Irlandczyk w Netflix – premiera już 27 listopada [ZAPOWIEDŹ]
Premiera Irlandczyka – powrót Scorsesego w głośnym stylu
Bez względu na to jak publiczność odbierze Irlandczyka, trzeba przyznać jedno – film ten to jedna z najbardziej wyczekiwanych premier sezonu, a nazwisko amerykańskiego reżysera znowu figuruje w obiegu społecznym nad wyraz często. Od czasu Wilka z Wall Street o nowojorskim filmowcu było bowiem stosunkowo cicho. Przyczyną tego nie była bynajmniej przerwa w pracy.
Scorsesse nakręcił Milczenie, wyreżyserował pierwszy odcinek serialu Vinyl, nie zabrakło także projektów krótkometrażowych oraz dokumentalnych. Niemniej o samym artyście było stosunkowo cicho, co wyraźnie zmieniła produkcja Irlandczyka. Stało się tak, po pierwsze, za sprawą obsady, jaką skompletował Scorsese, po drugie zaś obrał gatunek, za jaki jest szczególnie ceniony.
Oczywiście krzywdzącym byłoby jednoznaczne utożsamianie zdobywcy statuetki Oscara (2007) z kinem gangsterskim. Scorsese przecież to artysta niezwykle wszechstronny i kreatywny, odnajdujący się na wielu polach gatunkowych oraz tematycznych. Dość wspomnieć skromne w formie dramaty obyczajowe (Alicja już tu nie mieszka), filmy religijne (Ostatnie kuszenie Chrystusa), musicale (New York, New York), komedie (Po godzinach), dokumenty (Ostatni walc, Rolling Stones w blasku świateł), utwory kostiumowe (Wiek niewinności), psychologiczne (Taksówkarz, Ciemna strona miasta) czy sportowe (Wściekły byk, Kolor pieniędzy), nakręcone z rozmachem inscenizacyjnym biografie (Aviator, Kundun – życie Dalaj Lamy), kryminały (Wyspa tajemnic, Infiltracja), thrillery (Przylądek strachu), a nawet dzieła familijne (Hugo i jego wynalazek)…
Powyższa wyliczanka dobitnie pokazuje jak różnorodny w swojej filmowej działalności jest Scorsese. Niemniej ze względu na filmy, takie jak Ulice nędzy, Chłopcy z Ferajny czy Kasyno, dość często mówi się o nim jako mistrzu kina gangsterskiego. Na przestrzeni wielu lat bogatej kariery Scorsese nieraz ponawiał angaż tego samego aktora do nowego projektu i stąd jako jego stały współpracownik kojarzony był najpierw Robert De Niro, a następnie Leonardo DiCaprio. Przy okazji Irlandczyka do usług amerykańskiego reżysera powrócił ten pierwszy.
Obsada Irlandczyka – stara gwardia znowu razem
Nie bez przyczyny wspomniałem o De Niro, ponieważ to właśnie skład obsady wzbudza największe emocje wśród niecierpliwej publiki. Dwukrotny laureat statuetki Oscara rozpoczął współpracę ze Scorsesem przy Ulicach nędzy w roku 1975, a kolejno pojawiał się na planie zdjęciowym przy kręceniu Taksówkarza, New York, New York, Wściekłego byka, Króla komedii, Chłopców z Ferajny, Przylądku strachu i Kasyna. Sam De Niro zresztą wiele się od autora tychże filmów nauczył, czego dowodzi wyreżyserowany przez niego i nakręcone w Scorsese’owym duchu Prawo Bronxu (1993).
Dlatego ponowne zatrudnienie dwukrotnego zdobywcy statuetki Oscara to pewne domykanie długiego rozdziału. Biorąc pod uwagę zaawansowany wiek Scorsesego (niedawno obchodził 77 urodziny), można przypuszczać, że do współpracy tych dwóch gentlemanów zbyt wiele okazji już nie pozostało. Na szczęście Irlandczyk nie powinien być tą ostatnią, biorąc pod uwagę następny projekt amerykańskiego filmowca, czyli Killers of the Flower Moon.
Irlandczyk to nie tylko De Niro, lecz także inni aktorzy, którzy w przeszłości wykreowali pod okiem Scorsesego kapitalne role. Jest przecież fantastyczny Harvey Keitel (Ulice nędzy, Taksówkarz, Ostatnie kuszenie Chrystusa) czy zdobywca statuetki Oscara za kreację w Chłopcach z Feryjny Joe Pesci (występujący także we Wściekłym byku oraz Kasynie).
Świeższym nazwiskiem jest Bobby Cannavale, z którym Scorsese miał okazję pracować przy okazji serialowych produkcji takich jak Vinyl oraz Zakazane imperium. Stawkę uzupełnia wspaniały Al. Pacino, który co prawda z autorem Irlandczyka nigdy wcześniej nie pracował, ale jest postacią silnie kojarzoną z De Niro. To przecież właśnie ten duet (uzupełniony Valem Kilmerem) zadecydował o fenomenie Gorączki, a obydwaj wykazali się wielkim kunsztem aktorskim w drugiej części Ojca chrzestnego (pomimo że losy ich postaci przypadły na inne punkty na fabularnej osi czasu).
Jedyną kontrowersją czy po prostu czymś, co rodzi pewne wątpliwości, jest zabieg odmłodzenia aktorów. Nie będziemy oglądać na przykład niemal 80-letniego Pacino, tylko jego młodszą o kilka lat wersję. Jest w tym coś sztucznego, budzącego podobne uczucia jak w przypadku komputerowo wygenerowanych a nieżyjących już aktorów. Wyczuwalna jest tu pewna nuta fałszu, choć oczywiście należy mieć na uwadze, że zabiegi odmładzania/postarzania obecne są w świecie X Muzy od wielu, wielu lat… A że niesie to ze sobą różne efekty stanowi inną sprawę.
W kwestii obsady warto podkreślić jeszcze jedno – tego kojarzonego z nazwiskiem reżyserem grona artystów nie tworzą wyłącznie aktorzy. W przypadku stanowisk technicznych również możemy wskazać interesujące nazwiska. Za zdjęcia odpowiedzialny był Meksykanin Rodrigo Prieto, współpracujący niedawno ze Scorsesem przy Milczeniu, a wcześniej stojący za kamerą na planie Alejandro Gonzáleza Iñárritu (zanim nastała era Emmaneula Lubezkiego). Muzykę skomponował Robbie Robertson, po raz ostatni uczestniczący w tak dużym audiowizualnym projekcie w roku 1982 i produkcji Króla komedii. Scenariusz napisał Steven Zaillian (zdobywca statuetki Oscara za skrypt do Listy Schindlera Stevena Spielberga), obraz zmontowała natomiast Thelma Schoonmaker – obecna w obsadzie Scorsesego od 1980 roku i przygotowywania ostatecznej wersji Wściekłego byka!
Irlandczyk wobec tego to niemal 100% Scorsese’owski film i właściwie na każdym polu trafiamy na nazwisko silnie połączone z twórczością amerykańskiego filmowca.
Scorsese vs Marvel – czyli wiele hałasu o nic
Na premierę Irlandczyka czekają nie tylko fani reżysera, ale przypuszczalnie również niejeden sympatyk Uniwersum Marvela czy po prostu szeroko pojętego kina rozrywki. Wszystko za sprawą niedawnych wypowiedzi Scorsesego i w efekcie gorących komentarzy zwrotnych, jakich nie szczędzili oburzeni kinomani. Jeżeli Irlandczyk okaże się produkcją nieudaną, to z pewnością nie zabraknie wypowiedzi jak to Scorsese nie potrafi tworzyć wielkiego kina itd.
Cały ten powstały cyrk jest o tyle śmieszny, że przecież od tylu lat toczą się rozmaite polemiki pomiędzy krytykami filmowymi czy po prostu z udziałem samych filmowców, a już zwłaszcza reżyserów. Najwyraźniej w tym najświeższym konflikcie jedna ze stron jest przesadnie wrażliwa na swoim punkcie i wprawia mnie w zdumienie fakt, że podzielenie się opinią przez Scorsesego (do której ma prawo jak każdy widz) wywołało taki szum… Cóż, oby całe to zamieszanie ustało jak najszybciej i nie było już głośno o wojence Marvel vs Scorsese i Coppola.
Irlandczyk – na Netflix od 27 listopada
Na sam koniec artykułu zamieszczam finalny zwiastun Irlandczyka. O samej fabule na temat filmu niczego więcej nie napiszę, albowiem może to tylko niekorzystanie wpłynąć na odbiór tego mocno wyczekiwanego dzieła. Jeżeli natomiast są osoby, które pragną poznać namiastkę świata, jaki przygotował Martin Scorsese, to oczywiście mogą się zapoznać z poniższym trailerem: