Pokój w kolorach szczęścia. Syndrom sztokholmski w dziwnym wydaniu [RECENZJA]
Pokój w kolorach szczęścia od Studia JG
Nie planowałam tego zakupu. Jednak jak za każdym razem obiecałam sobie, że tylko zerknę na półkę z mangami i… skończyło się na tym, że wyszłam z Empiku z pierwszym tomem Pokoju w kolorach szczęścia w jednej ręce (i z Days Gone w drugiej). Opis mangi autorstwa Hakuri (pozycja została wydana pod pseudonimem) zaciekawił mnie na tyle, że postanowiłam zaryzykować:
Pewnego dnia ją uprowadzono. Lecz właśnie dzięki temu mogło rozpocząć nowe życie. Przyrzekła porywaczowi że go poślubi, on zaś obdarzy ją „szczęściem”. Czy to możliwe, aby w relacji pomiędzy ofiarą a porywaczem było tyle ciepła?
Od początku wiadomo było, że będzie to historia o syndromie sztokholmskim – ten opis i sama obwoluta mocno to sugerowały. Zastanawiałam się tylko, czy autor podejdzie do tematu w nowatorski sposób, czy też spróbuje bardziej tradycyjnego podejścia.
Pokój w kolorach szczęścia – fabuła
Pokój w kolorach szczęścia opowiada o czternastoletniej dziewczynie, która pewnego dnia zostaje porwana. Podczas gdy wszyscy podejrzewają, że stało się jej coś strasznego, okazuje się, że jest dokładnie odwrotnie (przynajmniej na razie). Dziewczyna miło spędza czas ze swoim porywaczem, który rozmawia z nią o jej uczuciach i gotuje jej obiady. Bohaterka, której prawdziwe imię pozostaje nieznane (podobnie jak imię jej stalkera) prosi swojego “oprawcę” o to, aby ten podarował jej nowe imię – i tak czternastolatka staje się Sachi.
Pierwsze pytanie, które natychmiast nasuwa się czytelnikowi: “dlaczego ona nie ucieka i o co chodzi z tą dziwną sielanką między nimi?” szybko zostaje wyjaśnione. Sachi była maltretowana przez swoich rodziców, wyśmiewana przez rówieśników i molestowana przez dorosłych, którzy powinni jej pomóc. W związku z tym pewnego dnia całkowicie odcięła się od swoich emocji, a porwanie nie zrobiło na niej większego wrażenia. Kiedy zobaczyła pokój obklejony swoimi zdjęciami, wykonanymi z ukrycia przez stalkera stwierdziła, że to świetna sprawa – bo w końcu ktoś naprawdę ją pokochał. Sam stalker jest dla niej łagodny i wydaje się być takim “miłym rozrabiaką” – w sumie porwał, ale przecież z miłości, a w imię miłości można wszystko.
Obawy o odbiór historii
Sachi zawiera układ ze swoim porywaczem. Jeśli nikt ich nie złapie do czasu, aż ona osiągnie pełnoletniość, wezmą ślub. Jeśli im się nie uda – wtedy oboje popełnią samobójstwo. Ani jej, ani jemu zbytnio nie zależy na ich “starym” życiu, więc rozpoczynają ten dziwny związek. Oboje są mocno dysfunkcyjni, ale te dysfunkcje i przeżycia dopełniają się w dziwny sposób. Pytanie tylko, jak potoczy się akcja i czy w pewnym momencie skrzywienie któregokolwiek z bohaterów nie przeważy na tyle, żeby jedno zrobiło drugiemu prawdziwą krzywdę. Fabuła jest ciekawa, nietypowa i jedyne, co może budzić obawy to gloryfikacja syndromu sztokholmskiego i przestępstwa, jakim jest porwanie.
Seria Pokój w kolorach szczęścia dopiero co zaczęła być wydawana w języku polskim (premiera pierwszego tomu miała miejsce 26 kwietnia). Ciągłości wydania raczej nie grozi przerwanie (Studio JG chce publikuje nowe tomy co dwa miesiące), jednak należy mieć na uwadze, że już wcześniej powstała telewizyjna adaptacja mangi, która została zdjęta z anteny. Odcinki Pokoju w kolorach szczęścia miały być wyświetlane na kanale TV Asahi od 7 lipca 2018 roku i na kanale ABC od 8 lipca 2018 roku. Ze względu na podejrzenia widzów, że manga może opierać się na prawdziwych wydarzeniach, TV Asahi zdecydowała się na przerwanie serii telewizyjnej do czasu wyjaśnienia sprawy.
Po takich zdarzeniach nie dziwi fakt, że wiele razy w mandze podkreślano, że nie opiera się ona na faktach. Imię bohaterki, dokładne miejsce porwania – wszystko zostało zatajone, żeby nie można było skojarzyć opowiedzianej historii z żadnym prawdziwym porwaniem.
Pokój w kolorach szczęścia – kreska i wykonanie
Historia jest przedstawiona w czytelny sposób, podczas czytania nie można się zgubić – tak jak ma to miejsce w niektórych seriach, gdzie wiele się dzieje i pojawia się dużo tekstu. Tu ani razu nie miałam problemu z odnalezieniem się w danym momencie akcji ani z rozczytaniem tekstu z dymków czy też z przypisów. To duży plus dla Studia JG, bo w niektórych wydawnictwach notorycznie zdarza się upychanie tekstu tak, że staje się on nieczytelny. Wiadomo, że tłumaczenie zajmuje więcej miejsca, ale jak widać da się to zrobić dobrze.
Kreska jest estetyczna i wyrazista. Niekiedy natrafimy w Pokoju na postacie chibi, co ciekawie oddaje klimat pewnych scen. To, co nieco mnie drażniło to waląca w oczy cenzura. Wszyscy wiedzą, jak wygląda ludzkie ciało, a autor ewidentnie chyba chciał udowodnić, że nie ma na nim… sutków. Nie to, że zostały zakryte, rozmyte czy cokolwiek – po prostu nie zostały narysowane, w związku z czym otrzymujemy efekt lalki Barbie. Dziwny zabieg, tym bardziej że na samej obwolucie już czytamy, że to “manga dla dojrzałego czytelnika”.
Mimo takich niedociągnięć daję szansę tej historii. Pokój w kolorach szczęścia ma szansę stać się świetną serią.
Gatunek/tematyka: dramat, psychologiczny, romans
Autor: Hakuri
Data wydania: 26 kwietnia (tom I)
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Cykl: Pokój w kolorach szczęścia
Wydawca: Studio JG
BRZMI JAK 10/10. Czy ta seria jako moja pierwsza jest dobrym pomysłem?
Moja to była akurat pierwsza manga i no naprawdę polecam, jeśli podoba Ci się taki klimat z recenzji. Jest 8 mang na ten moment jeśli się nie mylę]ę. Zawsze można kupić pierwszą i jeśli się spodoba iść w to dalej.