Obsada Wiedźmina – oburzyłeś się na fake newsa?
Obsada Wiedźmina Netflixa to gorący temat
Ile razy zdarzyło Wam się zaobserwować, że znajomi szli na noże w tym temacie? Ja widziałem co najmniej kilkanaście dyskusji, które zamieniały się w zwykłe pyskówki. Wszystko za sprawą rzekomego przecieku, który rzuca światło na casting do roli jednej z głównych bohaterek. Ciri, to obok Yennefer jedna z najważniejszych postaci kobiecych uniwersum Andrzeja Sapkowskiego. Dokument, który wyciekł nie ma potwierdzonej przez Netflix autentyczności. Według niego National Youth Theatre, szkolący młodych aktorów w UK poszukiwał młodej aktorki BAME (Black, Asian and minority ethnic ).
Kiedy pokopiecie głębiej okazuje się, że wszystkie portale, które zajęły się tą świeżynką podają info w dwojaki sposób. Jedne podają info, że przeciek to oficjalne ogłoszenie NYT, a pozostałe podają info, że do ogłoszenia dokopał się użytkownika Reddit, czyli coś na kształt anglojęzycznego Wykopu. To pierwsza rzecz, która budzi wątpliwości co do legitności tego niusa. Robi się jeszcze śmieszniej, gdy portale opierają ten głuchy telefon na bazie informacji podanych przez fanowskie fora.
Krzywe zwierciadło rzetelnych mediów
Era informacyjna doprowadziła nas do czasów postprawdy. Ciężko ocenić czy ten kolejny krok to regres czy progres. Pozostaje nam jedynie zaakceptować, że tak wygląda zastana przez nas rzeczywistość. Transparentność stała się luksusem, a niektórzy w ogóle nie dostrzegają w niej żadnej wartości. Jesteśmy zalewani fake newsami i do nas należy odsiewanie ziaren od plew.
Niestety w zgiełku codzienności brakuje nam zwyczajnie czasu na weryfikowanie wszystkich źródeł z których czerpiemy informacje. Umiejętnie spreparowana fikcja może się wydawać faktem. Brzmi to jak wstęp do jakiejś konspiracyjnej teorii, ale w rzeczywistości co i rusz jesteśmy atakowani informacjami, które mają w nas wyzwolić konkretne uczucia. To po prostu obosieczny miecz wolności słowa lub precyzyjniej – krzywe zwierciadło rzetelnych mediów.
Refleksja na temat rasizmu
Różne środowiska mają swoje interesy w rozsiewaniu zarówno fałszywych informacji, jak i tych nie mówiących całej prawdy. Liczy się narracja. Wróćmy jednak do tematu związanego z burzą w social media, którą wywołał ten fake news. Cała sprawa to dosyć skomplikowany przykład próby odwrócenia progresywnego wektora, który nadał swojej powieści Andrzej Sapkowski w czasach gdy ją pisał.
Seria ma swoje lata, co w całej sprawie również jest istotną kwestią. To co było metaforą fantasy ukazującą tragizm świata pogrążonego w wojnie, rasizmie i szerzej pojętej pogardzie dla inności jest dla wielu ludzi o lewicowych poglądach zbyt mało wyboldowane i jaskrawe.
Refleksja, która jest podana na tacy przez autora książki nie jest dla nich wystarczająca. Oczywiście zawodzi tu czynnik ludzki i najczęściej mamy do czynienia z ludźmi, którzy książki najzwyczajniej w świecie nie czytali. Nie przeszkadza im to jednak zabarykadować się we własnej głowie i przypinać sceptycznym co do tej informacji znajomym łatkę rasistów.
A po obu stronach konfliktu…
Ilość hejtu i zacietrzewienia po obu stronach konfliktu sięga granic absurdu. Ja sam toczyłem ponad kilkanaście dyskusji na temat obsady Wiedźmina. Głównie za pośrednictwem social media. Mój znajomy imputował kilka razy mi i reszcie ekipy z którą zdarza nam się grać w planszówki, że nasza niechęć jest symptomatyczna dla rasizmu. Nic nie pomagało.
Nawet podanie przykładu Scarlett Johhanson w ekranizacji Ghost in the Shell jako tego samego rodzaju faux pais względem lore dzieła źródłowego adaptacji. Czułem, że walimy grochem o ścianę i dyskusja jest jałowa. Czego bym nie zrobił to ziomek już zdiagnozował mnie i zatkał uszy na jakiekolwiek merytoryczne argumenty.
Rozmawiałem na ten temat na tablicy innego znajomego. Jego znajomy podsunął tezę, że obsada Wiedźmina to kolejny przykład socjotechniki stosowanej w social media przez alt – right. Środowisko to doskonale zna dzisiejszą lewicę i wie jak pokierować rozmową, aby poprowadzić polityczną poprawność na rubieże absurdu. Cieszy fakt, że nie wszyscy ludzie dają się wodzić za nos spryciarzom z alternatywnej prawicy.
Alt right okrada Sapkowskiego i zaprzepaszcza jego starania
To naprawdę kusząca perspektywa aby zwyzywać wszystkich, którzy się z nami nie zgadzają od rasistów. Problem z tym, że tacy zacietrzewieni rycerze politycznej poprawności sprawiają, że ludzie o bardziej umiarkowanych poglądach uciekają od ich fanatyzmu w stronę kreujących się na wyluzowanych altrajtowców. Liczy się narracja. Przykład z obsadą Wiedźmina jest o tyle ciekawy, że uniwersum Sapkowskiego ocieka historiami inności walczącej o przetrwanie w książkowym „Czasie Pogardy”.
Kiedy jego fanów stawia się pod ścianą i stygmatyzuje łatką rasisty ma miejsce hijack pewnej idei pierwotnej. Alt right okrada Sapkowskiego z tego co chciał przekazać i zaprzepaszcza jego starania opowiadania historii o nietolerancji w ramach fantasy (narracji, która w ten specyficzny sposób, w takiej stylistyce gatunkowej nie była stosowana nigdy). Ma miejsce pauperyzacja jego dorobku intelektualnego.
Poprawność polityczna a adaptacja Wiedźmina
Należy pamiętać, że na barkach twórców adaptacji ciąży wielka odpowiedzialność. Narażeni są na utyskiwanie fandomu i ciągłe skanowanie mniej lub bardziej rzetelnych przecieków. Muszą podchodzić do tematu z rozwagą i pietyzmem przy oddawania prawideł znanych z lore pierwowzorów adaptacji nad którymi pracują. Poprawność polityczna jest istotna w naszych realiach i gry czy filmy traktujące o bliższych nam ramach epokowych muszą prowadzić dialog ze współczesnymi wyzwaniami społecznymi.
Dobrym przykładem takiego pietyzmu w adaptacjach fantasy jest wychowany w Minas Ithil Haradrim ze Sródziemia: Cień Wojny. Umiejętny case wplecenie go w fabułę informuje, że jeżeli inkorporujemy jakiś element w ramach progresywności, to nie może stać okoniem do założeń lore. Nie ma nic rasistowskiego w tym, że fan chce, by adaptacja była jak najbardziej zgodna z wizją, którą roztoczył autor.
Warto w tym miejscu zastanowić się kto czerpie korzyści z triggerowania pewnych zachowań? Komu mogłoby zależeć na napuszczeniu i rozsierdzeniu fanów na polityczną poprawność. Ta fałszywka to świetny bait, a tak dobre baity prowokują do dyskusji. Tym samym generują ruch, a to jest wartość sama w sobie. Szczególnie w czasach gdy social media się starzeją, a internet jest coraz bardziej leniwy.
Dlatego też struktury, które stoją za moderowaniem mediów społecznościowych patrzą na takie socjotechniczne zabiegi przez palce. Filtrują tylko powierzchowne formy opresji czy hejtu dokładnie tak jak ludzie, którzy obrażają innych ludzi bez zadania sobie zachodu i sprawdzenia o czym tak naprawdę traktuje powieść. Jedynymi ofiarami tej fałszywki są zaskoczeni – gracze, fani książki, wszelakiej maści geeki, nerdy i osoby obeznane z tym co Sapkowski miał do przekazania.