w takich żyła czasach. XVIII- wieczna Francja to czas wielu dynamicznych zmian. Nie sposób było pominąć kontekst historyczny. Jak to wyszło? Dość chaotycznie. Osoby, które nie są frankofilami i znawcami historii tamtego okresu w dziejach Francji, mogą się gubić w opowieści, a przez to doznawać uczucia znużenia.
Autorzy komiksu na końcu wydawnictwa umieścili kalendarium najważniejszych wydarzeń z życia Olimpii oraz Francji, bo przypomnę, że jej los jest ściśle powiązany z ówczesną francuską polityką. Kalendarium pozwala sobie nie tylko przypomnieć, ale i rozeznać w temacie politycznych sporów, bojów i śmiertelnych cięć. Na kartach komiksu pojawiają się również liczne, faktycznie żyjące, postacie. Także i ich autorzy postanowili przybliżyć czytelnikom. Pytanie tylko czy czytelnicy do nich dotrwają?
Tak, jak pisałam w recenzji komiksu Artemizja, opowiadającym o włoskiej malarce, tak i w przypadku ilustrowanej biografii o Olimpii najbardziej cieszy mnie to, że powstała i mogą zapoznać się z nią polscy czytelnicy. Jednak Olimpia de Gouges to tom z kilku powodów trudny. Jest okrutnie długi przez co dość nużący. Ma jednak wartość edukacyjną i jest dobrą lekturą dla cierpliwych entuzjastek i entuzjastów dziejów rewolucyjnej Francji oraz postaci z nimi związanych.