Ostre słowa Thomasa Mahlera. Szef Moon Studios krytykuje marketing w świecie gier
A wszystko zaczęło się od…
Choć growa część Internetu skupia się obecnie na podsumowaniach finansowych branżowych gigantów i ich zapowiedziach, to uwagę społeczności zgromadzonej wokół forum ResetEra przykuł wpis Thomasa Mahlera, szefa Moon Studios, które odpowiada za stworzenie dwóch gier z serii Ori. Deweloper punktuje w nim kilka głośnych przypadków zwodniczego marketingu w branży gier – Mahler wskazuje zarówno na starsze przypadki (premiera No Man’s Sky), jak i te z ostatnich miesięcy (mowa rzecz jasna o działaniach CD Projektu wokół wydania Cyberpunk 2077). Zdaniem dewelopera jednak, tym, od którego wszystko się zaczęło, był Peter Molyneux:
Wszystko zaczęło się od Molyneux, który uważał, że lepszym pomysłem nie będzie mówienie o tym, na co pozwoli jego gra, a zmyślanie i popuszczanie wodzy fantazji, by podekscytować słuchaczy. I to było w porządku, dopóki ktoś nie wydał na tę grę pieniędzy. Grę, która pod żadnym względem nie przypominała tego, o czym opowiadał Peter. Ten trik uskuteczniał przez dobrą dekadę lub dłużej, a dziennikarze i gracze uwielbiali zarówno słuchać wujka Petera, jak i wszystkie te niesamowite rzeczy, które robi dla branży. Musiał wydać naprawdę słabe gry, by gracze oraz media w końcu się od niego odwrócili.
Brytyjski deweloper znany jest przede wszystkim ze stworzenia serii Fable, Dungeon Keepera czy Black and White, jednak w ostatnich latach swojej działalności Molyneux wywołał sporo zamieszania Curiosity: What’s Inside the Cube? oraz nigdy niedokończonym Godusem.
Niespełnione obietnice Seana Murraya
Następnie Mahler przechodzi do nieco świeższego przykładu, jakim jest No Man’s Sky. Przypomnijmy, że Hello Games wypuściło swoją produkcję w 2016 roku, jednak nie spotkała się ona z dobrym przyjęciem. Wiele osób zarzucało wówczas zespołowi, na czele którego stał Sean Murray, fałszywy marketing i błędy komunikacji, zwłaszcza jeśli chodzi o brak trybu wieloosobowego. Niemniej po czterech latach gra doczekała się szeregu poprawek, a na ostatnim The Game Awards została doceniona jako najlepiej rozwijana produkcja.
Potem pojawił się Sean Murray, który najwyraźniej uczył się tego (zwodniczego marketingu – dop. red,) prosto z podręcznika Petera Molyneuxa. Ten facet najwyraźniej po prostu uwielbia być w centrum i zwracać na siebie uwagę. Jeszcze kilka dni przed premierą No Man’s Sky opowiadał o trybie wieloosobowym, który nawet nie istniał i był bardzo szczęśliwy, pozwalając ludziom myśleć, że No Man’s Sky to taki kosmiczny Minecraft, w którym będzie można zrobić dosłownie wszystko. Oczywiście, kiedy No Man’s Sky w końcu wydano, pojawiło się wiele kontrowersji, bo produkt nie okazał się tym, jak opisywał go Murray. Co wtedy się jednak stało? Wydano kilka aktualizacji i wszyscy zapomnieli o kłamstwach i oszustwach. Co więcej, postanowiono ponownie obsypać go nagrodami, ponieważ w końcu wydał grę, którą obiecał wiele lat wcześniej. Dzięki, Geoff Keighley. Nagradzanie takiego zachowania z pewnością wzmocni branżę.
Pisze Mahler, który następnie płynnie przechodzi do CD Projektu i zamieszania wokół Cyberpunka 2077, które dalej trwa (przypomnijmy, że produkcja ciągle jest naprawiana).
Rozczarowanie Cyberpunk i CD Projektem
A potem pojawił się Cyberpunk. Stworzony przez gości odpowiedzialnych za Wiedźmina 3, więc oczywiście, że to (następna gra – dop. red.) musiała być dobra. Mówili: “stworzymy grę w uniwersum Cyberpunka, zaufaj nam – będziesz mógł tu zrobić absolutnie wszystko”. Tutaj cały dział PR i marketingu CDPR wziął wszystkie wskazówki z tego, co zadziałało w przypadku Molyneuxa i Murraya i po prostu podkręcił to wszystko do absolutnego ekstremum. Gracze mieli wierzyć, że to „fantastycznonaukowe GTA z perspektywy pierwszej osobie”. Czego tu nie kochać? Każdy materiał wydany przez CDPR został starannie przygotowany, aby stworzyć w umysłach graczy obraz, który był po prostu niesamowicie zniewalający. Jeszcze trochę i zaczęliby mówić, że ta gra może wyleczyć raka. Ta strategia zaowocowała rewelacyjną liczbą 8 milionów zamówień w przedsprzedaży. Produkt był ułamkiem tego, co twórcy wymyślili, a do tego ledwo chodził na konsolach, na których miał „działać zaskakująco dobrze!”.
Mahler nie przebierał w słowach – oberwało się zarówno graczom, którzy są zbyt łatwowierni i za szybko zapominają, jak i branżowym mediom, które “dają się wodzić za nos”. Wypowiedź szybko trafiła do innych miejsc w sieci i jak się łatwo domyślić, część graczy poparła szefa Moon Studios, inni uznali natomiast jego słowa za zbyt ostre. Warto jednak zauważyć, że ani przedstawiciele CD Projektu, ani Sean Murray nie odnieśli się do słów Mahlera, ale to chyba nie będzie już potrzebne.
Yup, I screwed up yesterday. Here's my thoughts: pic.twitter.com/4gH0KGxURA
— thomasmahler (@thomasmahler) February 4, 2021
Przeprosiny
Wczoraj w nocy szef Moon Studios opublikował na Twitterze przeprosiny, w których prosi o wybaczenie tych, których w swoim poście wymienił z nazwiska lub nazwy. Maher wspomina, że chodziło mu jedynie o wywołanie dyskusji w temacie stanu branży i tego, jak współcześnie zapowiada się gry. Jednocześnie jest świadom tego, że użył nieodpowiednich słów.